Platforma swoje, a Polska odłogiem leży. W życiu publicznym ugór, bo jaśnie państwo jest zajęte własnymi sprawami. Jeżeli na sprawy partyjne poświęca się sześc godzin - bo tyle trwała narada zarządu - to na uprawianie Polski nie może starczyć czasu. Egzekutywa PO się zebrała, na której szef wyrzucił nominalnie jeszcze zastępcy, że jak mu tak chce się jego stołka, to mógł kandydować w wyborach na szefa.
Klasyka znana z innych partii władzy, ale ta podlega procedurom demokratycznym. Ile Platforma może liczyć na Macierewicza, który odezwie się, PO podskakuje. Szybko jednak niwelują zyski i sporządzają pasztet, jak na Dolnym Śląsku z taśmami korupcji politycznej.
Czy minister skarbu nie może stworzyć takich procedur do zarządów i rad nadzorczych, które wyeliminują partyjny nabór. A jak któryś z polityków zbliży się na odległość 5-10 km do przedsiębiorstwa państwowego, takie nałożyć kary, żeby elektryczność potrząsnęła stanem jego konta. Nawet jakieś obroże wymyślić, jak dla przestępców z aresztem domowym. Polityk jest na służbie społeczeństwa, czyli w areszcie narodu, jest zakładnikiem elektoratu. Źle się dzieje z narodem, nie może lepiej być reprezentantowi. Ale jaśnie państwo nie chce zajrzeć nawet do czworaków. Zebrali się i przez sześć godzin tłukli się słowami.
Wszyscy politycy mają za paznokciami, lecz nie usłyszałem po tej egzekutywie, jak tym pasztetom zaradzić. Bo to nie koniec, Grzegorz Schetyna nie powiedział ostatniego słowa, a jaśnie pan Donald Tusk nie kwapił się zajrzeć do czworaków i zakomunikować, że egzekutywa wpadła na genialny pomysł, aby Polska nie zarastała ugorami.
Można dostać trzęsawki emocjonalno-patriotycznej z kolejnego kryzysu PO, 21. w tym roku - jak wyliczył jeden z portali. Polska to nie gra w oko, ani poker. Jaśnie państwo nie mogą liczyć na Macierewicza, bo mu wyczerpała się amunicja smoleńska, a nowy transport jeszcze nie dotarł.
Inne tematy w dziale Polityka