Miałem dziś być w Serocku, na konferencji organizowanej przez prof. Jana Szomburga w ramach Polskiego Forum Obywatelskiego. Ale rankiem w ramach zrzucania kilogramów, co mi wszyscy szczerze zalecają po emisji „Systemu 09” wsiadłem na rowerek, wywaliłem się na krawężniku i rozharatałem nogę.
W sumie to takie dziwne wrażenie.
Boli jak nie powiem co, dowlokłem się do lekarza i cierpię. Nie, nie cierpię godnie, bo się przecież skarżę. I nawet nie tyle męczy ból fizyczny co myśl o tej zmarnowanej konferencji. Bawi mnie jedynie myśl o tym jaki ładny miałem lot – normalnie pamiętam to jak scenę z filmu kaskaderskiego. Lekarz mnie dobił: „waga pana zgubiła”. A łyżka na to: niemożliwe!
Cóż, pożytek z tego taki, że Remik Okraska dostanie szybciej felieton na stronę internetową OBYWATELA. Do tego poczytam sobie jutro 50-tą „Frondę” (świetny tekst red. Terlikowskiego już mam za sobą). A na drugą nóżkę „O Rewolucji. Rosja 1905, 1917” Róży Luksemburg. I „Tajne służby kapitalizmu” Vadima Makarenko.
PS. Ponieważ ostatnio w modzie jest niepisanie na salon, lub deklarowanie, że się już nie będzie pisać, to uprzejmie informuję, że odwieszam niepisanie.
PS 2. Jakiś czas temu jeden z Kulegów Blogerów popełnił notkę o „krakowskiej janosikowej”: dr Ilonie Rosiek-Koniecznej. Pamiętam, żeśmy wymienili komentarze w tym temacie. Kilkanaście dni temu zrobiłem wywiad z panią doktor, ukaże się w ramach większego tekstu o „współczesnych Judymach”. Szczerze mówiąc, gdyby nie przynaglenie Kolegi, tekst by pewnie nie powstał. Dziękuję. Myślę, że będzie to bardzo mocny artykuł .
PS3. Przy okazji ostatniego tekstu Joanny Gwiazdowej nie wrzuciłem ważnej informacji: za jakiś czas ukaże się nakładem OBYWATELA obszerny wywiad-rzeka z Gwiazdami. W przyszłym tygodniu na naszym czerwonym blogu wrzucimy pierwsze fragmenty. Całość ukaże się najpewniej w czerwcu. Oj, będzie się działo!
OK, teraz sobie pocierpię godnie choć niewygodnie. Upraszam dziś moich adwersarzy o taryfę ulgową.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka