Rzekome groźby organizacji „Wolność i Niezawisłość" (koncesja dla TV Trwam, albo śmierć) na kilometr trącą paskudną prowokacją. Gdy ktoś chce kogoś zastraszyć, to nie wysyła listów, tylko zastrasza – i to w taki sposób, aby zastraszany tego faktu nie mógł udowodnić. Inaczej zastraszanie nie ma sensu.
Chyba poważni nadawcy listu byliby świadomi, że ujawnienie listu z pogróżkami nie posłuży sprawie, którą chcą bronić. To logika. Zatem ten, kto uwierzy w prawdziwość takich pogróżek nie jest już tylko lemingiem, jest zwykłym baranem.
Jednakże w naszej „demokratycznej” telewizji liczą się fakty. Sieć aluzji, stosowanej socjotechniki i perfidnej propagandy zrobią swoje. Za chwilę w jakimś programie padnie pytanie, czy biskupi już zwrócili się do ojca Rydzyka o odwołanie zamachowców, bo w takiej atmosferze rada pracować nie może.
Okazuje się, że źródłem przecieku jest Joanna Senyszyn, znana fanka Rydzyka, publikująca swoje nad nim zachwyty w obiektywnych mediach typu „Nie” oraz „Fakty i Mity”. Ktoś musiał ten ciężar upublicznienia wziąć na siebie, a Pani Senyszyn jest tu zawsze chętna, można by rzec, że do takich spraw stoi zawsze tuż za dziwami, wystarczy sięgnąć.
Boją się zatem obiektywni członkowie KRRiT – obaj byli członkowie PO i obaj powołani przez p.o. Prezydenta Komorowskiego w czasie kwietniowego przesilenia – czy w takiej sytuacji będą mogli z czystym sumieniem znów dać koncesję dla nadawców oferujących kalki i powtórki programów, czy też kojącą muzykę disco-polo. To się Polakom należy, bo nie jątrzy i nie jest mową nienawiści.
Członkowie rady tak są zatroskani o umysły narodu, że bronią go nawet przez eskalacją protestów, regularnie czyszcząc skrzynki pocztowe z listów poparcia dla TV Trwam, czy licząc pisma podpisane przez kilkadziesiąt osób za jeden głos. To powinno ukrócić tę niepotrzebną falę oszołomów.
Bo katolik (oszołom, moher, ciemnogrodzianin) nie jest tu do niczego potrzebny. Nie pasuje ani do TVP SPRZEDAŻ, a tym bardziej do naszej bułhakowskiej demokracji, która owszem jest, ale trzeciej świeżości. Taki to i nie kupuje ponad potrzeby, i w walentynki hedonistycznie nie poszaleje, w niedzielę nie zasili zakupami lokalnej galerii tylko lokalną parafię, a i głupie pytanie może zadać: Czy jak dostaliśmy mniej w przeliczeniu na mieszkańca, to czy dostaliśmy w sumie mniej od innych?
Inne tematy w dziale Polityka
