Tylko można domyślać się, jakie geszefty chodzą ponad głowami maluczkich w UE. Okazuje się, że wspólność, naszość i federalizm są tylko kijem do bicia krajów, które upominają się o choć kawałek „nienależnego” tortu.
Wspólnotowość legła w gruzach, gdy kolejne rządy walczyły a to o luksusowe torebki, a to o diamenty czy inne towary, które miały by ominąć sankcje.
Okazuje się w praktyce, że UE to żadna federacja, to fasadowa wspólnota państw narodowych, które o swoje będą się gryźć do krwi.
Najnowsze informacje o sprzedaży broni do Rosji, to już konkretne zdrady. Bo jak traktować takie czyny, w obliczu ciągłego polskiego przypominania, że my się Rosji boimy, bo oni są nieobliczalni a my ich mamy za plecami.
Niestety Polsce nikt nie wybaczy skakania do gardeł niemieckich w poszukiwaniu sumienia. Oni nie myślą o sankcjach i pokonaniu Rosji, szukają sposobu, aby mieć usprawiedliwienie dla putina lub następcy, aby gaz płynął nieprzerwanie. Już żałują, że poddali się polskiej „histerii”.
Mało tego, nikt w UE nawet nie myśli o wsparciu w Rosji społeczeństwa obywatelskiego, elementów demokracji, nie ma na to w UE najmniejszych planów.
Sytym państwo Zachodu nie przeszkadzają ani trupy na Ukrainie, ani dzieci pracujące w Chinach ani okradanie przez oligarchów społeczeństwa rosyjskiego.
Niestety, demokratyczna Rosja, to większe płace i droższy gaz.
Inne tematy w dziale Polityka