Cortuum Cortuum
295
BLOG

Nie wierzę mediom – mikro-recenzja książki Pawła Zyzaka

Cortuum Cortuum Polityka Obserwuj notkę 13


Już od dawna nie czytam gazet, nie słucham wiadomości ani komentarzy politycznych w radiu, telewizor wylądował w piwnicy. Informacje docierają do mnie z serwisów typu Netsprint czy Google News, w formie wybranych tematów, telewizor zaś widuję włączony na dworcach czy u znajomych.

Często po lekturze notatki szukam źródeł i odnośników w sieci. Wtedy mam poczucie lepszego postrzegania naszego świata, bo docieram głębiej niż goniący za forsą dziennikarze. A ci ostatni nieustannie sie kompromitują, dowolnym tematem. Prosty przykład - katastrofa samolotu, do studia TVN24 (żeby była jasność - ale problem dotyczy wszystkich stacji TV niezależnie od nazwy i opcji politycznej) są zapraszani "eksperci", mówią coś od rzeczy. Jest to dziedzina na której znam się doskonale. Jak słucham tych pożal się Boże "ekspertów" to robi mi się słabo. Bzdury, uproszczenia... a nade wszystko tania sesnacja. Szkoda słów.

Jeśli dziennikarze robią to w jednej wąskiej dziedzinie, to mogę zakładać z dużym prawdopodobieństwem, że robią to w innych. A wręcz w każdej dziedzinie. 

Dlatego, gdy w gronie znajomych rozgrywała się rozmowa dotycząca książki Pawła Zyzaka, wieczorne zamówienie z księgarni internetowej było oczywistością. Książka przyszła parę dni później. Grube tomisko zapowiadało przyjemne godziny lektury.

Do tej pory niewiele osób pokusiło się o rzetelną recenzję tej pozycji. Dominowały emocje, opluwanie autora przez polityków PO i SLD, a całą sprawę wykorzystano jako okazja do rogrywki z PiS. Niestety żadna z tych partii moją partią nie jest, więc polityczny kontekst akurat w tej materii mało mnie obchodzi. Obchodzi mnie za to książka, napisana z pasją i niebywałym zaangażowaniem. Na początku więc wyrazić muszę pełen szacunek dla autora, za wkład pracy, bo jest on widoczny doskonale. 

A sama lektura? Długa, ciekawa i obfitująca w relacje oraz szczegóły, które do tej pory nie były mi znane. Bieda, ambicja, sprzeczne emocje, świetna lektura dla psychologa, który mógłby rozpoznać kilka charakterystycznych cech pewnych zachowań, nadających się do szerszego opisania. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po lekturze, to chęć na drugą część. Na to co Lech Wałęsa robił po 1989 roku, szczególnie jako prezydent. W co się uwikłał i z kim. Niesamowicie ciekawe sprawy, dużo mówiące o naszych politykach. Naprawdę, bardzo dużo. Czekam z niecierpliwością.
 

 

Wracając do mediów i tej książki. Już po zakończeniu czytania Internet umożliwił mi zapoznanie się z wieloma wypowiedziami polityków na jej temat, ze zdaniem dziennikarzy, czy osób wyznaczanych przez nich w niejasny sposób na pozycje „ekspertów”. Mogę to nazwać tylko w jeden sposób – zbiorowa histeria. Paweł Zyzak wrzucił potężną minę do obozu „pro Wałęsa”, bez litości obnażając mnóstwo faktów. Ich wagę i znaczenie pozostawiam ocenie każdemu czytelnikowi. Ja nie muszę się zgadzać z opiniami Pawła Zyzaka. Przebłyskują w tej książce jego poglądy, gdzieś pomiędzy zalewem faktów i dokumentów, oceny, które nie do końca mi się podobają. Może w drugim wydaniu ksiązki warto by je usunąć, by zostały suche fakty. Ale to nie przekreśla wartości tej pozycji, z którą po prostu warto się zapoznać. Polecam.
 

Przykre uczucie ostrego cenzurowania w mediach jednak pozostaje. Ilu podłych ludzi polityki i mediów pokazało swoje prawdziwe oblicze? Charakterystyczne dla większości wypowiedzi krytycznych było bardzo wybiórcze potraktowanie samej książki (przytaczano jedną lub dwie historyjki z opowieści mieszkańców np. o sikaniu do chrzcielnicy) oraz opluwanie autora.  Czytelnicy chołubiący Gazetę Wyborczą mieli z artykułu "Kim jest Paweł Zyzak"  wynieść odpowiednie dla środowiska GW wnioski. Metody to znane od lat. I bardzo smutna prawda o zerowej rzetelności dziennikarskiej. 

I jako post scriptum informacja z 3 czerwca , swoiste epitafium. 

" Paweł Zyzak, autor głośnej pracy magisterskiej o Lechu Wałęsie, wydanej później w formie książki szuka pracy - czytamy w "Rzeczpospolitej". Obecnie jest bezrobotny i zarejestrował się w urzędzie pracy. "Po wydaniu biografii Wałęsy nie mam szans na zostanie nauczycielem w Polsce" - mówi Zyzak gazecie. Historyk twierdzi, że miał pracować w prywatnej szkole w Bielsku-Białej, gdzie mieszka, ale mu podziękowano. Ponieważ wcześniej skończył też Technikum Elektroniczne zamierza szukać pracy też w tym zawodzie, w bielskim Fiacie. Rozważa też pracę magazyniera w supermarketach. "Rzeczpospolita" przypomina, że książka biograficzna o byłym prezydencie wywołała medialną burzę w kraju. Lech Wałęsa czuł się publikacją urażony, zagroził nawet, że wyjedzie z Polski i odda Nagrodę Nobla. "Rzeczpospolita"/kry/orzechowska. " 

Osobiście wolałbym, żeby Paweł Zyzak napisał jednak drugą część historii Wałęsy. Tyle, że z pisania w Polsce bardzo trudno wyżyć. 

Cortuum
O mnie Cortuum

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka