Na okładce ostatniego numeru tygodnika „Polityka” przedstawiony jest gigantyczny wizerunek Jarosława Kaczyńskiego, przesłonięty rusztowaniem, który rozsypuje się kawałek po kawałku. Obrazek ten zapowiada tekst w środku numeru opowiadający o tym, że wyborcy PiS mają już dosyć opowieści prezesa o miłości i pokoju i chcą powrotu do dawnej retoryki partii, która jak wiadomo była agresywna.
Tekst jest dla mnie tutaj zresztą mało istotny chciałbym skupić się na tym, jak pokazują prezesa nieprzychylne mu media. Pomijając Jerzego Urbana, który każe publikować w tygodniku „Nie” wizerunek Jarosława Kaczyńskiego bez spodni, „Polityka” nie szydzi z prezesa. „Polityka” pokazuje go tak, jakby był on politykiem groźnym i niebezpiecznym. Portret Kaczyńskiego na okładce równie dobrze mógłby być portretem Stalina lub Hitlera, albo jakiegoś innego „wielkiego wodza”. Fakt iż rozsypuje się on powoli świadczy o nachodzącym końcu dyktatury, zaś umieszczenie tego obrazka na okładce tygodnika opinii oznacza, że wolność już jest w naszych domach i możemy sobie ją kupić za pięć zeta razem z tym tygodnikiem.
Kaczyński nie jest może dla „Polityki” prawdziwym Stalinem, ale kimś w rodzaju Salazara, którego reżim rozsypuje się powoli i gnije od środka. Ci zaś, którzy go popierają to partyjni kacykowi liczący na utrzymanie się przy korycie. Fakt, że Jarosław Kaczyński od trzech lat nie sprawuje władzy, że nie pełni żadnych funkcji publicznych, zaś jego partia jest w opozycji nie ma tu żadnego znaczenia, ponieważ nie mamy do czynienia z przekazem informacyjnym tylko propagandowym. Jak każdy taki przekaz opartym na manipulacji. Tutaj akurat wyjątkowo bezczelnej i grubej. Oto władza wymyka się z rąk człowiekowi, który jej nie ma. Celowo pomijam w tym momencie cały aspekt żałoby po bracie i katastrofy smoleńskiej, który jest udziałem Jarosława Kaczyńskiego i który jest całkowicie lekceważony przez nieprzychylne mu media. Wynika to wprost z wewnętrznej logiki tej propagandy – wszak człowiek silny, sprawujący władzę, która w dodatku mu się wymyka na pewno nie pielęgnuje w sobie jakichś delikatnych uczuć i wspomnień. On myśli tylko o stołkach i korycie.
Jest według „Polityki” Jarosław Kaczyński tyranem, ale niezbyt niebezpiecznym, można zeń szydzić i drwić, bo nie jest już groźny i nie kontroluje wszystkiego, jak dawniej. Można więc oddychać swobodnie i pełną piersią, można sobie nawet pozwolić na jakieś dowcipy z tego ponurego dyktatora. Na przykład takie, jak zamieszczony na ostatnich stronach „Polityki” żart rysunkowy przedstawiający Donalda Tuska, który rozmawia przez telefon z Angelą Merkel i informują ją, że Kaczyński przekroczył Odrę w Słubicach i maszeruje na Berlin. To zabawny dowcip świadczący o tym, że prezes ma imperialne ambicje i żadnych szans na ich realizację. I znowu fakt, że Kaczyński nie sprawuje władzy nie ma żadnego znaczenia. Tutaj jednak mamy podaną dość wyraźną sugestię, że z chwilą gdy zostanie on prezydentem i zwierzchnikiem sił zbrojnych może pozwalać sobie na różne głupstwa. Na Berlin raczej na pewno nie pójdzie, ale są przecież inne stolice, słabiej bronione.
W tym samym numerze „Polityki” pomieszczono także rysunek Czeczota, przedstawiający starą stodołę z wyrwanymi wrotami, a przed nią chłopa, który mówi – Lotniki przyszły i wrota zabrały. Obrazek ten jest oznaką pluralizmu politycznego, który rozkwita w naszym kraju już od dawna, z korzyścią dla niektórych tylko, niestety. Jest to bowiem jawne szyderstwo z Bronisława Komorowskiego i jego opowieści o lotnikach. W dodatku jest to szyderstwo prostackie, a jego drugie dno, jak sądzę niezamierzone to prostactwo jedynie podkreśla. O ile bowiem Jarosław Kaczyński jest dyktatorem pozbawionym władzy i tracącym wpływy, to Komorowski jest po prostu pomyłką. O czym tygodnik „Polityka” informuje nas dyskretnie, małym i niewyraźnym obrazkiem, ale jednak informuje. To także jest coś.
Nie wiem czy jest to zapowiedź klęski Bronisława Komorowskiego i zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego, przeciwko któremu zaraz po wyborach wytoczone zostaną najcięższe działa, bo okaże się, że farba z jego olbrzymiego portretu nie oblatuje tak szybko, jakby się chciało, ale myślę, że tak. Myślę, że „Polityka” przygotowuje swoich czytelników do klęski Komorowskiego, która okaże się „nie tak istotna, jakby się wydawało”, przygotowuje ich także do tego co będzie po zwycięstwie prezesa, do intensywniejszego demontażu jego reżimu, który umocni się chwilowo jedynie, bo potem będą przecież wybory parlamentarne i nowa kampania, którą trzeba będzie wygrać. A może nawet nie to, może zaraz po wyborach Palikot zacznie domagać się odwołania prezydenta i cały sejm zajmie się tylko tym, by pozbawić Kaczyńskiego prezydentury. Będzie to działalność niezwykle medialna i absorbująca uwagę wyborców od prawa do lewa, za nią zaś będzie można dokonywać przeróżnych mniej czarownych za to bardziej istotnych dla „swoich” posunięć.
O tym, że Jarosław Kaczyński jest dyktatorem groźnym, ale niepoważnym mówił także Palikot w programie Wojewódzkiego. Było o pasji. Kuba rzekł, że Kaczyński ma pasję. Palikot na to, że Hitler i Stalin także mieli pasję i obaj się roześmieli z tego szampańskiego kawału. Wynikało bowiem z niego jasno, że skoro Kaczyński miewa jakieś polityczne pasje to znaczy, że jest takim prawie Hitlerem i prawie Stalinem. A wiadomo co robili ci panowie – mordowali ludzi sobie niechętnych, za to bardzo odważnych i oddanych sprawie wolności. Skoro prezes to prawie Hitler, to od stwierdzenia tego już tylko krok do innego – Palikot i Wojewódzki to prawie antyfaszyści zaś zwolennicy Kaczyńskiego to prawie esesmani. To proste i klarowne. Oni są po stronie prawdy, dobra i piękna, a my po stronie kłamstwa, zła i brzydoty. No cóż, musimy przywyknąć.
Cieszy mnie w tym wszystkim to, że mniej jest chyba w mediach tego szyderstwa zapamiętanego z czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a dotyczącego aparycji obydwu braci. Być może dzieję się tak ponieważ ktoś zauważył wreszcie, ze Wojewódzki wygląda, jak stara kobieta z półświatka, a Plikot się fafluni i wobec tych porażających i widocznych w telewizorze szczegółów nie ma się co szarpać i pokazywać prezesa w nie takich, jak trzeba krawatach.
Inne tematy w dziale Polityka