Jeśli Kancelaria Premiera nie wysłała jeszcze kosza kwiatów do siedziby PiS, powinna to zrobić jak najszybciej. Dożynki w największej partii opozycyjnej to nie lada gratka.
Staram się wyobrazić sobie działalność opozycji w najbliższej kadencji parlamentu. SLD z przetrąconym karkiem, Ruch Palikota, nieciekawe towarzystwo, które miga mi w TV uganiając się za sejmowym krzyżem, PiS skupiony na wojnie frakcyjnej i w efekcie coraz słabszy. W dodatku i SLD i RP bardziej jeszcze od PO nie cierpią partii Jarosława Kaczyńskiego. Nie wygląda to dobrze. Pytanie, na jak wiele w takiej sytuacji będzie mogła pozwolić sobie partia rządząca. Ot, choćby w kwestii prywatyzacji, przepraszam, komercjalizacji służby zdrowia.
Szkoda mi PiS, ale jeszcze bardziej szkoda mi zawiedzionych nadziei wyborców tej partii. I Polski, cholera, szkoda. Mam wrażenie, że tego właśnie nie rozumieją dziś ludzie Prawa i Sprawiedliwości. Gdy oni wykańczają się w bratobójczej wojence, nam szykuje się praktycznie niczym nieograniczona władza PO. Bo – nie oszukujmy się – póki co nic nie wskazuje na to, żeby media miały ochotę na poważnie przyglądać się zwycięskiemu ugrupowaniu. Zresztą, teraz mają po temu świetny pretekst, czyli pisowski samograj wokół „ziobrystów”.
Niestety, PiS najwyraźniej ma zamiar przybrać jakąś formę przetrwalnikową. Zamienia się w larwę, czekającą nowej wiosny. Ale ta może już nie nadejść. Z partii z wielkimi ambicjami, wizją IV RP, „Polski solidarnej”, Polski suwerennej, która się mocarstwom nie kłania, itd. zostały zgliszcza. I amok w przerzedzonych szeregach, amok czystki partyjnej. To, jak rozumiem, ma być cudowne panaceum na przegrane wybory. Życzę szczęścia. I chciałbym się bardzo mylić, ale – no cóż – ile można wycinać własne szeregi? Można amputować jedną, drugą nogę, lewą i prawą rękę, licząc, że coś nowego wyrośnie w ich miejsce, ale co, gdy zostanie tylko głowa?
Głowa bez karku, dumna, że zachowała partyjną dyscyplinę. Kłopot, gdy ktoś ją w końcu wyniesie poza Sejm, albo schowa zakurzoną pod sejmową ławką, a publika nawet tego nie zauważy. Rusz głową, Głowo, pójdź po rozum do głowy!
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka