Jeszcze kurz po rekonstrukcji nie opadł. I tak szybko nie opadnie, bo czeka nas rozdanie zadań dla nowych członków rządu, które dla Donalda Tuska może być nowym expose. Czeka nas konwencja Platformy, a na niej także może dojść do wszystkiego, bo schetynowcy trzymają się mocno, choć w rekonstrukcji rządu nic nie dostali.
Tych "może" jest wystarczająco dużo, aby Tusk nie czuł się pewnie - zarówno w Platformie i w rządzie. Grzegorz Schetyna zostaje z niczym, na pewno z tym się nie pogodzi. Wyjście z PO nie wchodzi w rachubę, raczej będzie groźba wywlekania brudów.
Opozycja jak jeden mąż uderzy w zrekonstruowany rząd Tuska, który jest im nie na rękę. Leszek Miller będzie walił w Bartosza Arłukowicza (zaprzańca SLD), jakby miał lepszy pomysł na służbę zdrowia i w neoliberała Mateusza Szczurka, który w istocie takim nie jest. SLD karmiło się sondażowo do tej pory elektoratem PO, nie zechce zrezygnować z dopływu tej karmy. Janusz Palikot traci na wszystkich frontach, więc wróci do metody "na od-lew".
Jarosław Kaczyński i PiS zyskali przynajmniej dwa przyczółki, aby nie wchodzić w konfrontację merytoryczną: referendalne sześciolatki i afera korupcyjna w MSZ.
Zakurzy się w najbliższych dniach, tygodniach. Tusk jednak ma Elżbietę Bieńkowską, która będzie musiała stać się politykiem, a nie tylko sprawnym ministrem, dlatego otrzymała tekę wicepremiera. Przebić się z komunikatem do Polaków: "rządzenie" a nie walka - to wyzwanie dla Tuska. Jeżeli potrafi to zrobić - wygra rząd i Polska.
Inne tematy w dziale Polityka