Im głębiej w rzeczywistość, tym trudniej o jednoznacze opisy i etykiety. Co zaraz udowodnię.
Kończę dla OBYWATELA recenzję książki Joanny Giecewicz "Konserwtywna awangarda. Wiedeńska polityka mieszkaniowa 1920-2005". Po Krakowie i Pradze Wiedeń jest miom ulubionym miastem. Ze świetnym metrem, cudnym centrum, kulturalnymi mieszkańcami.
Książka prof. Giecewicz to nie żadna agitka, ale publikacja naukowa: "Oficyna Wydawnicza Poletichniki Warszawskiej". Opowiada o kompromisie, jaki na gruncie społczenym zawarły wiedeńskie władze: konserwatyści i austromarksiści.
Austro-marksizm, jeśli czegoś nie mylę, był zresztą dość "grzeczną" formą marksizmu, co miała mu za złe nasza rodaczka, Róża.;-) Cytatów z ksiązki prof. Giecewicz nie będę przytaczł, ale są tam kąski smakowite. Tu dodam, że książka jest w sztywnej okladce, z kolorowymi ilustracjami, świetną biblografią i po prostu cieszy oko i umysł.
Nasze polskie opowieści polityczne są jak dla mnie obrzydliwie żenujące. Albo jesteś radykalnym liberałem, albo socjałem, albo minarchistą, albo monarchistą. Albo lubisz gejów i jesteś na lewo, albo gejów nie lubisz i jesteś na prawo. Każde odstępstwo jest herezją. Każde wyjście poza nawias jest sprzeniewierzeniem. Jeśli chcesz bć prawowiernym lewakiem, to na wiadomych prawach; jeśli prawakiem: to znów na prawach innych Kulegów.
A ja mam to w nosie by nie powiedzieć, że głębiej. Czasem lubię prawaków, czasem lewaków, a kiedy indziej jedni i drudzą mogą mi zaśpiewać. I w nosie mam te wszystkie etykiety, jakimi się lubią zabawiać moi znajomy: Niech żyje konserwatywny socjalizm!
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka