CBA zaczyna odnosić sukcesy w walce z korupcją. Odkryte zostały przekręty w cyfryzacji urzędów państwowych. Na razie służby dotarły do MSZ, choć zaczęło się od MSWiA, gdzie utworzone zostało Centrum Projektów Informatycznych.
Cyfryzacja to łakomy kąsek, bo nie dość, że instaluje się sprzęt, to przez lata dogląda jego konserwacji, obsługi i naprawy.
Aresztowania trwają od kilku lat i jest ich tyle, co grzybów po deszczu ciepłą jesienią. Choć pachnie to politycznie i można wskazać, kto ewentualnie na wysokim ministerialnym stanowisku winien odpowiadać i dać głowę, to uważam, że korupcja nie ma barw politycznych, tylko charakterologiczne i systemowe.
W kraju procedowanie zamówień publicznych daje urzędnikom spore możliwości korupcyjne. Kilku wysokich urzędników (byłych i na etacie) już siedzi za sprawą, iż jeden z nich zaczął sypać. Ci, którzy w tej chwili są aresztowani, też zaczną sypać. To efekt domina aresztów, który już poznaliśmy w piłce nożnej. Efekt "fryzjera" - golić państwowe, bo nie moje, nie twoje, tylko nasze - czyli niczyje.
Korupcja ma się w kraju dobrze. Nie tylko dotyczy sfery informatycznej (cyfryzacji), ale pozostałych (kiedyś - a pewnie też dzisiaj - bardzo podatne było budownictwo). Informator portalu naTemat.pl anonimowo mówi, że korupcja w kraju w każdej branży to standard i nie widzi w tym specjalnych amoralnych przesłanek: "Łapówki są z prywatnych pieniędzy, państwo w zasadzie na tym nie traci. Jaką krzywdę to robi obywatelowi?"
Warto zwrócić uwagę na inny szczegół charakterologiczny/moralny, iż w tę aferę korupcyjną - mam wrażenie, że tylko cząstkowo odkrytą - są uwikłani np. byli policjanci, bo oni znają od podszewki, jak przekręt się robi. Badali przekręty, więc je udoskonalają. Zresztą działa stary syndrom-zapytanie znany z klasycznej Grecji: Kto pilnuje strażników?
Możliwym też jest, że ostatnie aresztowania mają podtekst polityczny. I wylot z posad, a może nawet z polityki, zaliczają Sławomir Nowak (CAM Media, które mają udział w "aferze zegarkowej", wygrały intratny przetarg na obsługę polskiej prezydencji w UE).
Michał Boni też wypadł, bo to jego ministerstwo odpowiada za cyfryzację. A Grzegorza Schetyny wiceminister siedzi i ma już konkretne zarzuty.
Na aferę cyfryzacyjną rzecz jasna zareagował Jarosław Kaczyński i PiS. Gdy czytam komunikat na ich portalu (mypis.pl) mam wrażenie zadowolenia, chrząkania, satysfakcji, że nasza walka z układem jest jedynie słuszna. Kaczyński domaga się informacji o aferze w Sejmie, "aby Polacy się dowiedzieli". No, tak - śledztwo trwa, a prezes PiS domaga się akt śledczych, aby pisowscy Colombowie mogli polecieć do mediów i sypnąć (najlepszy jest w tym Macierewicz). Kaczyński nie zdążył sobie zakarbować, iż za czasów Kamińskiego CBA zaliczało same wpadki, bo chwalili się, że kogoś złapali, a nie potrafili przeprowadzić profesjonalnego śledztwa.
Korupcje należy wypalać do korzeni, a nie robić z tego interesu politycznego. Jak każde przestępstwo nie ma barw politycznych, ale moralne. Amoralność, jak korupcja, korzysta z wad proceduralnych, wad młodej demokracji i na razie w Polsce ma się dobrze. Należy ją wypalić, a nie chrzanić słusznych głupot.
Inne tematy w dziale Polityka