Tak wyglądał nasz dom kiedy stał jeszcze w Dolistowie. Na jednym zdjęciu widać pokój wypełniony po łydki zbożem, a na ścianie wisi konterfekcik wokalisty nazwiskiem Stevens. Na zdjeciu, gdzie widać sień i czerwony śrutownik, z prawej strony widoczny jest brzuch Marka Jaroszewicza i jego tajemniczy uśmiech.
Ciąg dalszy, rzecz jasna, nastąpi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości