Dziś w "Sygnałach Dnia" można było posłuchać Jacka Kurskiego ,"bulteriera" PiS. Razem z Arkadiuszem Mularczykiem zasiada on w nowo powstałej tzw. komisji do spraw nacisków. Zasiada nijako w zastępstwie Antoniego Macierewicza,którego kandydaturę nie chciała poprzeć obecna koalicja. Słusznie czy nie -padło na ten temat już wiele głosów nie tylko na forum Salonu24,abstrahuje od tego. Jacek Kurski słynie z dosyć śmiałych wypowiedzi ,ale z jednym z jego twierdzeń( w ramach wywiadu ,o którym wspominam wyżej) nie sposób sie nie zgodzić. Ano chodzi o wprowadzaniu przez obecna większość parlamentarna zupełnie nowych i bardzo kontrowersyjnych zwyczajów. Dwie sprawy budzą poważne wątpliwości:
1. W obecnym Sejmie to PiS stanowi największą partie opozycyjną. Dotychczasowym zwyczajem-przy powoływaniu Komisji Śledczych- była obecność członka opozycji w prezydium tego ciała. W przypadku Komisji do spraw nacisków zrezygnowano z owej tradycji..Zaden z przedstawicieli PiS się w prezydium nie znalazł..
2. Członkiem interesującej nas komisji została osoba ,na której ciąży prokuratorski akt oskarżenia. Wyobraźmy sobie ,jaki medialny szum byłby w sytuacji ,gdyby w poprzedniej kadencji jednym z kandydatów ówczesnej kolacji do jakiejkolwiek komisji byłaby osoba mająca "na karku" akt oskarżenia.Jan Widacki ma szczęście ,należy do wąskiego grona "świętych krów". Wiec Ci ,którzy teraz biją na alarm są oszołomami.
Nie spodziewam się po pracach tej komisji żadnych poważnych efektów. Kontrowersje wokół jej powstawania nie wróża jej pomyślnej przyszłości. A słowa o "dożynaniu watahy" nabierają nowego znaczenia. Dziwna jest tutaj gra Platformy i LiDu. To przecież naturalni konkurenci w walce o elektorat. Tymczasem wciąż trwa festiwal "wzajemnego picia sobie z pyszczków" .Im bliżej nowych wyborów tym mniej będzie wspólnych interesów. Ciekawe jak to sie przełoży na prace powstałych komisji śledczych.
Inne tematy w dziale Polityka
