Nie podoba mi się to, co wyczynia M. Dubieniecki. Moim zdaniem ewidentnie szkodzi PIS. Wykorzystuje relacje osobiste z rodziną Kaczyńskich do jakiejś swojej gry (vide: sposób w jaki potraktował J. Szczypińską), bywa butny i arogancki. Tak to przynajmniej wygląda w mediach i to nie tylko wina ich pracowników - często "wykrzywiaczy" rzeczywistości.
Te fakty jednak nie mogą stanowić usprawiedliwienia do bezceremonialnych ataków na żonę Dubienieckiego - Martę Kaczyńską. A takie w ostatnich dniach zdarzały się nieprzypadkowo często. Dlaczego celem jest właśnie Marta? Przecież poniosła niewyobrażalną stratę, w jednej chwili została sierotą, nadal doświadcza cierpień związanych z krzywdzącymi, a zwykle po prostu chamskimi wypowiedziami na temat ojca, który bronić się już nie może...
Jak zgodnie i słusznie stwierdzili politycy antypisowscy w jednej z audycji radiowych, nazwisko "Kaczyński" to wielki kapitał. O ile Jarosława Kaczyńskiego udało się - przynajmniej na jakiś czas - zohydzić w oczach znacznej części opinii publicznej, o tyle Marta - osoba młoda, elokwentna, ładna, szczera, zwłaszcza po 10 kwietnia, odbierana jest przez Polaków (takie mam wrażenie) raczej pozytywnie.
Salon uznał ten fakt za szkodliwy; wszak sympatia do Marty mogłaby stać się w dalszej perspektywie elementem przywracania stanu "wybieralności" dla partii jej stryja. A na tym przecież nikomu nie zależy. Dlatego dmuchają na zimne. Najprostszą i - jak pokazała praktyka - najskuteczniejszą metodą dezawuacji "Kaczyńskich" jest posłużenie się chamskimi insynuacjami. Palikot dał przykład, jak zwyciężać mamy...
Efekty? Pierwsze dwa z brzegu:
P. Poncyliusz w reakcji na wywiad Marty dla tygodnika "Uważam RZE" :"Aż się nie chce komentować takich bredni Marty Kaczyńskiej, której zdrowie psychiczne najwyraźniej szwankuje"
M. Siwiec w Radio ZET: "Pani Kaczyńska próbuje bardzo umiejętnie się w tym znaleźć, choć czasem to budzi moje zdziwienie, ponieważ w roku śmierci rodziców są ludzie, którzy częściej jeżdżą na grób niż ona".
Poncyliusz to jeden z liderów PJN, formacji, której celem była (podobno) kontynuacja polityki poległego L. Kaczyńskiego. Jej członkowie wielokrotnie odwoływali się do spuścizny ojca Marty; nie przeszkadzało im to jednak w tym, by spotykać się prywatnie z największym niszczycielem (w świadomości społecznej) ów dorobku. Kiedy Marta zapytana o to powiedziała szczerze, co myśli, Poncyliusz zasugerował, ze kobieta ma problemy psychiczne.
Jak można nazwać takiego człowieka? Dziś J. Kaczyński trafnie zestawił tego chamowatego błazna z Palikotem. Bo jakim politykiem jest Poncyliusz? To jeszcze polityk czy podróbka Szymona Majewskiego? Wszyscy Ci publicyści, którzy obiecują sobie po PJNie "świeżości", powinni "na sucho" ocenić przydatność przystojnego Pawełka do rzeczy/spraw poważnych. Wszystkie znaki na niebie wskazują, że w tym przypadku spożycie grozi biegunką lub wymiotami.
Co można powiedzieć o Siwcu? Niby po "ziemi kaliskiej" wszystko winno być jasne. Polactwo jednak miewa problemy z pamięcią.
Dziś dobrze podsumował tego wybitnego blogera, Wojtek Cejrowski (w poranku Radia Wnet). Zauważył mianowicie pewną "malutką" niekonsekwencję. Siwiec, dziś eurodeputowany pełną gębą, nawołuje, by wokół Białorusi robić harmider, by krzyczeć w wniebogłosy, jaki z Łukaszenki satrapa. Pięknie. Kiedyś jednak Siwiec nie był taki odważny; tzn. był, tylko inaczej. W czasach, gdy w Polsce grasowały bojówki Jaruzela i Kiszczaka katując opozycjonistów, mordując księży, zmuszając szantażem do konfidencji, młody Siwiec - wtedy dziennikarz prorządowy - zapewniał rodaków, że ogólnie jest w kraju super.
Palikot zgodnie z umową, zrzekł się mandatu posła na Sejm; nie ma go formalnie w parlamencie. Co jednak zasiał, wykiełkowało; czego marne postaci Siwca i Poncyliusza są dobitnym przykładem.
Inne tematy w dziale Polityka