Weekend ukraińskiego protestu na kijowskim Majdanie dobiegł koniec. Bunt będzie się dopalał, a aspiracje prounijne Ukraińców zamieniać w zgliszcza, w popiół. Wiktor Janukowycz dalej będzie prowadził grę z UE, że chciałby do UE, ale jest w kleszczach Rosji i własnych oligarchów. Ci oligarchowie są ważniejsi nawet od Putina.
Radosław Sikorski wysmarował razem z Carlem Bildtem klasyczne oświadczenie dyplomatów, iż "obywatele Ukrainy ziszczą swój sen o przyszłości w Europie".
Witalij Kliczko będzie nadal nadzieją Ukraińców, ale Julia Tymoszenko siedzi. To karta przetargowa Janukowycza, nie wypuścił jej z rąk.
Jarosław Kaczyński pokazał się Ukraińcom, Europie, a nawet Donaldowi Tuskowi, który mu podziękował na Twitterze. Nie wypomniał, iż nie reprezentuje polskiej dyplomacji, polskiej polityki, ale rację stanu - tak.
Za tym powinien pójść jakiś gest Kaczyńskiego. Ale nie pójdzie. Został jego zastępca na Majdanie Adam Lipiński. Został też rozgrywający z Dolnego Śląska, a zarazem wiceszef PE Jacek Protasiewicz. Będą pilnować popiołu ukraińskich aspiracji, bo po niedzieli następuje poniedziałek (zawsze), a więc troska dnia powszedniego, któremu nie zawsze po drodze z aspiracjami i podobnymi imponderabiliami.
Może Ukraina jest dla nas jakimś przykładem. Może. Wszak z nią sąsiadujemy. Lepiej rozmawiać - dotyczy to polityków wszelkich maści i społeczeństwa - niż potem dochodzić swoich racji i aspiracji w konfrontacji. Na razie to Polsce nie grozi. Polityka jest jednak nieobliczalna.
Radosław Sikorski będzie się leczył po wpisie na Twitterze, że nie będziemy pompować szmalu w ukraińską korupcję. Nieco usprawiedliwił go prezydent Bronisław Komorowski twierdząc, iż szef polskiej dyplomacji był do bólu szczery. Zdaje się, nie takich cech charakterologicznych od Sikorskiego wymagamy, a rozumu.
Przez ten weekend byłem Ukraińcem, pozostanę nim w dalszym ciągu. Ale czy to naszym pobratymcom pomoże?
Inne tematy w dziale Polityka