Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
55
BLOG

Krótki tekst o zabijaniu

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 15

To jest notka tak dla Nicponia, jak dla szanownego Galopka; dla Chevaliera i dla toyaha i w ogole dla wszystkich, co są z lewa, z prawa i w poprzek.

A zaczęło się tak: bodaj wczoraj spotkałem na uczelni znajomego, z którym nie widziałem się bodaj od zniszczenia anyżówki na okoliczność magisterki, mojej lub jego. Czyli zbyt dawno temu.:-) Kolega zaraz do mnie: hy hy, ty podobno katolikiem jesteś i frondystą. Cały smaczek polega na tym, że kolega za młodu należał do Legutko-jugend, teraz pracuje dla zupełnie innej firmy (diametralnie innej - jak mówią w naszym fachu), a ja byłem jednym z nielicznych łagowszczaków, tj. za prof. Łagowskiego dałbym sobie facjatę obić. Zresztą, tu się pochwalę, bo wreszcie trzeba: jakieś dwa lata temu miałem przyjemność być jedynym facetem bez doktoratu na prywatnej imprezie jubileuszowej Profesora. Siedziałem naprzeciw prof. Walickiego i już wtedy, z odchylenia lewacko-obywatelskiego, doprowadzałem go do szewskiej pasji. Szczęściem, profesorowie w mordę nie biją. Przynajmniej przy ludziach.

W każdym razie, kolega: "hy hy, ty podobno katolikiem jesteś i frondystą i z gwiazdozbiorem trzymasz" [to ostatnie z nutką dezaprobaty, bo kolega oświeconym bardziej jest katolikiem]. Ja na to, że w odróżnieniu od szanownych kolegów myśmy przysięgi na wierność wodzowi nie składali, ani żeśmy się nie chwytali politycznych cymesów senatora Legutko. Tu kolega trochę zmiękł na twarzy, ale w sumie i mi trochę głupio się zrobiło. Bo faktycznie już mi daleko do Łagowskiego, choć tak wiele mu zawdzięczam. W formie wdzięczności na kolokwium studenci mają i mieć będą pytanie z jednego z jego tekstów. A ostatnio jeden student, zresztą niegłupi chłopak, nazwał na kolokwium Łagowskiego "komuchem". Później jeszcze rozmawialiśmy, mi osobiście jest przykro, że ludzie którzy intelektualnie mogą w przyszłości wywierać znaczny wpływ na Polskę (a za takich uważam tego chłopaka) za młodu karmią się stereotypami. Nieszczęsne dzieci Internetu.

Ale ten wpis miał być nie o tym. Bo jak żeśmy szybko zeszli z tematów polityczno-towarzyskich, to zaczęliśmy bezpiecznie o filmach. No i się, psiakość, zaczęło. Ja mu, że "Czas Apokalipsy" to cudo. On mi, że to lewactwo i pochwała pacyfizmu. Dlaczego? - Bo to dobra wojna była - powiada Kolega. To ja mu, jak filozof filozofowi: krew krwi równa, cierpienie cierpieniu. I że znaczy się krzywda to krzywda, mało ważne w czyję imię. 

To później jeszcze chwilkę jak te psy inteligenckie pokłócieliśny się o bitwę pod Borodino via Bondarczuk u Tołstoja. I jeszcze o opis kary śmierci u Jungera w "Promieniowaniach". Bo to jest pytanie najważniejsze: jakie jest zapytanie o ludzką krzywdę i jaką mamy na nie odpowiedź?


 

 

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka