Czerwona paczka humanitarna dla czerwonej owieczki pod choinkę...:-)
Czerwona paczka humanitarna dla czerwonej owieczki pod choinkę...:-)
Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
469
BLOG

Czerwonym owcom pod choinkę

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Kultura Obserwuj notkę 5

Całkiem możliwe, że ktoś z szanownych Czytelniczek i Czytelników ma w domu albo zagrodzie czerwoną owcę. I zastanawia się w przedświąteczny czas, co by pod nieobecność Dziadka Mroza (który podobno ze Stalinem i Maksymem Gorkim żegluje po kanale biełomorskim) sprezentować swojej owieczce. Może rózgę żelazną? Może nagana? Może poniemiecki kastet?

 
A może jednak w ten jedyny dzień w roku chcielibyście do siebie wzajem przemówić ludzkim głosem... A może czerwona owca była grzeczna w tym roku? I staruszek nie przeprowadzała przez jezdnię na czerwonym świetle? Jeśli tak, to chciałbym zaproponować arcyzacny, podchoinkowy pakiecik czytelniczo-muzyczny, którym z pewnością żadna lewicowa owieczka nie wzgardzi.
 
W piękny czerwony papier zapakujcie: książkę biograficzną „Broniewski. Miłość, wódka, polityka” Mariusza Urbanka i tomik poezji Broniewskiego „Wierszem przez życie” w wyborze autora wzmiankowanej biografii (wyd. ISKRY, 2011 r.). Wczoraj w nocy przeczytałem blisko jedną trzecią biografii poety; rzecz czyta się świetnie. Nie jest to apologia, lecz bardzo rzetelnie, a przy tym znakomicie napisana książka. Urbanek ukazuje możliwie najszerzej wiele aspektów biografii Broniewskiego, momenty zarówno wspaniałe, jak i bardzo wstydliwe (nie dotyczą one bynajmniej jedynie wyborów politycznych). Jako wprowadzenie i zachętę do książki polecam duży wywiad Krzysztofa Pilawskiego z Mariuszem Urbankiem: „Polska i rewolucja”, opublikowany w tygodniku „Przegląd”. Oto jego fragment:
 
Skąd się wziął u Broniewskiego rewolucyjny radykalizm?
– Dla policjantów, którzy przychodzili na rewizję do komunisty Broniewskiego i znajdowali jego mundur oficerski, też był on niepojęty. Myślę, że taka jego postawa wyrastała z polskiego romantyzmu, bo Broniewski był przede wszystkim wielkim romantykiem. Walka o niepodległą Polskę była dla niego walką rewolucyjną. Ówczesna prawica wyrzekała się jej, demonstrowała lojalizm wobec wybranego zaborcy, by uzyskać w zamian jakieś ustępstwa w kwestii polskiej. A w salonie rodzinnego domu Broniewskiego w Płocku wisiały portrety braci przyszywanej babki Jadwigi Lubowidzkiej, którzy zginęli w czasie powstania styczniowego – łączącego ideę narodową ze społeczną. Broniewski pozostawał także pod wpływem wydarzeń roku 1905, kiedy na ziemiach polskich miał miejsce nie tylko rewolucyjny zryw robotników, ale i powstanie narodowe. Dzięki strajkowi młodzieży szkolnej w Królestwie Polskim powstały szkoły z polskim językiem wykładowym – m.in. Gimnazjum Polskie Polskiej Macierzy Szkolnej w Płocku, w którym potem uczył się poeta. „Nam dzisiaj dość kajdan i głuchych ich brzęków, / dość westchnień bezczynnych, dość cierpień i jęków”, pisał w młodzieńczym wierszu. W innym ogłaszał, że wyzwolony lud „sam podyktuje sobie warunki przyszłego bytu”, co w PRL odczytywano jako zapowiedź radykalnie lewicowego wyboru. To były oceny na wyrost. Po pierwsze, Broniewskiemu bliski był sposób myślenia, zgodnie z którym Polska może powstać nie w wyniku jakichś układów z zaborcami, lecz dzięki czynnej walce, czyli rewolucji. Po drugie, w tamtym czasie wielką karierę robiło słowo lud, które było bliskie pojęciu naród, obejmowało wszystkich Polaków. Rewolucyjność Broniewskiego kazała mu rzucić szkołę na rok przed maturą, opuścić dom i pójść za Piłsudskim do legionów.
 
Co do tomiku „Wierszem przez życie”, Urbanek, dokonując wyboru, starał się pokazać wiele twarzy Broniewskiego: widzimy go zatem jako poetę rewolucyjnego, poetę krytyki społecznej, liryka, romantyka. I ojca rozpaczającego po stracie córki: „Znów list do Anki”:
 
Niedaleko od Place des Invalides
jest knajpa nieduża,
ja tam czasem jadam obiady
a w sercu burza:

z Notre Dame
przychodzą chimery
et je suis triste,
będę szczery:
czekam na list,

czekam na list z zaświatów,
który nie przyjdzie...
Ej! Do stu katów!
List idzie!

O tym, że miałem przeczucie
nie pierwszy raz
a potem, jak nożem uciął:
gaz!

Moja miła, Tyś się nie zabiła.
Fatum,
a potem istność niemiła
i mnie, i światu.

Mieszkałaś gdzieś na rue Vaugirard,
myśli wysiłek próżny,
i ja proszę, prawie jak clochard
jałmużny.

Czego właściwie? – chleba?
To przez gardło nie przechodzi.
Słońca czy nieba?
to znów ojcu się nie godzi.

Daj mi, proszę, najstraszniejszą chimerę z Notre Dame,
a ja za trzy grosze też coś ci dam.
Dam ci na rogu Boul. Mich.
Moje serce a w nim kasztany,
moja miła – czuwasz czy śpisz?
Twój tata
kochający a już nie kochany.
 
***
 
O naprawdę świetnym albumie R.U.T.A. „Gore” interesująco pisze Piotr Kuligowski, stały współpracownik witryny lewicowo.pl, w tekście „Ponadczasowość buntu i niedoli”: "R.U.T.A." to – jak tłumaczą twórcy projektu – skrót od „Ruchu Utopii, Transcendencji, Anarchii” bądź „Reakcyjnej Unii Terrorystyczno-Artystowskiej”. Inicjatorem formacji jest Maciek Szajkowski, znany zetno-punkowej Kapeli ze Wsi Warszawa. W tworzeniu nagrań wzięli udział muzycy takich grup, jak: Orkiestra Rivendell, Mosaic, Maćko Korba i Kapela Ze Wsi Warszawa. Jako wokaliści natomiast wystąpili gościnnie znani liderzy grup punk rockowych i alternatywnych: Paweł „Guma” Gumola (Moskwa), Robert „Robal” Matera (Dezerter), Nika (Post Regiment) oraz Hubert „Spięty” Dobaczewski (Lao Che).

„Pieśni buntu i niedoli” to pozycja o tyle ciekawa, że teksty chłopskich lamentów i przyśpiewek antyszlacheckich, na których opiera się płyta, okraszono folkowo-punkową nutą. Okazuje się zatem, że – pomimo upływu kilku wieków – pewne kwestie pozostają niezmienne, a od czapki krakuski do głowy z irokezem jest tylko jeden krok. Oto bowiem archaiczne instrumenty (lira korbowa, piła, kontrabas czy fidel płocka) tworzą żywą kompozycję, przypominającą momentami do złudzenia gitarowe riffy lub dźwięki perkusji. Zresztą samo słowo „punk”, oznaczające coś bezwartościowego, jako żywo pasuje do sposobu postrzegania chłopstwa przez szlachtę. „Kto by chłopa zabił, jakoby też psa zabił” – pisał w 1551 roku Andrzej Frycz Modrzewski. I choć autor „O poprawie Rzeczypospolitej” nie aprobował tego stanu rzeczy, to fakt pozostawał faktem. Za zabicie chłopa szlachcic nie ponosił praktycznie żadnych konsekwencji. Chłop zaś za pozbawienie życia szlachcica był karany śmiercią.
 
Znaczną część utworów z „Gore” można przesłuchać na YT, tutaj polecę dwa: „Z batogami” (świetna animacja!) i „Precz!”. I może jeszcze pacyfistyczny, ludowy protest-song „Związali mnie w powróz”:
 
Jak-ci mnie oddali, związali mnie w powróz,/ najstarszy braciszek na kolej mie odwióz./ Cesarzu, cesarzu, najaśniejszy panie/ dałeś mi trzewiki, nasrałbym ci na nie/ Jak-ci mnie oddali, związali mnie w powróz,/ najstarszy braciszek na kolej mie odwióz./ Cesarzu, cesarzu, najaśniejszy panie/ dałeś mi trzewiki, nasrałbym ci na nie/ Cesarzu, cesarzu, nie werbuj na więcej,/ po nas matki płaczą, że aż ziemia jęczy...”
 
Dzyń dzyń dzyń! Dzwonią dzwonki sań, choinka piękna jak las już tam gdzieś czeka swoich dni. Czerwona owieczka też człowiek. Czeka na piękne prezenty...

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura