Trenerzy mogą sobie pogratulować. Wygrali. Okazało się, że słynne dziennikarskie "wbijanie miliona gwoździ w milion desek" jest jeszcze skuteczniejsze niż kiedyś. Dzięki upartej obróbce, wzorce systematycznie dawkowane młodzieży zostały przez młode organizmy ostatecznie zaakceptowane.
Chamstwo, agresja, nienawiść, poczucie bezkarności... Można się było spodziewać, że demonstracje zwolenników tolerancji nie będą miejscem jakiejś pogłębionej refleksji na temat porządków panujących w naszym państwie. Jednak poziom rozemocjonowania młodzieży, brak szacunku, a nawet demonstracyjna pogarda wobec tych, którzy mają inne poglądy, mogą świadczyć o tym, że sytuacja dojrzała już do rewolty.
Bezrefleksyjni, świetnie wyszkoleni, żądni krwi żołnietrze są już gotowi. Wystarczy im tylko wydać rozkaz. Żaden z nich nie zapyta: "dlaczego?". Z entzujazmem zmasakrują każdego wroga. Janczarów postępu nie trzeba już mobilizować. Przypilnują sami siebie... "Kto nie skacze jest za krzyżem".
Inteligentni, młodzi ludzie nie widzą niekonsekwencji własnej postawy. Nie zauważają, że agresja wobec ludzi o innych poglądach, w której tak radośnie się taplają, kłóci się z werbalnie głoszoną "tolerancją".
Nie kontrolują się. Na widok "agresywnie modlących się ludzi" muszą wyć z nienawiści.
Nie widzą w tym niczego złego, bo przecież po drugiej stronie barykady nie ma ludzi... Są tylko "mochery"(nienawiść wobec religii łączy się z nienawiścią do ortografii?), czyli "grupa jakichś pojebanych fanatyków".
Ta ugruntowana, personalnie ukierunkowana nienawiść to wielkie zwycięstwo postępowych trenerów naszej młodzieży... Ciekawy czas przed nami.

Inne tematy w dziale Polityka