coryllus coryllus
1218
BLOG

Beza w akcji albo co to jest trendsetter

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 18

Jeśli ktoś myśli, tak jak ja na początku, że trendsetter to rasa psa myśliwskiego wyhodowana na Lofotach i przeznaczona chwytania żywych pardw, to niestety jest w błędzie. Trendsetter to jest coś zgoła innego, ma to co prawda pewne punkty styczne z psami myśliwskimi, ale nie ma tych punktów znowu aż tak dużo, żeby takiego trendsettera wypuścić w tundrę i kazać mu łapać żywe pardwy. 

Trendsetter to bowiem mężczyzna, który się ładnie ubiera. Tak to zrozumiałem i tak to tłumaczyła prezydentowa Kwaśniewska, która dodała także, że największym w Polsce trendsetterem jest jej mąż Aleksander. Teraz kiedy wszystko się wyjaśniło sami widzicie, że o łapaniu żywych ptaków w tundrze nie może być mowy. Kwaśniewski się do tego nie nadaje, bo jest za niski
 
Polska zaś – twierdzi prezydentowa – jest w trendsetterów uboga. Wynika to ze zgubnych przyzwyczajeń polskich mężczyzn, którzy miast pilnować, by mankiet koszuli wysuwał się spod rękawa marynarki na przepisową długość wolą tym rękawem wycierać zakatarzone nosy lub zapisywać na wspomnianym mankiecie numery telefonów przypadkowo poznanych kobiet. Często także w ogóle rezygnują z marynarek i koszul wyłażąc na świat Boży w podkoszulkach, całe szczęście już nie siatkowych, albo w jakichś gaciach i beretach. Według prezydentowej Kwaśniewskiej jest w Polsce jeszcze kilku trednsetterów, ale nie dorównują oni jej mężowi. Taki, na przykład, Oliwier Janiak, ten jest drugim po Kwaśniewskim trendsetterem, z mankietami ma chłop wszystko w porządku, nogawki sprasowane w kant, włos błyszczący, nie wiadomo tylko czy pardwy potrafi łapać, ale to da się sprawdzić w jakimś kolejnym programie typu „Fort Buayard”, tyle że kręconym na północy.
 
Prócz trendsetterów i pospolitych oflimów do których zaliczyć się ma zaszczyt piszący te słowa, a także większość żyjących w naszym kraju mężczyzn, Polskę zamieszkują również  mężczyźni i kobiety glamour. To nie ma nic wspólnego z pardwami ani daleką północą, kojarzy mi się raczej z dmuchaniem ozdobnego szkła w hucie Radoryż-Smolany, ale mogę się mylić. Według Kwaśniewskiej glamour jest przede wszystkim Kuba Wojewódzki. I tu się zdziwiłem. Jeśli Janiak i Kwaśniewski są trendsetter, bo wyglądają tak jak wyglądają, jeśli glamour to jest to co ja myślę minus drwiny, które wstawiłem powyżej, to Wojewódzki nie może być glamour, czyli że Kwaśniewska nas nabiera. A jeśli nas nabiera to taka z niej specjalistka od glamourów i trednsetterów, jak z Kwaśniewskiego łowca ptactwa żyjącego za kołem polarnym.
 
Kwaśniewska będzie w dodatku na jesieni sprzedawać swoją książkę o glamourach i trendsetterach, w której wytłumaczy wszystkim dlaczego źle się ubierają, dlaczego mają pełne prawo czuć się gorsi i co powinni zrobić oraz ile wydać, by zaspokoić jej wyrafinowane gusta dotyczące garderoby. I tylko mnie ten Wojewódzki niepokoi. Jak on może być glamour skoro nie nosi marynarki, ani nawet porządnych spodni, skoro łazi jak dziad, a mimo to Kwaśniewska twierdzi, że jest glamour. Musi chodzić o coś innego. Musi chodzić o to, że Wojewódzki choćby nawet łaził w obszczanych gaciach, w berecie z antenką i kufajce, bo taka przyszłaby mu do głowy fantazja i tak byłby glamour. Ponieważ on jest z tej samej bandy co Kwaśniewska, a my jesteśmy z innej. I ona chce nam to powiedzieć tą swoją książką i tym pieprzeniem o glamourach i trendsetterach, chce nam to powiedzieć wyraźnie, żebyśmy już nigdy, przenigdy nie pomyśleli, że możemy być tacy jak ona. Wojewódzki zaś mówi nam to w każdym swoim programie, bez względu na to, kogo do tego programu zaprasza.
 
I jest w tym wszystkim groza, ale jest też słabość. Kwaśniewska z Wojewódzkim wierzą bowiem święcie, że te ich zaklęcia są obowiązującym prawem, że ktoś się tym przejmuje w taki sposób jak oni sobie tego życzą, że każda krytyka tej propagandy łowców pardw da się obrócić przeciwko krytykującemu, w którego wymierzyć można ostrze szyderstwa, oskarżyć go o niezaradność, brak pieniędzy i frustrację. Groza tego ich postępowania polega na uporze i zaciekłości z jaką próbują bez przerwy wmawiać nam, że to oni, oni, oni, oni są tutaj na właściwym miejscu, my zaś znaleźliśmy się w tym cyrku przypadkiem i w dodatku jesteśmy źle ubrani i nieogoleni. Oni, mogą coś dla nas zrobić jedynie wtedy gdy zaakceptujemy ich zasady. A gówno! – że zacytują klasyka. I trzeba to powtarzać sobie codziennie ze trzy razy przed lustrem rezygnując z porannego golenia.
 
Polska była zawsze krajem rozłamanym, podzielonym na urodzonych i pracowitych. Cały świat był taki, ale świat się zmienił, a Polska nie. Przyczyna tego leży w wielkim kłamstwie i fałszu rewolucji, której rzekomo dokonali tutaj komuniści. Nie było żadnej rewolucji, dokonałaby się ona może gdyby II Rzeczpospolita istniała jeszcze ze dwadzieścia lat, ale nie pozwolono jej istnieć. To co szumnie nazywane było – przemianami społecznymi – było jedynie dekapitacją narodu. Przyprawiono nam cudzy łeb, pomalowany, śmierdzący i stary. Łeb ten pudruje i maluje Beza, a Wojewódzki dorysowuje pożyczoną szminką uśmiechy na tych truchle. Każdego dnia inny. To jest już tak widoczne, że bardziej nie będzie i albo się opamiętamy, albo będziemy musieli uznać ten łeb za swój.
 
To są praktyki czynione od dawna, dziś nabrały one intensywności tylko dlatego, że istnieją media. Dawniej też tak było, pamiętam taką historię – w latach siedemdziesiątych, wczesnych latach siedemdziesiątych, dyrektorką podstawówki, do której chodziłem pod koniec tych lat została pani, o której jawnie mówiło się, że przywieziona została do Polski na ruskim czołgu. Kobieta ta wzięła na siebie ciężar wyedukowania i wychowania w patriotyzmie i wierności partii okolicznej młodzieży. Miała także inne pasje. Oto na obiad przygotowywać kazała kucharkom risotto. Ani dzieci spod lasu, ani te z Rycic, czy Mierzwiączki nie miały wtedy pojęcia co to jest risotto i jeść go nie chciały. Wolały kotlet, albo pyzy. Pani owa była jednak nieustępliwa. Stała na stołówce i patrząc srogim wzrokiem pilnowała kto się ociąga przy jedzeniu risotta. Chłopcy mieli dość tego i chowali to świństwo do kieszeni, byle tylko wyjść ze stołówki i ruszyć do domu na jakiś normalny obiad. Pani dyrektor zaś nie ustępowała i głośno powtarzała, że nauczy tych chamów z Rycic kultury. Nic się proszę szanownych państwa od tamtych czasów nie zmieniło. Nic a nic. Myślę także, że jeśli się szybko nie opamiętamy i nie przywrócimy sprawom i rzeczom właściwych proporcji i właściwego, Bożego porządku, to po nas. Dosłownie, nie w przenośni. Będzie po nas.

Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowicnjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Kultura