chinaski chinaski
985
BLOG

Poseł Halicki (nieświadomie?) beszta Sikorskiego za Białoruś

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 7

Poseł A. Halicki goszcząc w dzisiejszych "Sygnałach Dnia" był w lekkiej niedyspozycji intelektualnej albo (,co gorsza) ma nas - słuchaczy- za kompletnych idiotów. Ta druga opcja jest o tyle bardziej prawdopodobna, że PO mimo serii dramatycznych porażek swojego rządu, wciąż przewodzi w sondażach...

Przejdźmy do sedna. Otóż Halicki, szef sejmowej komisji od spraw zagranicznych, pytany o reakcję opinii międzynarodowej na to, co się dzieje w Libii (Polska w tym zakresie winna przejawiać szczególną inicjatywę, wszak za chwilę będziemy przewodzić formalnie Unii Europejskiej), stwierdził, że jest przeciwnikiem zaangażowania militarnego Zachodu w tym rejonie świata. Dodał jednak, że w stosunku do tyranów (, jak pułkownik Kaddafi) trzeba postępować ostro i konsekwentnie; z nimi się nie rozmawia. Był to oczywisty przytyk do polityki Berlusconiego, z resztą słuszny i uzasadniony. Po chwili Halicki stwierdził, że dotyczy to wszystkich watażków gnębiących swoje narody, także bliskiego nam (geograficznie) prezydenta Białorusi.

Tym razem przytyk do R. Sikorskiego? Niezamierzony? R. Sikorski kilkukrotnie publicznie legitymizował A. Łukaszenkę. Mi w pamięci zapadły zwłaszcza dwa spotkania z minionego roku. Pierwsze, przy okazji zaprzysiężenia ukraińskiego prezydenta W. Janukowycza (luty 2010), kiedy Łukaszenko w obecności zawstydzonego Radzia pogardliwie żartował ze "swoich" Polaków, którym jest na Białorusi po prostu "dobrze". Drugie- słynna wizyta R. Sikorskiego i jego niemieckiego odpowiednika G. Westerwelle w Mińsku (listopad 2010), podczas której szef polskiej dyplomacji obiecywał białoruskiemu tyranowi "szczodrą ofertę otwarcia współpracy pomiędzy Unią Europejską a Białorusią".

Wiemy, jak to się wszystko skończyło. Wiemy, jak spektakularną klęskę poniósł rząd Tuska, dyskredytując swoim infantylnym podejściem do Łukaszenki projekt "Partnerstwa Wschodniego".

Dobrze, że dziś Halicki swoimi słowami de facto piętnuje "barona" europejskich salonów - Radosława Sikorskiego. Tym samym przyznaje rację J. Kaczyńskiemu, który od początku ganił rząd za spolegliwość w stosunku do Mińska, za brak zdecydowania w zakresie obrony prześladowanych Polaków - obywateli Białorusi. Polityka ustępstw, uśmiechów i wzajemnego poklepywania się po plecach znów przyniosła "rezultaty".

Casus "białoruski" to dobra nauczka, wskazówka jak postępować z innym, znacznie poważniejszym tyranem - KGBistą Putinem. Obecnie polski rząd powiela, z dużo większym zaangażowaniem, wszystkie poprzednie błędy. Ceną wątpliwego polepszenia relacji z Rosją było oddanie smoleńskiego śledztwa, prorosyjski kontrakt gazowy, milczenie w sprawie NordStream. W zamian dostaliśmy "po mordzie" raportem Anodiny, a Wajda odebrał z rąk Miedwiediewa jakiś ruski order. Nie twierdzę, że Rosję należy izolować, nakładać na nią embarga, zawiesić wzajemne relacje. Tego zrobić Polska z oczywistych względów nie może. Może natomiast (w każdym razie powinna) wysyłać Kremlowi jasny sygnał: nie damy się na powrót wciągnąć w waszą strefę wpływów, chcecie zbliżenia - traktujcie nas po partnersku. Na to niestety Tuska nie stać, za co w efekcie zapłacimy znacznie więcej niż w przypadku szczeniackich gierek naszego Radzia z "twardzielem" Łukaszenką.

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka