Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
326
BLOG

Pryffatka z czema szustkami

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Kultura Obserwuj notkę 4

Baaba KulkaLajfstajl wciąga. Niekoniecznie nosem. Ja najbardziej lubię wciągać uszami. Dlatego dziś kolejna recenzja płyty. A że niebawem Sylwester (nie mylić z Gromosławem), to czas prywatek. A jak prywatki, to istny hedonizm. A jak hedonizm, to normalnie szatanizm, czyli „czy szustki”, ergo „The number of the beast”, znaczy się Iron Maiden. A że polska młodzież słucha polskich piosenek, to Ajron Mejden po naszemu, czyli cover-album Gaby Kulki, zatytułowany – tu zaskoczenie – „Baaba Kulka”.

Płyta to album CD plus wydawnictwo DVD. DVD tak sprytnie ukryte w kopercie, że choć płytkę mam z pół roku, jeszcze nie udało mi się go obejrzeć. No ale powiedzmy, że to gapiostwo.;-)
 
Co do audio, płyta jest dość nierówna, ale część utworów to aranże z pazurem, bardzo imprezowe.
 
Całość otwiera „The number of the beast”: rytmiczna melodeklamacja, z energetyczną, porządną końcówką (w nawiasach będę podawał link do oryginałów: TNOTB).
 
Następnie „Wrathchild” z albumu „Killers” (oryginał), aranż brzmi jak song z lat osiemdziesiątych. Do potańczenia.
 
Następnie mocno housowe i zupełnie niepodobne do oryginału „Aces high” (oryginał). Ale dobrze się komponuje z jesienią i liśćmi lecącymi z drzew.
 
„To Tame a Land” (oryginał), z intro jak u zaklinacza węży i w ogóle bardzo orientalnie. Jak znalazł na tło muzyczne w recepcji egipskiego hotelu z polskimi turystami. Ale z czasem utwór się rozkręca i robi się momentami nieco patetycznie, werble nadają całości werwy. Można ruszać w pogo.
 
„Idy marcowe” (oryginał), powiem tyle: krótko.
 
„Prodigal Son” (oryginał): bez rewelacji, z instrumentalną kakafonią dla urozmaicenia i łagodną końcówką a la pieprzona kraina łagodności.
 
„Lot Ikara” (oryginał), czyli parapetówka zamienia się w pościelówkę, robi się sennie, melancholijnie, Sylwester (nie mylić z Gromosławem) zbliża się ku szarej, porannej godzinie. Ikar upada, goście zbierają się do domów, ktoś ukradł srebrne łyżeczki, meble z IKEA straciły cnotę.
 
Mój zdecydowany faworyt, hicior z wpadającym w ucho refrenem, stary, dobry heavy metal w ironicznym, radosnym, popowym aranżu, choć temat oczywiście posępny: „Children Of The Damned” (oryginał). "You're Children of The Damned/ Like candles watch them burn/ Burning in the light/ You'll burn again tonight/ You're Children of The Damned", la la la la la, la la la la la...
 
„The Clairvoyant” (oryginał): początek bardzo ajronmejdenowy, ale po chwili coś tam kląska już kulkowo. Bardzo tanecznie się robi: wszak to nieśmiertelna Lambada! Serduszko stuka w rytmie baa-ba, bioderka się kiwają, nawet zatwardziali podtrzymywacze ścian ruszają na parkiet. Końcówkę bierze we władanie Żelazna Dziewica.
 
Na koniec „Still Life” (oryginał), istna Danuta Rinn, samba, mamba, zombi, gra i trąbi zespół Kombi. Nastrojowo, pogodnie, optymistycznie, aż trudno uwierzyć, że to Nowy Rok i zaraz dopieprzą nam podwyżki. Choć jeśli wsłuchać się w tekst: „Oh... we'll drown together/ It... will be forever./ Nightmares... forever calling me/ Nightmares.../ Now we rest in peace”.
 
Dobranoc, koszmary na noc...

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura