3rdOf9 3rdOf9
263
BLOG

Czy musimy umierać...

3rdOf9 3rdOf9 Polityka Obserwuj notkę 0

Pozytywnie odbieram fakt, że aż co piąty Polak byłby gotowy oddać życie dla Ojczyzny. Moim zdaniem po dwudziestu kilk ulatach intensywanego szechtania, jest to całkiem niezły wynik. Całkiem sporo ludzi byłoby też skłonnych poświęcić swoją karierę, majątek, albo choćby szczęście osobiste...

Biorąc jednak pod uwagę tylko tych 19% Polaków, którzy odpowiedzieli, że byliby w stanie poswięcić zdrowie i życie i licząc według danych na temat liczebności populacji z 2012 roku (38,5 miliona mieszkańców z czego 71.1% w wieku od 15u do 64ech lat) otrzymujemy około 5milionów ludzi, którzy byliby w stanie oddać życie za Polskę. No niech nawet będzie, że są to trzy miliony, jeśli odrzucimy tych, którzy są zbyt starzy / zbyt młodzi / zbyt mało sprawni do służby wojskowej.

41% respondentów odpowiedziało wprawdzie, że nie poświęcili by nic, ale czy rzeczywiście musi mnie to martwić? W końcu, żeby obronić kraj, nie każdy jego mieszkaniec musi cokolwiek poświęcać zgodnie z uprzednią dobrowolna deklaracją.

Warto przypomnieć w tym miejscu, co na ten temat mówił wierny syn Bellony, generał Georgre Patton:

"Wojny nie wygrywa się umierając za ojczyznę: trzeba sprawić, by to wróg umierał za swoją ojczyznę" (wersja cenzuralna)

To jest ważne, bo wolałbym żeby poświęcenie dla tej naszej wspólnej sprawy nie było realizowane na zasadzie jak najdłuższego odpychania od siebie możliwości, że zostaniemy zaatakowani a następnie obudzeniu się z ręką w nocniku oraz bohaterskim umieraniu dziewiętnastu procent najlepszych patriotów...

Sądzę, że dziś, kiedy Ukraińskie wojska jadą na Krym a na Morzu Czarnym operuje amerykańska grupa lotniskowcowa, powinniśmy tę myśl Pattona wziąć sobie do serca, bo te 41%, ktorzy nie chcą dla Polski niczego poświęcać, podatki jednak muszą płacić tak samo jak wszyscy - niezależnie od chęci - a ważniejsza od gotowości do umierania jest zdroworozsądkowa troska o stan obronności kraju.

Powinniśmy być gotowi przede wszystkim w tym sensie, by realistycznie patrzeć na świat, interesować się stanem naszej armii i - kiedy trzeba - naciskać na polityków, by była ona dobrze uzbrojona.

Warto też na co dzień zdawać sobie sprawę z tego, że historia wojen nie skończyła się na Drugiej Światowej i że jest sprawą normalną, że ktoś kogoś od czasu do czasu zaatakuje. Żadne ale to żadne pobożne życzenia tego faktu nie zmienią, skoro nawet Chrystus przepowiadał, że wojny będą sie zdarzać a żadna z nich nie zapowiada końca świata (w zasadzie - w pewnym sensie - potrwają nawet "jeden dzień dłużej", bo pozostaje jeszcze bitwa w dolinie Armageddon).

W kąt zatem wyrzucić należy rozmaite pacyfistyczne brednie o wyrzekaniu się przemocy oraz raczej ćwiczyć się w umiejętności jej stosowania w razie potrzeby.

Od dawna mam serdecznie dosyć wysłuchiwania rozmaitych pitoleń pożytecznych idiotów o potrzebie budowania świata bez wojen i przemocy... To znaczy: sama wizja w zasadzie jest piękna, tyle, że próby jej realizacji prowadzą jedynie do odbierania obywatelom wolności i prywatności pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa oraz zamiany przemocy fizycznej na psychiczną, emocjonalną oraz informacyjną.

Sytuacja na Ukrainie to dobry czas dla nas, byśmy się przebudzili i uzbroili. Nie mówię tu wcale o czołgach, samolotach, strategicznych łodziach podwodnych i tym podobnych bajerach, na które nie mamy (i w najbliższym czasie mieć nie będziemy) wystarczających środków finansowych...

Co do kierunków inwestycji dla naszej zawodowej armii, to największy sens widzę w doposażeniu jej w zestawy przeciwlotniczych rakiet ziemia - powietrze. Mamy wprawdzie duże tradycje lotnicze, niemniej warto mieć tu na uwadze słowa innego amerykańskiego żołnierza: Daana Hamptona. W wydanej niedawno książce "Viper - pilot F16" pisze on, że żaden z pilotów, z którymi Amerykanie mogą się ewentualnie mierzyć w powietrzu w warunkach bojowych nie stwarza większego zagrożenia aniżeli nowoczesny Przeciwlotniczy Zestaw Rakietowy.

A warto dodać w tym miejscu, że przecież żadna armia poza amerykańską nie posiada jednostek lotniczych tak wyspecjalizowanych w zwalczaniu zestawów p-lot, jak Dzikie Łasice, do których Hampton należał...

Poza tą jedną inwestycją w PZRy, reszta działań mających na celu zwiększenie naszych zdolności defensywnych leży w zakresie działań w sektorze cywilnym i jest możliwa do względnie szybkiego zrealizowania środkami dostępnymi już w tej chwili: 

Wystarczy mianowicie, by Komenda Główna Policji przestała bać się swoich własnych obywateli i nie torpedowała dłużej zmian w prawie, które od dawna (i po części - pomimo tych oporów - z  powodzeniem) starają się wprowadzić związki strzeleckie a które znacznie ułatwiłyby praworządnym obywatelom dostęp do broni palnej. Znacznie trudniej bowiem zająć takie państwo, którego obywatele mają - w razie potrzeby - z czego strzelać. Znacznie łatwiej zmobilizować takich rezerwistów, którzy strzelać potrafią.

Ponieważ zaś nie na samym strzelaniu polega zbrojny opór, nie zaszkodzi także - przy okazji - wspierać szkoleń, jakie od dawna prowadzi dla chętnych np. Grupa Grom: www.gromgroup.pl/index-2.php. Samo wojsko mogłoby też we własnym zakresie tego typu szkolenia organizować (na przykład dla chętnych spośród żołnierzy rezerwy).

Mocarstwa z siebie tak czy siak nie uczynimy, ale - z drugiej strony - nie tak znowu wiele musimy zrobić, aby w krótkim czasie stać się celem nieopłacalnym do zaatakowania nawet dla trzymilionowej armii Rosyjskiej. 

Warto jednak - i należy - zrobić wszystko co w ludzkiej mocy...

"Czyli po prostu coś zrobić" :)

3rdOf9
O mnie 3rdOf9

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka