Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
3902
BLOG

„Stał gdzie ZOMO”, zginął pod Smoleńskiem. W pułapce klisz

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Generał broni Bronisław Kwiatkowski zginął 10 IV 2010 pod Smoleńskiem. W grudniu 1981 był szefem sztabu szesnastego batalionu, stacjonującego w Krakowie.

Na historię tę natknąłem się na 64-66 stronie „Gazu na ulicach”, książki Macieja Gawlikowskiego i Mirka Lewandowskiego. Krótka opowieść o żołnierzach, którzy po 13 XII odmówili wykonywania rozkazów i albo byli zwalniani ze służby, albo na lądowali na szpitalnych oddziałach psychiatrycznych.

Włodzimierz Olszewski, wówczas żołnierz zawodowy, działający w KPN sam wylądował na takim oddziale (szpital na ul. Wrocławskiej w Krakowie). Wraz z nim paru innych. Wspomina: „16 grudnia Andrzej Blacha odmówił wykonania, który dotyczył przygotowania samochodów dla ZOMO. Te auta miały jechać na Śląsk (tego dnia była pacyfikacja »Wujka«). Rozkaz wydał mu chyba major Bronisław Kwiatkowski, który wtedy był szefem sztabu 16. batalionu (stacjonującego przy Wrocławskiej). A Blacha był tam szefem służby samochodowej. Potem jednak ten rozkaz wykonał. Po kilku miesiącach zrobili mu sąd dyscyplinarny w jednostce, wyrzucili z wojska bez uprawnień i zdegradowali. To trwało dość długo – do lata 1982”.

Autorzy „Gazu na ulicach” opatrują historię swoim komentarzem: „Uwaga Włodzimierza Olszewskiego o zapomnieniu tych żołnierzy, którzy po 13 grudnia odmówili wykonania rozkazu, zwraca uwagę na szerszy problem. Władze stanu wojennego umiejętnie zrobiły z tych ludzi »wariatów« (gdyby zrobiono im procesy karne, byliby bohaterami). Nieliczni jedynie zostali usunięci z armii karnie i zdegradowani. (…).

Jak oceniać postawę tych żołnierzy, którzy 13 grudnia posłusznie rozkazy wykonali? Kim byli: narzędziami krwawego reżimu, zniewalającego Polskę, czy wzorowymi żołnierzami, którzy wykonywali posłusznie trudne rozkazy i w ten czas próby udowodnili swą lojalność wobec zwierzchników?

Problem w tym, że dziś takich pytań stawiać nie należy. A odpowiedź została już udzielona. Wspomniany wyżej mjr Bronisław Kwiatkowski w 1989 r. był już szefem sztabu 6. Brygady Desantowo-Szturmowej im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego. Jego kariera nabrała przyspieszenia po 1989 roku. Był na Wzgórzach Golan, w Iraku, ściśle współpracował z NATO. W 2007 r. prezydent Lech Kaczyński awansował go na stopień generała broni (…). Potem objął stanowisko dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych. Zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem”.

*

Przyznam, że mam drobny kłopot z tego typu opisem, jaki zaproponowali autorzy książki. Oczywiście, wiadomo, że jeśli wolno czynić wyrzuty Tuskowi o „dziadka w Wehrmachcie”, to tym bardziej można przypomnieć co generał Kwiatkowski robił w grudniu 1981. Jeśli wolno w sporze politycznym używać argumentu „stoicie tam, gdzie ZOMO”, to można przypomnieć, kto dowodził jednostką, z której wyjeżdżały 16 grudnia na Śląsk samochody dla ZOMO. Tyle że retoryka politycznych agitek nie jest w żadnym razie merytoryczną opowieścią o historii. Służy zupełnie innym celom.

Ciekawsza jest inna kwestia. Nie trzeba być zawodowym historykiem, by wiedzieć, że nowo powstające reżimy i państwa często (choć dyskretnie) korzystają z usług kadr będących na usługach obalanych monarchii, republik, ustrojów, reżimów totalitarnych. Czynili tak bolszewicy, czynili na początku III RP byli dysydenci, gdy zmienili się w decydentów. Jest to historyczna prawidłowość, o której więcej mogliby powiedzieć politolodzy i szare eminencje następujących po sobie władców i ustrojów. Bodaj Trocki w swej biografii wspomina, że na sowieckim Kremlu pozostała carska służba, lokaje i kucharze. Jest to też problem z filozofii polityki: relacje między ciągłością a zmianą przybierają bardzo różne aspekty: od prawnych przez czysto kadrowe. Możemy zatem przyjąć, że major Kwiatkowski, służący w stanie wojennym ludowej ojczyźnie był żołnierzem na tyle dobrym, a przy tym stosunkowo mało zasłużonym dla PRL, że mógł służyć także w armii III RP i zrobić w niej olśniewającą karierę. Jego losy nie mają – bezpośrednio – wiele wspólnego z losami tych nielicznych żołnierzy, którym honor i przyzwoitość nie pozwoliły wykonywać rozkazów Ślepowrona. A pośrednio? Pośrednio okazuje się, że niuanse decydują o wszystkim.

Z drugiej jednak strony – jeśli spojrzymy na sprawę nie tylko z punktu widzenia „prawidłowości dziejów”, ale etyki – to okaże się, jak to często bywa, że przegranymi są ci, którzy cierpią z prostej przyczyny, że mają sumienie. I nad tym można się tylko zadumać. I przypomnieć, i oddać szacunek tym ludziom.

W krzywym zwierciadle polskiej publicystyki, gdzie gra się największymi emocjami i najbardziej uproszczonymi kliszami, gdzie kompletna ignorancja i świadome przekreślanie pamięci historycznej idzie w parze z fanatyzmem różnej maści „kustoszy pamięci” i bardów „religii smoleńskiej”, taka historia jak ta nie może być dobrze opowiedziana. Spomiędzy młota a kowadła zawsze wychodzi się spłaszczonym.

Generał Kwiatkowski był  najwyraźniej dobrym żołnierzem, z którego III RP miała spory pożytek. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by pamiętać, że gdy siedział za swoim biurkiem, odbierając i wydając rozkazy, na Śląsk jechał transport dla ZOMO-wców, a w kopalni „Wujek” na górników czekał już ich los.

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (58)

Inne tematy w dziale Kultura