Całkiem niedawno mogliśmy czuć się bezpiecznie i trzymać polski fason, "moja chata z kraja". Ot, na miejscu złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma.
Złapał pisowiec peowca... Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy w USA Baracka Obamę zastapił Donald Trump. Jeszcze zdążył przyjechać do Żagania kontygent wojsk amerykańskich, ale to z dużo wcześniejszego rozdania PO i NATO.
Ten czas sielanki kończy się. Polska ma jedynego fałszywego sojusznika w Europie - Węgry, które sprzedadzą nas za czapkę rosyjskich gruszek.
Jarosław Kaczyński wyizolował nas w Unii Europejskiej i wątpię, czy dogada się z Angelą Merkel. Ale to i tak nie poprawi naszego bezpieczeństwa i sytuacji geopolitycznej, która zagląda nam w nasze przerażone oczy.
Więcej będziemy wiedzieli po spotkaniu Trumpa z przywódcami państwo NATO, ale dzisiaj można wskazać na dwa czynniki, które zdeterminują owe spotkanie. Przede wszystkim Trump nie wierzy w NATO i to nie z powodów, iż USA na sojusz najwięcej łoży, ale nie wierzy w wartości świata zachodniego, wartości demokratyczne, które są dla niego tyle samo warte, co autokratyczne, idąc dalej, co jego przyjaźń z Putinem.
Całkiem możliwe, że Putin zechce sprawdzić więź swoją z Trumpem i najedzie sobie na Estonię. Kto będzie chciał umierać za Tallin? Na pewno nie Jankesi, na pewno nie Europa. Może Macierewicz z Misiewiczem?
Znawczyni USA i polityki globalnej Anne Appelbaum w wywiadzie z "Newsweekiem" kasandryczy, iż USA czeka ciężkie doświadczenie kryzysowe, a naszą część Europy rosyjska okupacja.
Aby być dokładnym, wybitna publicystka mówi: nie chcę wieszczyć katastrofy.
Inne tematy w dziale Polityka