Godziemba Godziemba
1661
BLOG

Peerelowskie palenie (2)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 102

W PRL palenie papierosów było w dobrym tonie.
 
    Na początku lat 70. wśród palaczy  krążyły opowieści o „Mazurach”, piekielnie mocnych  papierosach, robionych na prawdziwej machorce, pakowanych w szarobure  opakowania po 20 i 10  sztuk. Podobno w zapadłych dziurach można było jeszcze je kupić,
ale w nie miastach.

      Za Gierka do PRL trafiła nie tylko  Coca-cola, ale również polskie „Marlboro”, które  kosztowały 28 zł i stanowiły synonim elegancji.  W latach 80. dostępne były tylko spod lady –  handlowali nimi szatniarze w restauracjach i portierzy w hotelach.

      W  peweksach można było kupić za bony lub twardą walutę znane zachodnie marki.  Np.  brytyjskie „Playersy” w kartonowych pudełkach i w puszkach, z marynarzem na  wieczku, francuskie  „Gitanes”  bez filtra, zrobione z czarnego tytoniu. Były także
„Winstony”, mentolowe „Salemy”oraz  szczyt snobizmu czarne, cienkie cygaretki „More” .   Były prawdziwe „Marlboro”, a dla kobiet  papierosy „Eve,” z ustnikiem ozdobionym  kwiatkami.

      Po fiasku gierkowskiego dobrobytu, od początku lat 80. papierosy stały się towarem  deficytowym, a niedługo później osiągalnym tylko na kartki (zazwyczaj 12 paczek na  miesiąc) i (podobnie jak  z wódką również  kupowaną na kartki) można je było wymienić na  coś równie rzadkiego - np. buty,  proszek do  prania lub wyrób czekoladopodobny.

      W kioskach można było kupić papierosy z metra, najczęściej „Ekstra mocne”  bez  filtra, które  w  fabrykach tytoniowych jakimś cudem wymknęły się gilotynom i wychodziły z  maszyn długie na kilkadziesiąt centymetrów. Papierosami z metra obdarowywano
strajkujących robotników i  studentów w przekonaniu, że tego im akurat bardzo potrzeba.

      Dodatkowe przydziały na papierosy rozdawali kadrowcy w biurach i zakładach pracy.  Papierosy w latach 80. stały się dobrem rzadkim, a więc nadzwyczajnej wartości, i można  było dla  nich zrobić wiele. Niektórzy palacze kupowali specjalne maszynki i skręcali własne  papierosy.

      W latach 80.  „Sporty” zmieniły nazwę na „Popularne”, aby nie wiązać palenia ze  sportem.  „Popularne”  wyrabiały Państwowe Zakłady Przemysłu Tytoniowego w Krakowie  aż do  1996 roku. Z początku tak samo jak „Sporty” nie miały filtra, jednak później
wprowadzono  na rynek również „Popularne”  z filtrem.

      W tym samym czasie na półpiętrze warszawskiego Domu Towarowego „Junior”  zorganizowano specjalne stoisko, na którym sprzedawano towary z „bratniej” Kuby. Można  tam było  kupić wypchane żółwie, ananasy w słoikach (nie plastry zalane syropem,  lecz to,  co wycięto ze zdrewniałego środka owocu) i papierosy. Nazywały się „Partagas”, i nikt nie  chciał ich kupować.  Były tak mocne, iż rzadko kto podejmował ryzyko ich zapalenia.   Niektórzy uważali, że zapalenie  „Partagasa” było najlepszym sposobem na odstawienie  palenia.Były one jedynymi  papierosami w  Polsce pakowanymi filtrem do dołu.

     Palacze fajek także mieli duże problemy w PRL. Najpierw trzeba było kupić fajkę,  jednym z  niewielu sklepów, gdzie sprzedawano fajki  była „Fajka” przy ulicy Kruczej, gdzie  można było kupić  fajki produkowane przez  prywatnego wytwórcę w Przemyślu Ludwika  Walata, stąd nazwa  „walatówki”. Dopiero potem można je było kupić w trafikach,  prowadzonych przez inwalidów.

      Następnie trzeba było „upolować” wycior, kapciuch, filtr, nie mówiąc o tytoniu.  Zazwyczaj  tytoniu nie było w kioskach, ale we ww. trafikach.  Dostępne w PRL-u tytonie,  czyli  „Najprzedniejszy”, „Przedni”, a potem „Bosman” i „Kapitan”, były fatalnej jakości.
Wszyscy  polowali więc na sprowadzaną z zagranicy „Amphorę”.   Jej gatunki różniły się  kolorami opakowań.  Najbardziej aromatyczna znajdowała się w czerwonej saszetce z  czarnymi literami, najdelikatniejsza –  w zielonej. Pojawiała się jeszcze bardzo rzadko  niebieska.  Gdy się ją paliło,  w   pomieszczeniu rozchodził się wspaniały aromat, będący  symbolem wymarzonego Zachodu.

     Po 1989 roku skończyły się kłopoty z kupnem papierosów. Niebawem natomiast na każdym  opakowaniu papierosów pojawił się napis „Palenie szkodzi”.   

    W końcu jedni z najsłynniejszych kowbojów świata – Wayne McLaren, David  McLean i Dick  Hammer – reklamujący na romantycznych zdjęciach papierosy Marlboro  zmarli na choroby związane z paleniem tytoniu.

Wybrana literatura:

P. Smoleński – Tytoń i dym Polski Ludowej
J. Solska -  80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL
J. Eisler -   Dziedzictwo PRL. Co nam zostało z tamtych lat
P. Zambrzycka -  To paliło się w PRL - 5 marek papierosów popularnych w dawnych czasach



Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura