coryllus coryllus
1074
BLOG

O czym świadczy obecność Kutza w salonie

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 28

 Kazimierz Kutz z charakterystyczną dla swojego środowiska pewnością siebie wybija we wczorajszym tekście akcenty, które powinny – w myśl panujących tam zasad – uczynić wokół niego pustkę, a nas – czytelników powalić na kolana. Oto znał pan Kazimierz Stanisława Dygata, oto cytuje Mickiewicza i przypomniał sobie nazwisko Towiańskiego. Ojejejej! Co to będzie. W obszarach, w których Kutz pasie się normalnie i które przynależą do jego gatunku i stada to się nazywa atak bronią grubego kalibru. Administracja, która chyba już tylko wykonuje polecenia kogoś kto mieszka bardzo daleko. Nie sposób bowiem zrozumieć dlaczego te brednie znalazły się na samej górze.

 

Chodzi oczywiście o to, by pobudzić dyskusję całkiem już zamierającą odkąd Igor Janke wzorem kaowców z obozu dla wojskowych emerytów przekonujących się, że nie używają jeszcze viagry, rozpisuje dzienny program dyskusji na ważne tematy.

 

Kutz – wiadomo – wzbudzi sensacje, coś tam napisze od sensu, a że jest Kutzem to trzeba go wstawić na górę pudła. Wiadomo – sławny reżyser, znał Dygata, a jak Dygata to i Jędrusik, a może nawet – kto wie – widział jej cycki? Mógłbym wymienić trzy co najmniej nicki autorów w salonie, których wieść taka rzeczywiście podniosłaby na wysokość lamperii. Jakież to – prawda – ekscytujące. Jakież to – prawda – artystowskie.

 

Póki co jednak żadnych konkretnych informacji na temat cycków pani Kaliny nie udzielił nam pan Kazimierz, ale sądzę, że i do tego dojdziemy, kiedy trochę się rozkręci i zdobędzie sławę w blogerskim światku.

 

Najrozsądniej byłoby po prostu nie widzieć, że pan Kutz się tu pomiędzy nami pałęta i próbuje zwrócić na siebie uwagę, no ale skoro pod pachy trzyma go dwóch administratorów i nie zważając na zadyszkę i dziwne miny, bezustannie wpycha na górę to nam się raczej nie uda. Musimy zająć stanowisko. Po co on tu jest? Przecież nie umie nic napisać. Jego teksty są żenująco żadne, a nazwisko budzi w najlepszym razie zdziwienie. Pobudzenie zamierających lub dętych dyskusji to jedno, ale przecież musimy mieć trochę szacunku dla siebie i uznać, że musi tu chodzić o coś więcej.

 

Jedyne co mi przychodzi do głowy to wybory i kampania, co jest wstydliwą oczywistością. Kutz gdzieś tam kandyduje, do jakiegoś gremium gdzie dają za darmo pieniądze i salon postanowił go w tym zamiarze utwierdzić, a kandydaturę wesprzeć. Nie wiem czy Kutz coś do tego interesu dopłacił, ale chyba powinien zważywszy na okoliczności jakie normalnie mamy tu w salonie. Oby się to właścicielom opłacało, bo jak nie daj Bóg Kazimierz Kutz wygra coś i gdzieś tam tyłek posadzi, to może być różnie. W starciu z Elżbietą Jakubiak po śmierci prezydenta Kaczyńskiego udowodnił jaki jest bezkompromisowy, męski i dynamiczny. Może posunąć się dalej po wyborach i nawet zadyszka mu nie przeszkodzi.

 

Tak więc witamy serdecznie Panie Kazimierzu tu pomiędzy czarną sotnią i oszołomami, z dala od oświeconych mędrców z dysleksją takich jak Jacek Żakowski, którzy stanowią pańskie – że się tak wyrażę – środowisko bazowe. Obserwując pana od jakiegoś czasu nie sądzę by cokolwiek było w stanie pana dotknąć, myślę więc że pana blogerska kariera wyglądać będzie niczym start rakiety międzykontynentalnej.

 

Wszystkich oczywiście zachęcam do odwiedzenia strony www.coryllus.pl gdzie można kupić książkę Toyaha „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”. Można tam także kupić moje książki i zamówić tomik poezji Ojca Antoniego Rachmajdy, który od przyszłego tygodnia znów będzie w sprzedaży.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka