Andrzej Ro Andrzej Ro
66
BLOG

Chiny pod rządami Xi Jinpinga: strategiczne ryzyko jednowładztwa i centralizacji decyzji

Andrzej Ro Andrzej Ro Gospodarka Obserwuj notkę 0
Od 2012 roku Chiny przeszły głęboką transformację ustrojową, której symbolem i głównym rozgrywającym stał się Xi Jinping. Jego dojście do władzy zakończyło epokę kolektywnego przywództwa i wewnętrznych mechanizmów równowagi (tzw. checks and balances) w ramach Stałego Komitetu Biura Politycznego Komunistycznej Partii Chin. Xi w krótkim czasie zbudował system skrajnie scentralizowany, ideologicznie ujednolicony i personalistyczny, przypominający epokę maoizmu. Zlikwidował mechanizmy instytucjonalnej kontroli i doprowadził do restytucji systemu jednego „cesarza” – z tą różnicą, że współczesna legitymizacja oparta jest na stabilności systemu i gospodarce, a nie wyłącznie rewolucyjnej ideologii.

Problem polega na tym, że władza silnie scentralizowana w rękach jednej osoby staje się zarazem jej największym punktem ryzyka. Xi Jinping zniszczył system pragmatycznego reformizmu zapoczątkowanego przez Deng Xiaopinga, który przez ponad trzy dekady opierał rozwój Chin na „zimnym pragmatyzmie”, a nie ideologicznej ortodoksji. Powrócił do marksizmu i leninizmu, odrzucając zasadę „nieważne, czy kot jest czarny czy biały – ważne, czy łapie myszy”. Dla Xi ważne, by kot był czerwony – czyli ideologicznie lojalny wobec partii i wodza.

Z punktu widzenia świata zewnętrznego – ale także interesu samej Chińskiej Republiki Ludowej – taki model rządzenia niesie wielowymiarowe zagrożenia:

1. Ryzyko błędu strategicznego – gdy decyzje podejmuje jeden człowiek, pozbawiony realnej opozycji wewnętrznej, łatwiej o katastrofalne pomyłki. Przykład Maocetunga, który po 1955 roku – bez wewnętrznej krytyki – wprowadził Chiny w koszmar „Wielkiego Skoku” i rewolucji kulturalnej, pozostaje mrocznym precedensem.

2. Powrót ideologii kosztem efektywności – polityka gospodarcza Xi faworyzuje państwowe molochy i ogranicza sektor prywatny, który był motorem chińskiego sukcesu. Brak ustawy chroniącej własność prywatną do dziś paraliżuje inwestycje i podważa zaufanie przedsiębiorców.

3. Centralizacja kontroli vs dynamika rynku – model Xi to model kontroli nad wszystkim: mediami, edukacją, kapitałem, migracją i sztuczną inteligencją. Tymczasem dynamiczne innowacje – od AI po półprzewodniki – potrzebują środowiska otwartego, elastycznego i częściowo autonomicznego. Obsesja nadzoru dusi kreatywność.

4. Demografia i rynek nieruchomości – Chiny tracą populacyjną przewagę na rzecz Indii. Jednocześnie kryzys rynku mieszkaniowego, będącego wcześniej jednym z trzech filarów wzrostu, trwa. Upadek Evergrande i spadek inwestycji w budownictwo mieszkaniowe ujawniają ogromną bańkę i błędy systemowe, które zostały wzmocnione przez centralistyczne zarządzanie.

5. Bezrobocie młodych i zjawisko „tang ping” – rośnie liczba młodych ludzi rezygnujących z aktywności zawodowej („leżenie brzuchem do góry”), ponieważ nie widzą perspektyw – mieszkania są zbyt drogie, konkurencja zbyt duża, a presja systemowa przytłaczająca.

6. Zamknięcie na świat vs potrzeba surowców i technologii – blokowanie eksportu pierwiastków ziem rzadkich, ograniczanie Big Techów i walka o autonomię w zakresie chipów mają sens strategiczny, ale Chiny nie są samowystarczalne. Grozi im izolacja technologiczna, która może spowolnić wzrost lub doprowadzić do stagnacji.

7. Międzynarodowa percepcja i wizerunek – po pandemii i po wsparciu Rosji, wizerunek Chin gwałtownie się pogorszył na Zachodzie. Coraz częściej są postrzegane jako zagrożenie systemowe, a nie partner gospodarczy. To ogranicza przestrzeń do manewru i zwiększa napięcie w relacjach globalnych.


Wniosek strategiczny:

Model władzy zbudowany wokół jednej osoby, pozbawiony mechanizmów korekty i oparty na ideologicznym dogmacie, prowadzi do sztywności systemowej. Chiny pod wodzą Xi Jinpinga mogą na krótką metę utrzymać stabilność, ale są coraz mniej zdolne do adaptacji. W sytuacji globalnych napięć – od kryzysu demograficznego, przez załamanie rynku nieruchomości, po rywalizację z USA – brak elastyczności i kolektywnego myślenia strategicznego może doprowadzić do kryzysu strukturalnego, a nawet regresji.

Model polityczny Xi Jinpinga – oparty na autorytarnej centralizacji, dogmatyzmie ideologicznym i personalizacji władzy – może wydawać się stabilny, ale jest w rzeczywistości silnie podatny na wielowymiarowe wstrząsy. To system wysokiego ryzyka, w którym błędy nie są korygowane, a odgórne decyzje są przyjmowane bezkrytycznie przez podporządkowane struktury. Z tego wynika kilka głównych zagrożeń strategicznych:

1. Ryzyko błędnej kalkulacji – Tajwan jako „pułapka prestiżu”

W systemie jednowładztwa pojawia się zjawisko pułapki strategicznej eskalacji, w której władca nie może się cofnąć bez utraty twarzy. Tajwan – symbolicznie i ideologicznie – jest dla Xi Jinpinga tym, czym Ukraina była dla Putina: obiektem, który musi zostać „odzyskany” dla wzmocnienia legitymizacji wewnętrznej.

W przypadku kryzysu gospodarczego, niepokojów społecznych lub osłabienia pozycji wewnętrznej, Xi może zostać zmuszony przez własną propagandę i aparat polityczny do działania militarnego wobec Tajwanu, nawet jeśli szanse powodzenia są ograniczone. Wówczas jednak, podobnie jak Rosja w 2022 roku, Chiny mogłyby:

utracić dostęp do światowych rynków i logistyki morskiej,

zostać odcięte od eksportu zaawansowanych technologii i finansowania,

doświadczyć głębokiego kryzysu energetyczno-surowcowego,

zostać objęte pełnoskalowym embargiem przez USA, Japonię, UE i ich sojuszników,

doświadczyć odpływu kapitału i izolacji technologicznej na wzór rosyjskiej.

Xi Jinping staje zatem przed klasycznym dylematem autokraty: albo eskalować, by nie stracić twarzy, albo się cofnąć i utracić autorytet. W obu przypadkach konsekwencje dla Chin mogą być głęboko destrukcyjne.

2. Spiralna zależność wewnętrznych kryzysów

System jednowładztwa nie tylko nie tłumi kryzysów – on je akumuluje. Oto wewnętrzne bomby z opóźnionym zapłonem:

demografia: Chin nie tylko nie są już najludniejszym krajem świata – ich populacja starzeje się szybciej niż w Japonii, a bezrobocie młodych przekracza 20–30%,

rynek nieruchomości: sektor odpowiadający za ok. 30% PKB jest w fazie długiej stagnacji, z setkami milionów metrów kwadratowych pustostanów i upadkiem zaufania obywateli,

prywatyzacja zablokowana: Xi obiecuje ustawę o sektorze prywatnym – ale jej brak od lat paraliżuje inwestycje i innowacyjność,

fenomen „tang ping”: społeczne wycofanie się młodego pokolenia spod presji pracy i ideologii, skutkujące mentalną dezercją z systemu.

Gdy aparat władzy tłumi oddolną kreatywność i jednocześnie obciąża społeczeństwo nierealistycznymi oczekiwaniami – rośnie presja wewnętrzna, która może zostać „przerzucona na zewnątrz” w formie agresji międzynarodowej.

3. Groźba efektu „syndromu Rosji”

Inwazja Rosji na Ukrainę była nie tylko strategicznym błędem – była też produktem autorytarnego systemu, w którym nikt nie miał odwagi zakwestionować decyzji wodza. Xi Jinping, otoczony kultem lojalności, ryzykuje ten sam mechanizm:

brak rzetelnych informacji wywiadowczych,

tłumienie krytyki i zaniżanie raportów z gospodarki,

nadużywanie siły jako jedynego narzędzia zarządzania kryzysem (zamiast reform, pojawia się przymus, nacjonalizm i wrogość wobec Zachodu).

Jeśli dojdzie do błędnej kalkulacji wobec Tajwanu lub Japonii, Chiny mogą zostać wciągnięte w konflikt, którego nie będą w stanie wygrać, a który uruchomi globalną reakcję systemową, podobną do tej, która odcięła Rosję od światowej gospodarki.

4. Strategiczne skutki międzynarodowe – rozpad mitu „chińskiej nieomylności”

Wizerunek Chin jako supermocarstwa zdolnego do planowania, dyscypliny i wzrostu został poważnie nadszarpnięty:

brutalność lockdownów podczas pandemii,

brak przejrzystości decyzyjnej,

rosnąca autarkia i ideologiczne obsesje,

oraz militarna ekspansja narracyjna wobec Tajwanu, Indii i Morza Południowochińskiego – to wszystko zniechęca dotychczasowych partnerów.

Zamiast przewidywalnego hegemona, świat coraz bardziej widzi w Chinach potencjalnie niebezpieczną, nieprzewidywalną siłę autorytarną – i zaczyna się przed nią zabezpieczać (de-risking, reshoring, nowe koalicje Indo-Pacyfiku).

5. Paradoks siły – im silniejszy Xi, tym słabsze Chiny

Paradoksalnie, największym zagrożeniem dla pozycji Chin nie są dziś Stany Zjednoczone, lecz model władzy, który Xi zbudował na własny obraz. Gdy jednoosobowe przywództwo tłumi korektę błędów, marginalizuje pragmatyzm i opiera się na lojalności zamiast kompetencji – system staje się toporny.


Podsumowanie:

Chiny nie stoją przed „katastrofą”, ale przed strukturą ryzyka strategicznego, która z czasem może ulec spiętrzeniu. Autorytaryzm Xi Jinpinga, choć wydaje się mocny, opiera się na tłumionej energii społecznej, zablokowanej innowacyjności i reaktywnym zarządzaniu konfliktami. Z tego układu nie wynika stabilność – lecz niebezpieczna kombinacja wewnętrznych napięć i zewnętrznych pokus eskalacji. Jeśli Chiny zostaną zepchnięte do strategicznego narożnika – mogą odpowiedzieć agresją, tak jak Rosja. A wtedy świat, raz jeszcze, wejdzie w nową fazę kryzysu – nie przez słabość przeciwnika, lecz przez siłę bez kontroli.

Chiny pod rządami Xi Jinpinga wydają się z zewnątrz silne, stabilne i gotowe na wielką rywalizację z Zachodem, jednak pod powierzchnią tego monolitu narastają głębokie, strukturalne napięcia, które mogą prowadzić do kryzysów o trudnych do przewidzenia skutkach. U podstaw tych napięć leży decyzja polityczna o likwidacji kolektywnego przywództwa i systemu wewnętrznej równowagi, który przez ponad trzy dekady był gwarantem chińskiego pragmatyzmu. Xi Jinping skoncentrował władzę w swoich rękach, zlikwidował mechanizmy korekty, zmarginalizował pragmatyków i powrócił do ideologii, której wyraźnym rdzeniem stał się zaktualizowany marksizm i leninizm, a więc przekonanie o konieczności centralnej kontroli nad każdym aspektem życia społecznego i gospodarczego. W takim systemie pojawia się klasyczne zagrożenie autorytaryzmu – błąd jednostki staje się błędem państwa. Decyzje Xi, podejmowane w izolacji od realnej debaty i bez wewnętrznej kontroli, mogą być skuteczne krótkoterminowo, ale na dłuższą metę prowadzą do systemowej sztywności i błędnych kalkulacji.

Tajwan staje się w tym układzie nie tylko kwestią terytorialną, ale symbolem legitymacji systemu. Xi, który uczynił „zjednoczenie Chin” centralnym punktem swojej politycznej narracji, nie może wycofać się z retoryki siły, ponieważ zniszczył instytucjonalny system, który mógłby go skorygować. W przypadku pogłębiającego się kryzysu wewnętrznego, wywołanego np. zapaścią rynku nieruchomości, bezrobociem wśród młodych lub załamaniem eksportu, przywództwo może sięgnąć po konflikt z Tajwanem jako narzędzie przeniesienia presji na zewnątrz. Taka eskalacja, nawet ograniczona, mogłaby jednak doprowadzić do efektu podobnego do rosyjskiej inwazji na Ukrainę – globalnej reakcji, zamrożenia relacji handlowych, embarga na technologie i surowce, blokady szlaków morskich i systemowej izolacji Chin (patrz moje scenariusze strategiczne wojny o Tajwan i jej konsekwencje). Co więcej, wobec uzależnienia Pekinu od importu energii i żywności, a także od dostępu do zachodnich technologii i rynków kapitałowych, skutki takiego konfliktu mogłyby być katastrofalne – nie tylko dla pozycji Chin na arenie międzynarodowej, ale dla ich zdolności do wewnętrznej stabilizacji.

Jednak nie potrzeba wojny, by problemy się spiętrzyły. Chiny już dziś są w fazie transformacji demograficznej, której skutki są nieodwracalne – społeczeństwo się starzeje, a młode pokolenia, w obliczu niskich perspektyw mieszkaniowych i zawodowych, wycofują się z życia społecznego, co wyraża się w zjawiskach takich jak „tang ping”, czyli bierne opieranie się presji systemu. Równocześnie sektor prywatny – niegdyś motor chińskiego cudu gospodarczego – znajduje się w odwrocie, nie tylko z powodu skutków lockdownów, ale przede wszystkim z powodu braku zaufania i klarownych regulacji prawnych, które ustępują miejsca politycznej lojalności i strachowi przed utratą twarzy przez aparat partyjny. Nad tym wszystkim ciąży kryzys strukturalny rynku nieruchomości, który przez lata stanowił bufor rozwoju i magazyn kapitału klas średnich. W obecnym układzie – w którym osiedla stoją puste, a deweloperzy bankrutują – państwo musi coraz mocniej subsydiować sektor, który przestał być rentowny.

Na arenie międzynarodowej Chiny tracą wizerunkową przewagę. Wsparcie dla Rosji po inwazji na Ukrainę, agresywna retoryka wobec Tajwanu i systemowa walka z Zachodem podważają obraz Chin jako przewidywalnego partnera. W miejsce konsensusu pojawia się system nacisku, blokad i konfrontacji, który wywołuje reakcję świata zachodniego w postaci de-riskingu, skracania łańcuchów dostaw i prób regionalizacji produkcji. Chiny wchodzą więc w fazę, w której przywództwo scentralizowane w jednej osobie, pozbawione kontroli i alternatywy, musi zmierzyć się z równoczesnym wyzwaniem: utrzymać stabilność wewnętrzną i nie sprowokować destrukcyjnego konfliktu zewnętrznego.

W tej strukturze paradoks polega na tym, że im silniejszy staje się Xi Jinping jako jednostka, tym słabszy staje się system, który go otacza. Instytucje stają się pasywne, aparat partyjny przestaje przekazywać prawdziwe dane, przedsiębiorcy ograniczają ryzyko, a społeczeństwo – odcięte od bodźców oddolnych – traci dynamikę. W takim układzie każda poważniejsza porażka – gospodarcza, wojskowa czy wizerunkowa – może zainicjować kaskadowy upadek wiarygodności systemu. Xi, jak niegdyś Mao, może się okazać nie tylko twórcą epoki, ale i jej największym zagrożeniem. Chiny nie stoją dziś przed upadkiem, ale wchodzą w fazę ryzyka, w której każda decyzja podjęta w izolacji może uruchomić procesy trudne do zatrzymania. W takim systemie stabilność przestaje być trwałą wartością – staje się równowagą na cienkiej linie.

Andrzej Ro
O mnie Andrzej Ro

Przekazuję realistyczne scenariusze strategicznie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka