Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
118
BLOG

Duch wcielony, duch pokraczny

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 6

Obejrzałem dziś na spokojnie trzeci odcinek Systemu09. Na bieżąco nie mogę, bo wkurza mnie tam jeden gość, o którym myślę: "No i znów Wołodźko pieprzy głupoty na oczach szerokiej publiczności".

To odcinek o Papieżu, o nas, o mediach.

Gdy Jan Paweł II umierał pracowałem dla "Trybuny". Napisałem komentarz, który zaskoczył mnie samego i chyba jako pierwszy w obiegu medialnym użyłem terminu "rekolekcje narodowe".

Z tekstu w Sieci został ogryzek:

"Piątek, sobota, niedziela - to był czas narodowych rekolekcji, jedynych, w których wespół uczestniczyli ludzie wierzący i niewierzący. Były znakiem wspólnoty targanego na co dzień niesnaskami społeczeństwa - pisze w "Trybunie" Krzysztof Wołodźko. Według publicysty, najtrudniejsze jest to, co przychodzi po rekolekcjach. Ich uczestnicy powracają do codzienności, zastygają w starych nawykach. Jedno, zdaniem Krzysztofa Wołodźki, ulega jednak zmianie - wyrazistsze stają się granice między dobrem a złem, prawdą i fałszem. Wyrazistsze stają się też ludzkie oblicza. Odtworzona zostaje hierarchia wartości. Krzysztof Wołodźko zaznacza, że po tych trzech dniach dalej będzie już powszednio i banalnie. Na czołówki gazet wrócą politycy, wielu Polakom przyjdzie myśleć o niezapłaconych rachunkach, wrócą wszystkie bolączki społeczne, polityczne, obyczajowe. A - jak dodaje publicysta "Trybuny" - następnych narodowych rekolekcji prędko nie będzie. Trybuna 4.04.2005 r".

http://www.ipn.gov.pl/wai/pl/18/2784/PRZEGLAD_MEDIOW__4_kwietnia_2005_r.html

Pamiętam, że poszliśmy wtedy z Żoną do kościoła, co zdarzało się nam bardzo rzadko. Ja byłem wobec Kościoła i religii po swoim jezuickim epizodzie mocno zdystansowany i pogniewany. Ale gdy pisałem tamten komentarz to wiedziałem, że nie mogę w zgodzie z własnym sumieniem napisać kpiarskiego paszkwila, albo cynicznego gniota. I redakcja dała ten tekst, jak na "Trybunę" wręcz klerykalny.

Moja Mama przy okazji każdej pielgrzymki Jana Pawła II wspominała, że trzymała mnie na kolanach przed telewizorem, gdy ogłoszono wybór papieża. A Rodzice są wychowani na najlepszych tradycjach naukowego ateizmu i uważam ich za wcielone przykłady post-oświeceniowców z całą ironią wobec wszystkiego co trąci zadekretowanymi wartościami. Niedawno zadzwonil Tata i mówi ze śmiechem: "myśmy cię synek od maleńkości urabiali na porządnego ateusza, a ty klerykałem zostałeś w końcu". Było mnie, Tatku, nie posyłać do kościelnych szkół...

Nie lubię tego stereotypu Polak-katolik. Uważam, że całe piękno polskości bierze się ze zróżnicowania (nieco więcej na ten temat w felietonie na stronie OBYWATELA, który ukaża się niebawem). A równocześnie ja sam tego katolicyzmu nie potrafiłem z siebie wydrzeć i wreszcie do niego jakoś tam wróciłem, choć nie mam się za dobrego katolika. No ale już mam łatkę FForumowego bereta, którą zresztą lubię, choć z gejami z IKEI nie walczę.

Niedawno znajomy zwrócił mi uwagę, że jeśli mówimy "Papież" to wciąż myślimy: "Jan Paweł II". I faktycznie, nadal zauważam u siebie takie przekierowanie: Papież, JP II, po chwili: Benedykt. Proszę mnie źle nie zrozumieć: nie wynika to z niechęci do Ojca Świętego, ale z tego, co z pamięci, kultury, narodowego przyzwyczajenia.

Im dalej od śmierci Papieża, tym łatwiej przychodzą o Nim krytyczne sądy, to naturalne. I przychodzą ze środowisk, które powinny uszanować papiestwo jako takie, ale wolą wylewać swoje gorzkie żale: przykry tekst pana Zdorta o "kremówkowym papiestwie", złośliwostki prof. Wielomskiego zapodawane także na salonie24. No cóż, zawsze znajdą się tacy, którzy wiedzą lepiej.

Obejrzałem ten system09, może faktycznie miejscami niezborny i o różnych rzeczach: na tyle pozwala formuła. 

http://www.tvp.pl/historia/system-09/wideo/duch

Tu dyskusja:

http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2376617#p2377122

Co do tego odcinka: cieszę się, że mogłem publicznie powiedzieć, co sądzę jako lewicowiec o tekście Kingi Dunin na temat strajku ożarowskich robotników. 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka