Obejrzałem dziś na spokojnie trzeci odcinek Systemu09. Na bieżąco nie mogę, bo wkurza mnie tam jeden gość, o którym myślę: "No i znów Wołodźko pieprzy głupoty na oczach szerokiej publiczności".
To odcinek o Papieżu, o nas, o mediach.
Gdy Jan Paweł II umierał pracowałem dla "Trybuny". Napisałem komentarz, który zaskoczył mnie samego i chyba jako pierwszy w obiegu medialnym użyłem terminu "rekolekcje narodowe".
Z tekstu w Sieci został ogryzek:
"Piątek, sobota, niedziela - to był czas narodowych rekolekcji, jedynych, w których wespół uczestniczyli ludzie wierzący i niewierzący. Były znakiem wspólnoty targanego na co dzień niesnaskami społeczeństwa - pisze w "Trybunie" Krzysztof Wołodźko. Według publicysty, najtrudniejsze jest to, co przychodzi po rekolekcjach. Ich uczestnicy powracają do codzienności, zastygają w starych nawykach. Jedno, zdaniem Krzysztofa Wołodźki, ulega jednak zmianie - wyrazistsze stają się granice między dobrem a złem, prawdą i fałszem. Wyrazistsze stają się też ludzkie oblicza. Odtworzona zostaje hierarchia wartości. Krzysztof Wołodźko zaznacza, że po tych trzech dniach dalej będzie już powszednio i banalnie. Na czołówki gazet wrócą politycy, wielu Polakom przyjdzie myśleć o niezapłaconych rachunkach, wrócą wszystkie bolączki społeczne, polityczne, obyczajowe. A - jak dodaje publicysta "Trybuny" - następnych narodowych rekolekcji prędko nie będzie. Trybuna 4.04.2005 r".
http://www.ipn.gov.pl/wai/pl/18/2784/PRZEGLAD_MEDIOW__4_kwietnia_2005_r.html
Pamiętam, że poszliśmy wtedy z Żoną do kościoła, co zdarzało się nam bardzo rzadko. Ja byłem wobec Kościoła i religii po swoim jezuickim epizodzie mocno zdystansowany i pogniewany. Ale gdy pisałem tamten komentarz to wiedziałem, że nie mogę w zgodzie z własnym sumieniem napisać kpiarskiego paszkwila, albo cynicznego gniota. I redakcja dała ten tekst, jak na "Trybunę" wręcz klerykalny.
Moja Mama przy okazji każdej pielgrzymki Jana Pawła II wspominała, że trzymała mnie na kolanach przed telewizorem, gdy ogłoszono wybór papieża. A Rodzice są wychowani na najlepszych tradycjach naukowego ateizmu i uważam ich za wcielone przykłady post-oświeceniowców z całą ironią wobec wszystkiego co trąci zadekretowanymi wartościami. Niedawno zadzwonil Tata i mówi ze śmiechem: "myśmy cię synek od maleńkości urabiali na porządnego ateusza, a ty klerykałem zostałeś w końcu". Było mnie, Tatku, nie posyłać do kościelnych szkół...
Nie lubię tego stereotypu Polak-katolik. Uważam, że całe piękno polskości bierze się ze zróżnicowania (nieco więcej na ten temat w felietonie na stronie OBYWATELA, który ukaża się niebawem). A równocześnie ja sam tego katolicyzmu nie potrafiłem z siebie wydrzeć i wreszcie do niego jakoś tam wróciłem, choć nie mam się za dobrego katolika. No ale już mam łatkę FForumowego bereta, którą zresztą lubię, choć z gejami z IKEI nie walczę.
Niedawno znajomy zwrócił mi uwagę, że jeśli mówimy "Papież" to wciąż myślimy: "Jan Paweł II". I faktycznie, nadal zauważam u siebie takie przekierowanie: Papież, JP II, po chwili: Benedykt. Proszę mnie źle nie zrozumieć: nie wynika to z niechęci do Ojca Świętego, ale z tego, co z pamięci, kultury, narodowego przyzwyczajenia.
Im dalej od śmierci Papieża, tym łatwiej przychodzą o Nim krytyczne sądy, to naturalne. I przychodzą ze środowisk, które powinny uszanować papiestwo jako takie, ale wolą wylewać swoje gorzkie żale: przykry tekst pana Zdorta o "kremówkowym papiestwie", złośliwostki prof. Wielomskiego zapodawane także na salonie24. No cóż, zawsze znajdą się tacy, którzy wiedzą lepiej.
Obejrzałem ten system09, może faktycznie miejscami niezborny i o różnych rzeczach: na tyle pozwala formuła.
http://www.tvp.pl/historia/system-09/wideo/duch
Tu dyskusja:
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2376617#p2377122
Co do tego odcinka: cieszę się, że mogłem publicznie powiedzieć, co sądzę jako lewicowiec o tekście Kingi Dunin na temat strajku ożarowskich robotników.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka