chinaski chinaski
4203
BLOG

GW i Ciosek wiedzą: To Polacy (PIS) odpowiadają za Strzałkowo

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 112

W najnowszym wydaniu tygodnika Uważam RZE prof. Krasnodębski mówi o tym, dlaczego w Europie Zachodniej traktuje się nas - Polaków jak rusofobów i dlaczego D. Tusk jest zmuszony (chce?) nieustannie przekonywać europejskich partnerów, że rusofobem w rzeczywistości nie jest. Wszakże nie od dziś wiadomo, iż Niemcy i Francja prowadzą z Kremlem wielkie przedsięwzięcia biznesowe, a kraj nad Wisłą, próbujący prowadzić suwerenną politykę, jedynie im tych przedsięwzięciach przeszkadza. Klasyczny przykład - Nordstream. Kiedy nasze władze twardo przeciwstawiały się tej szkodliwej dla europejskiej solidarności (takie hasło/zasada w unijnym acquis communautaire się często pojawia, choć jest zupełnie przez realnych europejskich decydentów pomijane/-a <najwybitniejszy przykład hipokryzji "możnych" i braku moralnych podstawa do przymuszania Polski np. do rychłej akceptacji traktatu z Lizbony> ) inicjatywie, prasa zachodnia chętnie przyklejała nam łatkę rusofobów, co pozwalało ówczesnej opozycji uprawiać sprzeczną z polskim interesem narodowym tanią propagandę, obliczoną jedynie na efekt wyborczy. Kiedy ulegamy Rosji (, co jest w znacznej mierze na rękę Niemcom i Francji), zyskujemy poklask unijnych stolic i kilka ciepłych słów ze stronty zaangażowanych tytułów prasowych.

Retoryka przyjęta przez rząd D. Tuska, a przede wszystkim przez sprzyjające mu środowisko intelektualno-medialne, będąca ceną, jaką płacimy za kilka pochlebstw płynących pism z "Liberation" i "Komsomolskiej prawdy", za kilka uścisków rąk i "pustą" wizytę rosyjskiego Prezydenta,  zmierza do usprawiedliwiania (, w każdym razie nie sprzeciwiania się jej) neoimperialnej polityki kremla, fałszowania faktów historycznych, wreszcie zaniechania chęci wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Przykład z wczoraj. Oczywista prowokacja, jaką była instalacja haniebnej tablicy na obelisku w Strzałkowie, wywołała lawinę idiotycznych, zakłamujących rzeczywistość komentarzy. Nie, nie mam na myśli dyżurnych kremlowskich "ekspertów"; odnoszę się do słów Polaków. W imię czego one padły? Tłumaczą nam w kolorowych telewizjach i takich samych dziennikach, że w imię (opacznie pojętej) misji ratowania idei "ocieplenia polsko-rosyjskiego", a więc tworu medialnego, który - jak pokazały ostatnie miesiące - nigdy nie miał miejsca, w każdym razie władze na Kremlu nigdy nie chciały jego  skutecznej realizacji.

Stanisław Ciosek: "Tablica w Strzałkowie o "polskich obozach śmierci" to odwet za tablicę w Smoleńsku umieszczoną tam przez Polaków niezgodnie z prawem. Jedna rzecz jest warta drugiej".

M. Wojciechowski: "To było, niestety, do przewidzenia. W odpowiedzi na skandal wokół samozwańczo umieszczonej tablicy w Smoleńsku, na której pojawiło się słowo "ludobójstwo" w odniesieniu do zbrodni katyńskiej, ktoś postanowi rozegrać kartę bolszewickich jeńców, którzy zginęli w polskiej niewoli w czasie wojny 1920 r.(...)W pewnym sensie sami jesteśmy sobie winni. Taką ilość brudu i głupoty, jaką niektóre środowiska wylały w Polsce na Rosję po katastrofie smoleńskiej, trudno było znieść ze spokojem."

Ciosek i Wojciechowski, podobno wykształceni, obyci w świecie Polacy, twierdzą, że w zasadzie sami jesteśmy sobie winni, że zasłużyliśmy na akcję rosyjskich służb specjalnych (rusolubnych fanatyków?), jawną zaczepkę, cios w twarz. "Jedna rzecz jest warta drugiej" - twierdzi dyplomata; "w pewnym sensie sami jesteśmy sobie winni" - dorzuca "ekspert" od polityki wschodniej...

Czyżby? Dlaczego polskie syreny alarmowe nie wyją w odpowiedzi na te podła kłamstwa i kalumnie?

Jak można zestawiać ze sobą spontaniczną inicjatywę bezradnych, pozostawionych samym sobie, pogrążanych w bólu przedstawicieli rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy (wdów, żałobników) z obrzydliwą, prostacką akcją ruskich agentów, rosyjskich fanatyków? Jakże można zestawiać tablicę, na której wygrawerowano kilka słów prawdy ( tak, polska delegacja pod przewodnictwem L. Kaczyńskiego leciała 10 kwietnia 2010 r. by okazać pamięć ofiarom ludobójstwa, bestialskiego morderstwa dokonanego na dziesiątkach tysięcy polskich obywateli: oficerów, prawników, lekarzy, księży) z tablicą zawierającą podłe kłamstwa, oskarżające polskie władze za celową eksterminację ("zamęczanie") 8.000 sowieckich jeńców?

Tak, z pełną odpowiedzialnością, czyni Ciosek. Tą podłość usprawiedliwia też Wojciechowski - wszak sami sobie jesteśmy winni. Wiadomo przy tym, kogo ma na myśli. Znów winny jest Kaczor i jego przyboczni (30 % głosujących Polaków), jakież to oczywiste...
Zgodne z interesem Platformy, a czy i Polski?...to akurat ma znaczenie co najwyżej trzeciorzędne.
 

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka