Wczoraj G. Schetyna raczył "poważnie" stwierdzić: - Musimy odszukać te emocje, to przekonanie, że mamy dobre pomysły, że ciągle nam się chce i że stać nas na odważne marzenia, że nie jesteśmy partią władzy, której się wydaje, że jej się wszystko należy. (źródło)
Schetyna wprost przyznał, że te wszystkie 'odważne marzenia', idealistyczna wizja Polski - drugiej Irlandii, rządzonej przez partię miłości, formacje czystą, transparentną, służącą obywatelowi (wszak to "Platforma Obywatelska"), to był pic na wodę. Tych 'pozytywnych emocji' na dziś w 'partii władzy' nie ma. Należy je dopiero - zdaniem Schetyny - "odszukać".
Słowa marszałka Sejmu są kpiarskie; wszyscy średnio inteligentni obserwatorzy polskiej sceny politycznej wiedzą doskonale, że Schetyna ponosi grom odpowiedzialności za to, ze "Platformie" się nie chce. To baron z Wrocławia trzyma partyjne doły za pysk, ma niezbyt sympatyczną, znaczącą ksywkę (Grzegorz "zniszczę cię" Schetyna, bezpośrednio rządzi obszarem Polski (Dolny Śląsk), swoistym państwem w państwie, owładniętym największymi aferami korupcyjnymi, winnymi obciążać - w normalnych warunkach demokracji parlamentarnej- partię premiera (Tuska).
W okresach rządów wszystkich partii zdarzały się mniejszego lub większego kalibru afery. Także wybory personalne braci Kaczyńskich nie były wolne od błędów: mam na myśli przede wszystkich Panów: T. Lipca, J. Netzla, J. Kaczmarka, K. Kornatowskiego. Kiedy okazało się, że ww. "nie grają czysto", premier działał bardzo stanowczo: wszyscy zostali wyrzuceni z rządu, otrzymali "wilczy bilet", o powrocie do łask Kaczyńskiego (w razie "ukręcenia łba" śledztwu) mowy być nie mogło. PIS udowodniło, że hasło walki z korupcją na szczytach władzy traktuje serio.
Jak ze "swoimi" aferami postępuje PO? Powiedział to między słowami sam Schetyna; mówi (a raczej demonstruje swym zachowaniem) też o tym nieustannie pełnomocniczka premiera ds. walki z korupcją, nieoceniona Julia Pitera.
Miro, Zbych nie są dziś wrogami premiera, nie próbują w rewanżu go zdyskredytować. Pojawiają się w sejmie, z wyraźną nadzieją patrzą w przyszłość, wciąż wierzą, że ich kariera polityczna nabierze jeszcze rozpędu. Obserwując losy prezydenta Sopotu J. Karnowskiego, człowieka z prokuratorskimi zarzutami na karku, mają prawo.
Mało tego, G. Schetyna i A. Szejnfeld, których nazwiska również pojawiały się "przy okazji" afery hazardowej, dziś celebrują w obiektywach kamer, dzierżą najwyższe funkcje w państwie, w mediach określa się ich mianem "fachowców", "wybitnych, skutecznych polityków".
****
Dzisiejsza, wrocławska "Gazeta Wyborcza", kolejna odsłona afery z kupowaniem głosów dla wałbrzyskich polityków PO:
"Nagrania potwierdzają wersję Roberta S., który ujawnił aferę. Zeznał m.in., że kupował głosy na zlecenie prezesa wałbrzyskich wodociągów Stefanosa Ewangielu, kandydata PO do rady miasta. Za 2 tys. zł miał kupić ok. 200 głosów - w obu turach. W zamian dostał pieniądze i obietnicę zatrudnienia w wodociągach.":
Fragment nagrania:
Robert S.: Nie jest k... dobrze.
Stefanos Ewangielu: No, nie jest dobrze. Ja widzę, co się dzieje.
- K..., tyle roboty i na nic to wszystko pójdzie?
- Ale wcale nie jest powiedziane, że powtórzą. Ale mogą powtórzyć. Jeśli chodzi o prezydenta, to nie powtórzą, ale mogą powtórzyć nasze, do rady gminy. Prezydenckich mogą nie unieważnić, ale mogą unieważnić moje.
- Ale cały czas rozmawiamy o prezydenckich.
- No bo oni by chcieli, że 325 głosów.
- Że jakieś tam nieważne były?
- Nie udowodnią tego. Mogą unieważnić moje. Ale to wtedy będą powtórzone.
ŹRÓDŁO
Fragment świątecznego orędzia D. Tuska:
"Ten (rok - chinaski.) był wyjątkowo trudny dla nas wszystkich, ale daliśmy radę. Możemy być naprawdę dumni. Polacy udowodnili sobie innym, że są potężną wspólnotą. Że są wstanie wszystko przezwyciężyć."
Tusk mówił o Polakach, ale miał na myśli raczej własną partię. Faktycznie rok 2010 był dla PO trudny: komisja ds. afery hazardowej, Smoleńsk, powódź, wybory prezydenckie, wybory samorządowe. Tyle przeszkód, testów, sprawdzianów - przetrwali. PO jest - jak widać- w stanie wszystko przezwyciężyć. Tusk i Schetyna powinni być z siebie naprawdę dumni. Jeszcze bardziej dumni są A. Michnik, M. Walter, Z. Solorz-Żak; zadłużenie Tuska wobec nich wzrosło niebotycznie:
Publicysta "Polityki" Adam Szostkiewicz:
"Jeśli Platforma wygra w nadchodzącym roku wybory parlamentarne (...) szansa na demokratyczną stabilizację wzrośnie. (...) Pisowska opozycja będzie więc robiła wszystko, by stabilizacji było jak najmniej. W wigilię Nowego Roku już zapowiada oskarżenie Tuska o katastrofę smoleńską. W 2011 będą kolejne okazje do ataków: na przykład z okazji 30 rocznicy stanu wojennego czy 30-lecia I Zjazdu Solidarności. (...) Rządzący muszą być przygotowani na destrukcyjne wyczyny opozycji, bo w połowie roku Polska obejmie przewodnictwo Unii Europejskiej, a to jest rzecz poważna, która będzie rzutowała na międzynarodową pozycję Polski."
W 2011 "ich" (Szostkiewicza, Olejnik, Lisa, Kolendy-Zalewajki, etc, etc.) rola się nie zmieni. Znów winą za wszelkie niepowodzenia PO, w tym za zbliżającą się wielkimi krokami zapaść finansową państwa, obarczy się "pisowską", "destrukcyjną" opozycję. Czy to wystarczy, by dojechać do jesieni?

Inne tematy w dziale Polityka