coryllus coryllus
364
BLOG

Jak Jerzy Hoffman rozumie swoją sztukę

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 13

Na stronach Polskiego Instytutu Filmowego odnaleźć można materiał nakręcony na planie nowego filmu Jerzego Hoffmana. Film będzie opowiadał o wojnie z bolszewikami w 1920 roku. Jest tam trochę zdjęć z Modlina i rozmowa z samym reżyserem, a także z odtwórcami głównych ról; Olbrychskim i Lindą.

 
Najciekawsze w tym jest to co na temat swojego dzieła i sztuki filmowej w ogóle mówi Jerzy Hoffman. Wypowiada on zdanie znamienne, które odkrywa przed nami cały, niezbyt złożony, problem, jaki ma on z tymi swoimi filmami. Mówi pan reżyser mianowicie o tym, że reżyseria to wielkie kompilowanie, a reżyser to wielki kompilator.
 
Otóż nie proszę pana, w ten sposób rozumieć swoją sztukę mogą jedynie prawdziwi kompilatorzy, a nie reżyserzy. O tym, że od czasów „Potopu” filmy Hoffmana są wyłącznie kompilacjami przypominać nie muszę. Są one w dodatku kompilacjami coraz bardziej uproszczonymi i trywialnymi, a w przekonaniu tym utwierdza mnie ten nieszczęsny fragment nakręconego materiału, który można obejrzeć w sieci. Oto na dziedzińcu twierdzy Modlin siedzi w nieładzie wojsko polskie. Nagle na plac zajeżdża samochód, a w nim Daniel Olbrychski odgrywający rolę Piłsudskiego. Obok niego zaś Bogusław Linda, który gra Wieniawę. Obaj przyjmują przegląd wojsk i salutują zamaszyście, a w trakcie salutowania Olbrychski opowiada Lindzie coś o Panu Bogu. Być może tak było rzeczywiście, być może Dziad ucinał sobie ze swoim ulubionym oficerem pogwarki natury religijnej, ale nawet jeśli to fakt ów wypada w czasach dzisiejszych mocno niewiarygodnie. Poza tym Bogusław Linda jako Wieniawa, to jest już kompilacja zbyt daleko posunięta, to tak jakby Marek Kondrat zagrał Lenina, a Peszek Dzierżyńskiego.
 
Linda w widocznych fragmentach filmu robi to co zawsze czyli stoi bokiem do widza i udaje, że znalazł się w tej kompromitującej sytuacji przypadkiem, wręcz został w to wkręcony i wcale nie wiedział, że każą mu założyć taka głupią czapkę.
 
Hoffman zaś opowiada o kompilacji. Słuchając go mam bolesne przeczucie, że za mojego życia już nikt nie nakręci ani kawałka polskiej historii, która będzie opowiedziana w sposób oryginalny, nowoczesny i piękny, że ja już do końca dni moich będę skazany na kompilacje, czyli na Piłsudskiego opowiadającego Wieniawie o Bogu, na zwariowaną szlachciankę, która ubliża swojej służącej (też to widać) na Szyca, co gra ułana Beliny-Prażmowskiego i na całą serię podobnych nieprzyjemności. Wszystko to bowiem układa się w głowie reżysera Hoffmana w prawdę o Polsce sprzed lat dziewięćdziesięciu. Słabo mi.
 
Pamiętam jakimi nieprawdopodobnymi środkami posłużył się Peter Greenway w swoim filmie „Kontrakt rysownika”, żeby opowiedzieć trochę prawdy o życiu angielskiej arystokracji w XVIII wieku, pamiętam ile w tym było wysiłku artysty ile wyobraźni i jakie do tego zrobiono wysmakowane zdjęcia. Pamiętam także jak ciekawie oglądało się filmy wojenne z moim tatą. Ojciec nudził się na filmach. Przeżył wojnę i te letnie emocje, które tam serwowano nie były dla niego atrakcją. Patrzył więc na te „Polskie drogi”, na tego Klossa i czterech pancernych nieco znużonym wzrokiem. Ożywiał się jedynie przy scenach kiedy bohaterowie szli załatwić jakieś sprawy za pomocą krótkiej broni palnej.
- No jak o trzyma ten pistolet – ojciec zrywał się z tapczanu i ryczał na całe gardło – No jak! – Pamiętaj – mówił – pistolet trzyma się zawsze przy uchu albo przy udzie. Strzał oddajesz opuszczając broń lub podnosząc ją do góry. Tak się mierzy z bliskiej odległości. Nie idziesz jak dupa z lufą skierowaną do przodu, bo w nic nie trafisz nawet z dwóch metrów.
Myślę, pamiętając to wszystko, że Jerzy Hoffman powinien zatrudnić jakichś innych konsultantów, bo ci na których postawił albo go oszukują, albo mu ustępują. Sam nie wiem. Na film zaś, w którym Olbrychski gra Piłsudskiego na pewno nie pójdę.
 
Myślę także, że opowiedzenia prawdy o epoce ma bardzo mało wspólnego z kompilacją, a bardzo wiele z wrażliwością i szczegółową wiedzą. No, ale mogę się mylić, przecież to nie ja jestem reżyserem kasowych filmów.

Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Kultura