Redaktor Olejnik i Sławomir Nowak dziś rano w lukrowanym (jak zwykle) Radio ZET ironicznie zastanawiali się ,jak nasz Prezydent dotrze do Brukseli na zebranie Rady Europejskiej. Ja rozumiem doskonale ,że nie w smak ani Nowakowi ,ani Monice ,że Prezydent Lech Kaczyński tam jedzie. Aktywna, rozsądna polityka głowy państwa to dla tego środowiska powód do ironii. I jeszcze coś: znów PRowska gra dezinformacyjna rządu (zgonie z panującą w Platformerskim rządzie zasadą: po pierwsze dbamy o sondaże). Szef Gabinetu Politycznego Premiera jest krytyczny wobec obecności Prezydenta na zebraniu Rady Europejskiej, a już w ogóle śmieszy go pomysł, by Kaczyński szefował naszej delegacji (Kaczor szefował?!); wspólna podróż rządowym samolotem to,rzecz jasna, skandal. Tymczasem premier Tusk niedługo potem potwierdza, że to Prezydent będzie stał na czele polskiej delegacji, a wspólny lot samolotem to oczywistość. Podobne chwyty stosowały władze rosyjskie odnośnie komentarzy dotyczących wojny w Gruzji.
W radiowej Trójce SLDowiec Szmajdziński określa 'kompromitacją' zapowiadaną obecność i Prezydenta, i premiera na szczycie przywódców państw UE. Wypowiedź wydaje się być jak najbardziej rozsądna kalkulując politycznie. W interesie SLD jest przecież ostra krytyka poczynań rządu i jego zaplecza. Z drugiej strony "moherowy" Prezydent też musi, zgodnie z oczekiwaniami np. miłośników "Trybuny" czy "NIE", dostać w kość. Tusk jest szefem rządu wiec,chcieć, czy nie, jego obecność jest uzasadniona. Prezydent Kaczyński natomiast odegrał fundamentalna rolę w budowie sensownego, regionalnego poparcia dla Gruzji, poza tym w Brukseli ma prezentować (na temat działań Rosji) nie tylko swoje zdanie, ale także przywódców państw bałtyckich. To wystarczający powód by Kaczyński pojechał do Brukseli.
Ciągłe zgrzyty, które trwają od momentu kohabitacji wywodzącego się z PIS Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i rządu PO (wcześniej za czasów Kwasa i rządów Millera też to zjawisko istniało) są przyczynkiem dla głębszej refleksji nad oceną funkcjonującego w Polsce systemu ustrojowego zaserwowanego nam przez twórców Konstytucji z 1997 r. Ale to już temat na osobną dysputę.
Inne tematy w dziale Polityka