Galopujący Major napisał mocną notkę o przedwojennej inteligencji w kontekście Katynia. Niezdarnie, ale spróbuję odpowiedzieć.
Sedno sporu: (a) w Katyniu nie wymordowano inteligencji, ale żołnierzy; (b) Katyń jest ideologicznie zawłaszczony, (c) apologia pomordowanych w Katyniu wiąże się z apologią przedwojennej (w domyśle: sanacyjnej) Polski.
a) Zacznijmy od kwestii, że wielu zmobilizowanych przed wybuchem wojny nie służyło w armii, ale było w rezerwie, wykonywało zwykłe, cywilne zawody, co już stanowi jakąś odpowiedź.
POza tym: Majorze, kim byli "katyńscy inteligenci" opisuje wprost i nie-wprost Józef Czapski w "Na nieludzkiej ziemi"; mam przy sobie wydanie drugoobiegowe, niemal bibułę, a powiem Ci szczerze, że dla tych zdań pisanych drobnym drukiem warto jest męczyć oczy.
To, co zwraca uwagę w opisie Czapskiego, przecież nie idealistycznym, momentami bardzo surowym, krytycznym w ocenie rodaków i przedwojennej Polski: nawet przedstawiciele tzw. inteligencji technicznej byli ludźmi o wielkiej znajomości kultury narodowej. Byli ludźmi znakomicie wykształconymi, obytymi w świecie, z szerokimi horyzontami i znajomością języków (co pewnie zaimponowało by także Szanownemu technokracie Gniewkowi). Polska miała dla nich niejedno imię: bo też ich korzenie były bardzo różne. Dla mnie fascynujące są w tej książce Czapskiego wspominki o moim ulubionym Broniewskim i opisy spotkań z rosyjskimi (w trybie nagłym przerabianymi na radzieckich) ludźmi kultury. Czapski, choć miał wszelkie powody by Rosji nienawidzić, o Rosjanach mówi z wielkim ciepłem i szacunkiem. To też jest zresztą jakaś miara polskiego przedwojennego inteligenta. Przy okazji: to także casus Zdziechowskiego, który rosyjską kulturę znał od podszewki, Rosjan szanował ale bez złudzeń. Z tych i innych powodów, tu nie wymienionych sztywnego rozgraniczenia żołnierz-inteligent nie uważam za trafne.
(b) Katyń jest ideologicznie zawłaszczony. Odpowiem tak: Katyń jest mitem narodowym, jednym z nielicznych, jakie mamy. Jest punktem odniesienia, mówiąc mniej patetycznie, o czym świadczy choćby to, że Ty i ja o tej kwestii piszemy jako o sprawie żywotnej. Jeśli w domyśle chciałeś dodać: to prawica zawłaszczyła Katyń, to powiem tyle: widać nikt inny nie był zainteresowany. Bo kto: po-PRL-owska lewica? Sam rozumiesz absurdalność takiego konceptu. Lyberalne elyty zainteresowane jedynie żarciem brukselki [oj, populistycznie pojechałem, populistycznie]?
Tu znów dygresja: kto w Polsce interesuje się serio mordem na Polakach na Wołyniu? OK, na s24 Sz.P. Mohort. Ale tak na ogół to mordzia w kubeł po 20 latach tego, co nazywamy niepodległością!
Ale problem jest. I ekumenicznie powiem tak: zróbmy wspólny krok Majorze i zainteresujmy się, kto w Katyniu zginął. Z pewnością nie tylko Polacy-katolicy, jeśli wiesz co chcę powiedzieć.
c) Tu tkwi pewne uproszczenie. Przedwojenna Polska to nie tylko sanacja. Komuniści uwielbiali tą zbitkę: II RP równa się sanacyjno-faszystowska, pańska Polska, co to wrogów wysyła do Berezy. Kłopot w tym, że tamta Polska to była nie tylko sanacja i nawet nie tylko endecja, skądinąd godna szacunku w osobie Dmowskiego, ale to był także Żeromski (przeczytaj naprawdę świetny tekst o nim Okraski w 44), to była cała tradycja lewicy patriotycznej, ruch spółdzielczy, ruch ludowy, budowa COP i portu w Gdyni.
Ostatnia rzecz: Katyń to symbol i pewne uogólnienie, jak każdy mit, racja. Ale czy to takie złe? Katyń to symbol pożogi, zbrodni i bestialstwa. Tak jak Oświęcim czy Treblinka. To "ucisk i strapienie", jak powiada Biblia.
Majorze, pytanie w konkursie bez nagród (materialnych): świat trzeba odbrązawiać, ale czy można wyobrazić sobie świat bez tabu?
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka