(W poprzednim odcinku...)
Rozejrzałem się po schronie.
"A gdzie ten postrzelony przez kaczystów dziennikarz?" - zapytałem z wolna dochodząc do siebie.
Spojrzeli po sobie z zakłopotaniem. Zapadła głucha cisza.
"Wiesz synku" - zaczął tatko i przez chwilę łza błysnęła w jego oku - "Nie dało się go uratować. Miał ze sobą białą myszkę, wiesz takiego gryzonia... I kaczyści uznali, że to może być myszka do komputera. Od tego momentu był stracony" - tatko po cichu przełnął gorzką , męską łzę.
"Pomścimy go chłopcze" - rzucił twardo nagle zachrypłym głosem Janusz "Wallenrod". "Kiedyś reżim upadnie, a wtedy nikt już nie będzie wstydził się, że zna alfabet, że nawet umie czytać. Znów będzie można przez całą dobę oglądać telewizję. A w niej będzie sama tylko prawda..." - zawiesił głos jakby zdając sobie sprawę z tego, że wybiegł bardzo daleko w przyszłość.
"Ale Pan zostanie wtedy premierem?" - zapytałem z nadzieją w głosie.
Wallenrod uśmiechnął się bagatelizująco. Wiedziałem jednak, że dla wolności i demokracji gotowy byłby do największych poświęceń.
(przerwa na reklamę)
Inne tematy w dziale Kultura