Roman.Graczyk Roman.Graczyk
403
BLOG

Rozdział czwarty - W sidłach - odcinek 37

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Tadeusz Nowak - c.d.

 Już na przełomie stycznia i lutego 1953 r. po raz pierwszy nie ukazał się numer „Tygodnika”. Nowak wyjaśniał w donosie, że stało się tak z powodu obiekcji cenzury do artykułu Turowicza i Stommy o procesie kurii krakowskiej[1], informował też o wielogodzinnych rozmowach redaktorów „TP” z szefem Urzędu do Spraw Wyznań Antonim Bidą oraz z sekretarzem KC PZPR i członkiem Biura Politycznego Franciszkiem Mazurem. Wkrótce nastąpiło zaostrzenie kryzysu, gdy po śmierci Stalina cenzura zatrzymała numer „TP” niezawierający hołdowniczego nekrologu Stalina, co wtedy w prasie polskiej było normą. Rozpoczęły się negocjacje, które trwały ponad trzy miesiące, a zakończyły się decyzją o odebraniu tytułu „Tygodnik Powszechny” ekipie Jerzego Turowicza i przekazaniu go redakcji wyłonionej przez PAX.

Gdy trwały te negocjacje, Nowak cały czas składał kolejne donosy, w których nie tylko opisywał sytuację w redakcji, ale i próbował włączyć się do rozgrywki, w końcu z dobrym dla siebie skutkiem, choć gorszym dla „Tygodnika”. Od połowy kwietnia wspomina w donosach o możliwości zmiany redaktora naczelnego jako warunku dalszego ukazywania się pisma – zrazu jakby się nie angażując. Ale już w notatce z 20 kwietnia 1953 r. czytamy, że  negocjacje redakcji z władzami nie dają rezultatu. „Z drugiej strony zespół ten nie chce ustąpić, aby wyłonił się drugi i prowadził, mógłby to uczynić ks. Huet[2] i nawet byłoby to dobre nie wiem jak ta sprawa stoi bo (…) była już jakaś rozmowa pomiędzy Huetem a Min. Bidą.”. W notatce z 18 maja: „Administracja stoi na stanowisku, ażeby <<Tygodnik>> nadal wychodził, liczy się jedynie ze zmianą naczelnego redaktora”.

W notatce z 28 maja 1953 r. jest donos o sytuacji w „TP”: „Redaktorzy Turowicz i Stomma zostali przyjęci przez Min. Bidę w dniach 22 i 25 maja br. Na pierwszej audiencji złożyli oni bardzo szczegółowo opracowany plan prac na przyszłość, który został ujęty w 12-tu punktach. Ujmował on materiał redakcyjny stanowiący o nowym kierunku pisma. Nowy plan ujęty zwięźle traktował o następujących zagadnieniach: 1. Charakter pisma katolickiego, 2. Sprawa pokoju, 3. Matka i dziecko, 4. Uprzemysłowienie kraju, 5. Służba zdrowia (wczasy pracownicze), 6. Ziemie zachodnie, 7. Walka z rewizjonizmem niemieckim, 8. Potępienie wszelkich akcji dywersyjnych i antypaństwowych, 9. Odbudowa kraju, 10. Plan 6-letni osiągnięcia, 11. Spółdzielnie produkcyjne na wsi, 12. Stosunek Kościoła do państwa. Dnia 25 br. redaktorzy Stomma i Turowicz ponownie zostali przyjęci przez Min. Bidę, który zadowolony był z planu, jednakże oświadczył, że pierwszy punkt jest niewłaściwie ujęty (…)”. Pierwszy punkt rzeczonego planu to „charakter pisma katolickiego”. Można się domyślać, na czym tu polegała kontrowersja. Widać też jednak po pozostałych jedenastu punktach zaakceptowanych przez ministra Bidę, że redakcja „Tygodnika” była elastyczna w negocjacjach. Owszem, próbowano zaspokoić polityczny apetyt Partii, ale to, co oferował „Tygodnik”, jednak Partii nie zadowalało. I może dobrze się stało, że nie zadowalało. Do tej kwestii przyjdzie nam jeszcze wrócić.

Dalej w aktach Nowaka znajduje się wiele donosów stanowiących drobiazgowy zapis finalnych negocjacji z Mazurem, Bidą i jego zastępcą Józefem Siemkiem w czerwcu 1953 r. – rodzaj diariusza. Na tym etapie negocjacji sprawą kluczową, jeśli nie jedyną, był już tylko skład redakcji. Partia nie godziła się na kierowanie „Tygodnikiem” przez Turowicza i Stommę i naciskała na pozostałych redaktorów, by ci zaakceptowali wyrzucenie tej dwójki. Redaktorzy stawiali opór, za to administracja pod wodzą Tadeusza Nowaka niedwuznacznie popierała starania władz i ze swej strony naciskała na redaktorów. Nowak jako „informator ps. <<N>>” pisze o takiej postawie Nowaka – szefa administracji „Tygodnika” – bez żenady, więcej: z pewną dumą. Jest zdania, że pismo trzeba ratować za wszelką cenę, bo w ten sposób zachowuje się stan posiadania Kościoła. Uważa, że trzeba uratować pracę dla ludzi zatrudnionych w „Tygodniku”. Wreszcie, co nie najmniej ważne, gdy rekonstruować sylwetkę ideową tego pomocnika Bezpieki, opowiada się za ułożeniem jak najmniej konfliktowych stosunków pomiędzy Kościołem a państwem komunistycznym. Wtedy oznaczało to bardzo daleko idące ustępstwa Kościoła, co Nowak akceptował. Nie tylko Nowak zresztą. Wspomniane dokumenty rysują obraz postawy Prymasa bardziej zniuansowanym niż ten znany z historii pisanej ku pokrzepieniu serc. O ile wierzyć donosom Nowaka, to zanim kardynał Wyszyński wypowiedział swoje słynne „non possumus!”, godził się na faktyczne ubezwłasnowolnienie „Tygodnika”.

Zapiska z czwartku, 18 czerwca 1953 r. [Wizyta przedstawicieli administracji „TP” u Prymasa, wbrew opinii redakcji. Nowak i jego podwładni skarżą się na upór redaktorów w rozmowach z władzami.] „Ks. Prymas zajął stanowisko pozytywne co do postulatów delegacji, wyraził przy tym życzenie by Tygodnik wychodził jak również zaznaczył wyraźnie, że zgadza się na zmianę redaktora naczelnego i nie widzi żadnych przeszkód by pod przewodnictwem Gołubiewa nie mogła się ukonstytuować redakcja, oczywiście bez Stommy i Turowicza, którzy jednakże mogliby pisać zamówione artykuły”.

Zapiska z soboty, 20 czerwca: „Po powrocie z Warszawy Dyrektor Nowak zakomunikował Ks. Bardeckiemu stanowisko zajęte przez Prymasa, który na to nic nie odpowiedział a powiedział jedynie, że czeka na powrót Gołubiewa  od Min. Mazura i napewno sytuacja się już wyjaśni”.

         Zapiska z piątku, 26 czerwca: „[Nowak, wezwany do Warszawy, rozmawiał z wiceministrem Siemkiem] który oświadczył, że Min. Mazur i Rząd dziękuje administracji (…) a szczególnie dziękują Dyrektorowi Nowakowi za jego ofiarną pracę, co mu nigdy Rząd nie zapomni. Dalej oświadczył, że pracownicy Administracji mają zagwarantowaną pracę przez Rząd i nie potrzebują się martwić o kawałek chleba (…) Wiceminister Siemek podkreślił, że kazano Mu zakomunikować, że Tygodnik będzie wychodził nadal, że znajdą się tacy redaktorzy, którzy będą pisać”.

Zapiska z soboty, 27 czerwca: „Dyrektor Nowak po powrocie z Warszawy zebrał  pracowników i zakomunikował im wszystkim co było mówione u Wiceministra Siemka (…). Nastąpiło wielkie odprężenie, pracownicy dziękowali Dyrektorowi za jego trudy w obronie istnienia Tygodnika Powszechnego. (…) Również zakomunikował  po powrocie o wynikach konferencji Ks. Kulczyckiemu[3], który przez cały czas trwania kryzysu stał po stronie administracji i wpływał na redaktorów”.       

Jak z tego widać, to, co dla jednych było likwidacją „Tygodnika Powszechnego”, dla innych było jego ratowaniem. Tym samym gdy Tadeusz Nowak po Październiku’56 został przez powracającą na Wiślną ekipę Turowicza zaakceptowany na stanowisku dyrektora administracyjnego nowej spółki wydającej „Tygodnik” (kuria przestała być jego wydawcą),  jego bardzo uległe nastawienie do władców PRL-u stanie się na nowo problemem. I to w dwójnasób, bo Nowak podjął wkrótce znowu współpracę z SB jako tajny współpracownik „Ares”.

Dodajmy na marginesie, że nieco inaczej opisuje wypadki z końcowej fazy negocjacji o uratowanie „Tygodnika” Jan Józef Szczepański w swoim dzienniku. Pod datą 20 czerwca 1953 r. autor „Butów” zanotował: „13-go na zebraniu redakcyjnym postanowiliśmy odrzucić propozycję Siemka[4] i wysunąć kompromisową – ustąpienie Jerzego [Turowicza] z redaktorstwa, ale pozostanie w zespole. Nasza delegacja poszła z tym do S., ale on z kolei nie przyjął naszej propozycji”. Zaś pod datą 28 czerwca: „Ostatecznie po długich dyskusjach wysłaliśmy nową propozycję – usunięcie Jerzego [Turowicza] i Stacha [Stommy] z <<T.[ygodnika] P.[owszechnego]>>, ale danie im redaktorstwa <<Znaku>>”[5]. Jeśli rację ma Jan Józef Szczepański , to upada mit o solidarności redakcji z liderami, mit, którego nie podważa relacja Nowaka.

 

Ciąg dalszy w następnym odcinku.



[1] Co świadczyłoby o tym, że potępienie oskarżonych władze uznały za niewystarczające

[2] Ks. Stanisław Huet – czołowy „ksiądz-patriota”, w tym czasie szara eminencja  w kurii krakowskiej jako faktyczny nadzorca polityczny bpa Franciszka Jopa (wikariusza kapitulnego w okresie internowania abpa Eugeniusza Baziaka)

[3] ks. Władysław Kulczycki (1896 – 1968) – kapłan archidiecezji krakowskiej, przed wojną m.in. notariusz Kurii Metropolitalnej w Krakowie, w 1942 aresztowany przez Niemców, więziony do 1945. W 1949  zwerbowany do współpracy z Bezpieką najpierw jako informator „Żagielowski” (1949 – 1959), następnie informator/t.w. „Torano” (1959 – 1965), a w końcu t.w. „Carmen” (1965 – 1968)

 

[4] Propozycja wiceministra Siemka polegała na tym, by wznowić wydawanie „Tygodnika” pod warunkiem usunięcia z redakcji Turowicza i Stommy

[5] Jan Józef Szczepański, Dziennik, t.1: 1945 – 1956, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, s. 355-357

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura