Tomasz Siemoniak zaatakował śmiechem konferencję naukową MON poświęconą "najnowszym rozwiązaniom w technice i technologii wpływających na przyszłość modernizacyjną sprzętu i uzbrojenia wojskowego", na którą to zaproszono dermatologa "Jakiegoś-Tam", który ma być ojcem Edmunda Jannigera, prześmiesznego doradcy Antoniego Macierewicza. Gdy wszyscy się naśmiali i narechotali, ośmieszony Macierewicz zrezygnował ze śmiesznej postaci.
Siemoniak te najnowsze rozwiązania dermatologiczne w armii skomentował: "To forma zapłaty za wspieranie Macierewicza. Może opowie o najnowszych tendencjach w stosowaniu kamuflażu na skórze?"
Ten kamuflaż na skórze to aluzja do dezinformacji, którą w istocie zajmują się pracujący w Ministerstwie Obrony Narodowej. Dezinformują, bo co innego im pozostaje, gdy zatrudniony jest taki Misiu Misiewicz.
Dezinformator więc odpowiedział, że ojciec Jannigera dostał Nobla, co później okazało się dezinformacją, czyli kłamstwem, acz mogło być tak, iż "światowej sławy dermatolog" wyleczył Misiewicza z kamuflażu, czyli z wykwitu na skórze, która wiadomo, jaką jest chorobą, i przyznał mu prywatnego Nobla. Ministerstwo daje (złote medale), ale i odbiera (pośmiertnie stopnie generalskie Jaruzelskiemu i Kiszczakowi).
Oto mamy dalszy ciąg kamuflażu, czy też dezinformacji, gdyż ministerstwo publikuje na swoich stronach oświadczenie dermatologicznych autorytetów, które "wyrażają swoje oburzenie i zaniepokojenie wobec posła Tomasza Siemoniaka".
Zaś MON przekazał na ręce towarzystw naukowców „wyrazy ubolewania” za to, co zrobił Siemoniak. Tak to ministerstwo zostało zaatakowane przez Siemoniaka śmiechem - i ledwie uszło z życiem.
Może jednak być tak - na co zwracam uwagę Siemoniakowi - iż Macierewicz przygotowuje jakiś gorący konflikt z Ruskimi, albo Szkopami. Dermatolog zaś jest potrzebny do tego, aby żołnierze mieli świadomość, co na polu bitwy pokonani Szkopi bądź Ruscy mogą zostawić, mianowicie bataliony zarażonych markietanek wiadomą chorobą.
"Światowej sławy" dermatolog uświadomia, czym grozi zarażenie wiadomą chorobą, czyli syfem. Tak wygląda sytuacja na froncie Ministerstwa Głupich Kroków, czyli co słychać u Szweja i jego szwejków. Na Kremlu Rusków muszą boleć przepony ze śmiechu.
Inne tematy w dziale Polityka