Wczoraj pod moim tekstem, bloger i administrator o nicku Parakalein napisał, że ja i Toyah trochę się chyba przeceniamy. Dlaczego do cholery trochę? My się cenimy bardzo wysoko i o żadnej przecenie nie może być mowy. Patrząc wczoraj na salon odniosłem za to po raz kolejny wrażenie, że Igor Janke nie docenia blogerów i ich politycznej dojrzałości. Wypisał oto nasz gospodarz listę nazwisk ludzi kandydujących do Sejmu z listy PiS i tych całych obywateli do senatu (celowo z małej), a potem swoim zwyczajem zachęcił wszystkich do dyskusji, zupełnie jak młody energiczny nauczyciel wychowania technicznego zachęca swoich podopiecznych do lutowania blaszanych pudełek z puszki po konserwach. Dyskusja, a jakże rozwinęła się. Wziął w niej udział Cezary Krysztopa na przykład, Notes, notas, kotas, czy jakoś podobnie oraz kilku innych blogerów, którzy, z wyjątkiem Kozika, nie wspomnieli ani słowa o Toyahu. Co prawda – na szczęście – nie zachwycili się listą, którą z takim entuzjazmem podał nam do dyskusji pan Igor, ale Toyaha nie wspomnieli. To jest według nich człowiek, który znalazł się na listach PiS w charakterze massa tabuletteae. Nie to co na przykład Naimski, Szałamacha czy Hryniewicz. To są ludzie, którzy – według pana Igora uczynią z Sejmu miejsce rzeczowych dyskusji o Polsce i świecie współczesnym. A ja już teraz wiem, że jeśli ktokolwiek będzie w tym Sejmie siedział od rana do nocy i zgłaszał się do pytań i interpelacji to Toyah właśnie, a nie Hryniewicz, Naimski czy Szałamacha. Istnienie tych osób w Sejmie czy poza nim jest dla nas tutaj bez znaczenia, ponieważ są to ludzie z innej planety, ludzie zwani specjalistami, których specjalizacja polega na tym jedynie, że czekają na stosowne okoliczności, by znaleźć się na liście do Sejmu lub Senatu, a potem wygłaszać te same okrągłe komunały, które słyszymy od dwudziestu lat.
Igor Janke zaś prędzej by się zadławił niż wymienił wśród kandydatów PiS Toyaha. Myślę, że ta kandydatura jest po prostu dla wielu osób nie do pomyślenia. Wcale nie z tego powodu, że Toyah jest gorszy czy głupszy niż Naimski, ale z tego, że ludzie zainteresowani polityką serio, tacy jak nasz gospodarz doskonale zdają sobie sprawę, że w Polsce od lat dwudziestu trwa cicha, momentami głośniejsza budowa społeczeństwa stanowego. Takiego, jakie istniało przez rewolucją francuską i przed rozbiorami w Polsce. Społeczeństwo to rządzi się prawami kast i doskonale wiadomo, że żaden przypadkowy człowiek nie może znaleźć się wśród wybrańców, choćby był nie wiem jak zasłużony. Jeśli się zaś tam znajdzie, należy ów fakt zignorować i zamilczeć. Do upojenia zaś można wymieniać nazwiska ludzi, którzy kompromitowali się wcześniej swoimi wypowiedziami i czynami, do upojenia można mówić o nich, że są czyści, pachną świeżo i wnoszą nową jakość. Dlaczego? Otóż dlatego, że oni pochodzą z samej góry naszego, nowego stanowego społeczeństwa, którego zręby budowano w ciężkich latach 1981 – 1989.
PiS jest jedyną partią, która próbuje te stanowe bariery nieco niwelować, ale to się do końca nie uda nigdy, stąd na liście PiS znajdują się także osoby, co do których mamy różne wątpliwości. One muszą tam być, bo społeczeństwo stanowe wymaga takich cesji i już. Teraz zastanówmy się jak to się stało, że taki system powstał. Dawniej był on oparty o dziedziczne szlachectwo potwierdzone dokumentami, herbem oraz wpleciony w potężny gmach Kościoła. Dziś podstawy tego naszego społeczeństwa stanowego są inne. Sami sobie odpowiedzcie jakie. Dlatego właśnie, nikt tutaj nie piśnie słowa o kandydaturze Toyaha, co najwyżej jakiś Parakalein powie, że Toyah się przecenia. Pieśń wychwalająca różnych ubijaczy piany w fundacji i instytutów, krewnych i znajomych królika, obywatelkę Ludgardę Buzek i obywatela Misiaka brzmieć będzie zaś niczym dzwon. Wtórujcie temu drodzy jeśli macie ochotę i was to bawi. Na pytanie Igora Janke co myślę o przyszłym Sejmie, czy będzie on lepszy - odpowiadam; będzie jeszcze gorszy niż ten. A kolejny będzie gorszy od tego, który jest jeszcze przed nami. Póki nie będzie w Sejmie ludzi naprawdę przejętych Polską, przejętych w sposób religijny i duchowy, a nie liberalno konserwatywno demokratyczno centrowo prawicowo lewicowy nie ma mowy o normalności. Dodam jeszcze poradę; niech się pan panie Igorze nie zraża moim sarkazmem. Człowiek wiele może znieść, a w salonie ma pan wielu szczerych entuzjastów, którzy zawsze z radością będą opowiadać na pańskie pytania.
Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do kupowania moich znakomitych książek pod tytułem „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” , „Dzieci peerelu” oraz jeszcze bardziej znakomitej książki Toyaha zatytułowanej „Osiedmiokilogramowym liściu i inne historie”.
Inne tematy w dziale Polityka