Cleofas Cleofas
184
BLOG

Stygmatyzowanie przez podkreślanie

Cleofas Cleofas Polityka Obserwuj notkę 1

 Kto pierwszy wpadł na romantyczną metaforę stygmatyzowania Polaków przez Davida Camerona? Temu spośród polityków należy się palma pierwszego poety wśród polityków. Palmy nie mylić z kolokwialną metaforą.

W każdym razie szefowie dwóch największych polskich partii postanowili zaingerować w rozgrywki polityczne w Wielkiej Brytanii w imię Polaków na wyspach brytyjskich, którzy zostawili dzieci w Polsce, bowiem Cameron zapowiedział, że dodatki socjalne na te dzieci nie będą imigrantom płacone.

Cameron to powiedział, ale tego nie będzie robił, bo może nie być u władzy. Jego partia konserwatywna tonie w sondażach i odwołuje się do ksenofobicznego, nacjonalistycznego elektoratu. Wielka Brytania robi dobrze dla Brytyjczyków, a nie Polaków. Taki jest w istocie powód tego "stygmatyzowania Polaków".

A że Polska jest Chrystusem narodów wiedzą przede wszystkim politycy, elektorat ma to gdzieś, no, może poeci, ale oni wymarli wraz z romantyzmem, oprócz Rymkiewicza.

Środkiem do niezgody politycznej, aby Polaków nie stygmatyzować, jest telefon. Zadzwonił Kaczyński do tego Piłata na Downing Street 10 i powiedział, co myśli. W każdym razie myśli prezesa staram się odczytać z komunikatu prasowego i zdjęcia opublikowanego na Twitterze przez jego rzecznika, Adama Hofmana.

Prezes musiał nauczyć się angielskiego, gdyż na zdjęciu nie widzę tłumacza. W komunikacie PiS czytam, że prezes "podkreślił". Cameron też "podkreślił". Polityka podkreślania zdaje się, że nie przyniosła żadnych efektów i Cameron będzie kuł swoje ksenofobiczne żelazo, a nuż podskoczy w sondażach. W kraju Kaczyński ciągle kuje ksenofobie i lepiej mu idzie niż Cameronowi, bo Polacy są podatni na ksenofobię, zwłaszcza, gdy kują ją politycy.

Jako drugi z brytyjskim Piłatem rozmawiał premier Donald Tusk, który wcześniej miał umówioną rozmowę na więcej tematów niż tylko stygmatyzowanie. Na agendzie jednak jest stygmatyzowanie, więc publikę tylko ono obchodzi. Kaczyński nawet w sprawie stygmatyzowania przez Piłata wyznaczył Tuskowi egzamin. Jeżeli Tusk walnie w stół w sprawie stygmatyzowania, to dopiero wówczas uzna go za premiera polskiego rządu.

Zdaje się, że Tusk nie zdał egzaminu u profesora ksenofobii Kaczyńskiego, bo też "podkreślił", a Piłat "tłumaczył, że nie było jego intencją stygmatyzowanie". Takimi intencjami jest piekło wybrukowane.

A Polacy na wyspach cierpią poprzez stygmatyzowanie. No, właśnie - czy któryś z polityków dwóch największych formacji politycznych przedzwonił do rodaków w Wielkiej Brytanii i zapytał: "Hej, jak tam cierpicie z tymi stygmatami Camerona?"

Ale emigranci polscy nie mieszkają przy Downing Street 10, więc nie mogą liczyć na telefon od polityków. Ba, Polacy raczej potrafią mówić po polsku i nie byłoby kłopotów z tłumaczeniem z naszego na nasze stygmatyzowania.

Mam wrażenie, a nawet więcej: pewność, że w kraju mamy politykę cieni na ścianie. Ktoś z zewnątrz poruszy palcem, a nasi od razu uruchamiają się, jak cienie. I walą z grubej rury, że jesteśmy Chrystusem narodów. Te armaty jednak są wytaczane w kraju, politycy walą do siebie, bo jak przychodzi co do czego, podkreślają.

Polska dorobiła się następnego wroga. W myśl powiedzenia "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ani dzieci germanił", teraz politycy mogą wykombinować mantrę: "Nie będzie Brytyjczyk nas stygmatyzował, bo dzieci zostają w Polsce". Takich mamy lotnych polityków, poetów.

Cleofas
O mnie Cleofas

To - to już lekka przesada.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka