Resort PiS zarządza w kraju circa 30% populacji. W mediach podobnie, a w poszczególnych segmentach nawet więcej. Zarządzany jest silną rękę prezesa, który z racji wyjątkowej autonomii w stosunku do infrastruktury demokracji, nazywany jest "premierem".
Najbliższe dwa lata to czas kampanii wyborczych, chroniczne zawiadywanie podległemu resortowi populacją. Przez ten czas będziemy mieli do czynienia z biegunką polityczną i właściwą resortowi PiS konsystencją retoryki.
Umówmy się, nie jest to polityka sensu stricte konkretnych rozwiązań społecznych, jest to melanż wypracowanych środków, które zaprezentował rzecznik resortu Adam Hofman. Nic nowego, a jednak jeszcze twardsza autonomia resortu PiS: kara śmierci za spowodowanie śmierci na drogach, zbrodnia za jeden uśmiech (Tusk "uśmiechający" się do Putina w dniu katastrofy smoleńskiej) i młoda zdolna Marta Kaczyńska do Parlamentu Europejskiego.
Resortowe dziecko PiS będzie dbała o interesy resortu, bo nie Polski. Córka zmarłej pary prezydenckiej wie tyle o interesach Polski, co jej resortowi protagoniści (ojciec i stryj) przekazali.
Jej wkład w jakiejkolwiek sprawie powszechnej opinii nie jest znany, ale jest znany resortowi. Najlepiej rzecz jasna zna ją stryj. Udziela się jedynie w wywiadach w mediach resortowych. Ani razu nie dała głosu "normalnym" mediom.
Mówi w tych mediach zawsze o tym samym, o wkładzie protagonistów resortowych w patriotyzm resortowy.
Z czego się utrzymuje? Ja nie wiem. Do tej pory żyła z zaliczki z odszkodowań po matce i ojcu. A eksponowane życie resortowe kosztuje zdecydowanie więcej niż życie populacji 30%, które będzie wybierało resortowych kandydatów PiS. Bruksela jest dobrym rozwiązaniem, jak to niedawno określił były spin doktor resortu PiS Michał Kamiński, to kosmos w stosunku do tego, co polityk w Polsce zarabia. Kosmos.
Jakie ma szanse dziecko resortowe w wyborach do PE? Jeżeli będzie startowała z Warszawy, zbierze pełną pulę głosu 30% populacji, bo nikt jej nie podskoczy.
Prosta arytmetyka i otrzymujemy najlepszy wynik w kraju. To osiągnie dziecko resortowe. Będzie czym się chwalić. A jak będzie dbała o interesy resortu?
Będzie mówiła, jak w mediach resortowych. W każdym razie idzie na synekurę do Brukseli, gdzie zarobek to kosmos w stosunku do możliwości w kraju. Grunt to dobrze się urodzić! W resorcie. Można zostać kosmitką/kosmitą w Brukseli.
Inne tematy w dziale Polityka