Tadeusz Nowak - dokończenie
Najważniejszym jednak wymiarem współpracy Nowaka było miarkowanie linii politycznej „Tygodnika”. Nowak był typowym agentem wpływu. Wiemy, że mu stawiano takie zadania, wiemy, że je chętnie przyjmował o tyle, że sam miał zastrzeżenia do orientacji politycznej „Tygodnika” oraz uważał się za działacza katolickiego z wizją.
W notatce ze słów t.w. „Ares” po spotkaniu 10 kwietnia 1968 r. Schiller zanotował w uwagach: „T.w. bardzo niechętnie mówił o postawie posłów <<Znaku>>. Twierdził, że nie podziela w pełni ich stanowiska, a konsekwencje będzie musiał ponosić. Ma nadzieję, że <<TP>> nie odczuje na sobie ataku jaki przypuszczono na posłów <<Znaku>>. T.w. <<Ares>> (jak sam twierdził) robił wszystko aby w redakcji nie uczyniono nic co by mogło wyglądać na włączenie się pisma do rozgrywek. Rozmawiał na ten temat z Turowiczem i ten zgodził się, że <<TP>> powinien pozostać neutralny, co praktycznie jest zachowywane”. I „Tygodnik” był powściągliwy. Czy z powodu nagabywań Nowaka, tego z pewnością nie wiemy. Raczej należy założyć, że jego wpływ był tu niewielki.
W roku 1969 aresztowano kierownika sekcji młodzieżowej KIK-u, Romana Zawadzkiego – była o tym mowa w rozdziale drugim. Tu pokażemy, jak się w tę sprawę zaangażował Nowak. Taktyka KIK-u była prosta: iść w zaparte. I była skuteczna. SB zależało więc na rozbiciu tej grupowej solidarności. W tym kontekście należy czytać zadanie, jakie Schiller postawił Nowakowi.
W notatce ze słów t.w „Ares” po spotkaniu 10 czerwca 1969 r. czytamy: „Zadanie: Na podstawie otrzymanych wyjaśnień w sprawie Zawadzkiego, że władzom chodziło tylko o przecięcie kolportażu nielegalnych wydawnictw bez jakiegokolwiek rozdmuchiwania sprawy czy tez przerzucania jej konsekwencji na Klub In. Katolickiej t.w. powołując się na kompetentną osobę z prokuratury przeprowadzi rozmowę z prezesem KIK-u Wilkanowiczem. Celem rozmowy będzie przekazanie sugestii <<przyjaciela>> z prokuratury, że jeżeli Zawadzki przyznał się do kolportażu broszur, to ci, którzy je czytali powinni się do tego przyznać. Sprawa stanie się zrozumiała i nie będzie stanowiła dla władz większego problemu politycznego. Gdy nie będą się świadkowie przyznawać do pożyczania nielegalnych broszur, wówczas władze zaczną szukać autorów nielegalnych ulotek marcowych, znalezionych u Zawadzkiego oraz maszyn, na których je przepisywano. To zaś może mieć już znaczenie dla KIK-u, gdzie były prawdopodobnie takie ulotki drukowane. Poza tym tajenie znanych faktów może być przez władze poczytane, że otoczenie klubowe Zawadzkiego faktycznie zajmowało się jakąś nielegalną działalnością i władze mogą podjąć próbę szukania i udowodnienia takiej działalności. Liczne przesłuchania mogą odstraszyć od KIK-u ludzi co byłoby niekorzystne dla stowarzyszenia, i nie będące intencją władz. T.w. koncepcje te przekaże w odpowiednim powiązaniu z sytuacją i z troską o KIK. Uwagi ze spotkania: T.w. b. przychylnie odniósł się do przekazanego zadania i powiedział, że zrobi wszystko, co będzie mógł, aby rzecz została wyjaśniona do końca i aby Klub. Int. Kat. nie musiał za niemądre postępowanie jakiejś niezbyt mądrej osoby ponosić konsekwencje”.
Nowak prawdopodobnie wykonał to, co mu Schiller zlecił, bo w notatce po spotkaniu 25 sierpnia 1969 r. Schiller napisał: „T.w. <<Ares>> przekazał nasze sugestie (poprzednie zadanie) Wilkanowiczowi w sprawie Zawadzkiego. Wilkanowicz rozmawiał z Zawadzkim. Na ile się ten ostatni zastosował do zaleceń, t.w. nie może ocenić. T.w. wysunął również postulat wobec kierownictwa KIK-u większej kontroli poczynań młodzieży w tym stowarzyszeniu, aby uniknąć raz na zawsze podobnych incydentów jak z Zawadzkim”.
Gdy nadeszła dla środowiska godzina próby w związku z projektem zmian w konstytucji, drogi Nowaka i „Tygodnika” jeszcze bardziej się rozeszły – o czym już wspominaliśmy. W doniesieniu przekazanym na spotkaniu 26 lutego 1976[1] r. czytamy: „Osobiście oceniam, że zachowanie się Stommy w Sejmie – tj. nie oddanie przez niego głosu za zmianami w Konstytucji jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Stomma robi po prostu źle, nie rozumie realiów nowego życia i interesów kraju. Słyszy się, że przyjął postawę <<rejtanowską>>. Stomma to bardzo mały i mizerny Rejtan. (…) W środowisku Znaku wystąpiła według mojej oceny podobna sytaucja jak w 1953 r., kiedy to redaktorzy upierając się przy nieuzasadnionych mrzonkach stracili <<Tygodnik Powszechny>>. Dzisiaj, szczególnie grupa krakowska popiera postawę Stommy. Wytypowano go ponownie jako kandydata na posła do Sejmu PRL, razem z Kozłowskim i Wielowiejskim [tak w oryginale – RG][2]”.
Rok 1976 stanowi dla środowiska ważna cezurę. Odtąd coraz śmielej ludzie „Tygodnika” wiążą się z opozycją, np. Jacek Woźniakowski uczestniczy w działalności nielegalnego Towarzystwa Kursów Naukowych, a także sygnuje swoim nazwiskiem emigracyjną serię wydawniczą „Libelli”, gdzie jako drugi tom ukazuje się w roku 1977 głośna praca Andrzeja Micewskiego „Współrządzić czy nie kłamać”. Nowak jest nadal „zadaniowany”, ma powściągać te coraz żywsze sympatie proopozycyjne. W notatce ze słów t.w „Ares” po spotkaniu 6 stycznia 1977 r. Schiller napisał: „Zadanie: TW uznał za celową moją propozycję wejścia w skład Zarządu KIK-u w Krakowie (wybory 14.01.77 r.) oraz realizowanie w tym stowarzyszeniu polityki zgodnej z potrzebami kraju, a głównie skłanianie działaczy tegoż klubu do uznania i współdziałania z posłem Łubieńskim. Uwagi ze spotkania: TW wysłał list z życzeniami do Deskura do Watykanu. W liście dał pozytywną ocenę działań posła Łubieńskiego” . Nowak bez wątpienia był aktywny i jako t.w. „Ares”, i jako samozwańczy działacz katolicki, które to role zapewne mu się zlewały w jedną. Czy był skuteczny? Na pewno nie na tyle, na ile liczyli jego mocodawcy z SB.
Z pewnością w tym czasie był w środowisku coraz bardziej marginalizowany. Oto w notatce ze słów t.w. „Ares” po spotkaniu 7 grudnia 1977 r. „Ares” mówi, że dyrektor Nowak krytycznie ocenia zaangażowanie polityczne Stommy i Cywińskiego, uważa, że szkodzą środowisku. Z tym stanowiskiem nie zgadza się m.in. Jacek Woźniakowski. Widać, że t.w. „Ares” pracuje w otoczeniu coraz bardziej nieprzychylnym. Nic to, Schiller daje mu kolejne zdanie: „T.w. <<Ares>> będzie w dalszym ciągu podtrzymywał w otoczeniu swoje negatywne opinie dot. opozycyjnego zaangażowania Cywińskiego i Stommy i uzasadniał, że postawy tych ludzi są szkodliwe tak dla sfer kościelnych i środowisk katolickich jak i społeczeństwa polskiego”.
Już z tych dokumentów widać, a przecież nie były one pisane przez zwolenników opozycji, że „sytuacja operacyjna” w środowisku jest pod koniec lat 70. coraz trudniejsza. T.w. „Ares” mimo to dalej wykonywał czy próbował wykonywać zlecane mu zadania. W roku 1982 Schiller notuje, że możliwości tego tajnego współpracownika są już małe ze względu na podeszły wiek. W roku następnym tę ocenę powtarza. Wtedy też następuje wyeliminowanie t.w. „Ares” ze współpracy (przy czym planowano dalsze wykorzystywanie go od czasu do czasu jako kontaktu operacyjnego).
Trudno byłoby bronić Tadeusza Nowaka przed zarzutem jawnej, świadomej, niebezinteresownej i długoletniej współpracy z UB/SB. A jednak w tych przepastnych papierach znajdziemy także i coś na jego obronę.
W roku 1970 Schiller odkrywa, że Nowak nie mówi mu całej prawdy o dochodach Stefana Kisielewskiego z „Tygodnika”. To był czas, kiedy Kisiel był obłożony zakazem druku, a SB pilnowała, żeby nie dostawał pomocy materialnej. Nowak był zaprzyjaźniony z Kisielewskim. Dokumenty z jego dossier zdają się wskazywać, że wiedział o tym, iż z kasy „TP” idzie w tym czasie nieksięgowane wsparcie dla Kisiela. Zataił to przed Schillerem. Gdy się rzecz wydała, bardzo przepraszał, wekslując wszystko na własne niedoinformowanie.
***
Gdybym miał najkrócej uzasadnić, dlaczego Tadeusz Nowak tak daleko zaangażował się we współpracę z Bezpieką, powiedziałbym o jego osobliwej sylwetce psychologicznej. Nowak był typem kolekcjonera orderów i wyróżnień. Obiecując mu kolejne wzbogacenie kolekcji, SB wiele mogła od niego uzyskać.
[1] Sytuacja wyjątkowa. Z reguły Nowak nie pisał osobiście donosów
[2] Teczka pracy tajnego współpracownika ps. „Ares”, IPN Kr 0032/952, t.2, k.23. Nowak przedstawia jedną z trzech koncepcji dalszej obecności „Znaku” w Sejmie jako jedyną rozważaną przez kierownictwo ruchu. Zob. uwagi na ten temat w rozdziale pierwszym
Inne tematy w dziale Kultura