coryllus coryllus
4741
BLOG

Czy dziennikarz musi ujawnić to co wie?

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 50

 Nie tak dawno na salonowym pudle wisiały dwa teksty. Jeden napisany był przez Igora Janke, a drugi przez Agnieszkę Romaszewską. Obydwa dotyczyły sprawy Witolda Kieżuna. Igor Janke reprezentował opcję o wiele bardziej ortodoksyjną niż pani Romaszewska. Chodziło zaś rzecz oczywista o ujawnianie agentów, które w tekście Igora Janke zostało utożsamione z ujawnianiem prawdy. Pan Igor napisał, że jak dziennikarz coś wie to musi rzecz tę opublikować. Ponieważ tak się szczęśliwie złożyło, że zajął on w tygodniku „Do rzeczy” miejsce Eryka Mistewicza, a więc z mojego punktu widzenia, jeśli bym chciał oceniać rzecz powierzchownie, prawda zwyciężyła, mam do pana Igora kilka pytań. Zanim jednak je zadam, chciałbym pogłębić nico swoją refleksję dotyczącą wyrzucenia Eryka Mistewicza z „Do rzeczy”. Owo pogłębienie polega na dopisaniu tu zdania: wyrzucili człowieka Karnowskich.

No, ale do rzeczy. W portalu Sakiewicza zwanym, dla szyderstwa chyba tylko niezalezna.pl ukazał się tekst gadającego grzyba, który opisał sprawę Kieżuna w duchu bardzo mi bliskim. Umieścił po prostu lustrację profesora w kontekście sprzedażowym, co znacznie zbliża nas do prawdy, ale jeszcze jej nie dotyka. Macie tu link do tego tekstu http://naszeblogi.pl/49785-smierdzaca-sprawa

Jeszcze wczoraj pod tym tekstem było kilka komentarzy Darskiego, które dziś zniknęły. Nie mam zrzutu ekranu, ale mam nadzieję, że ktoś ten zrzut zrobił, bo to co napisał tam Darski jest gorsze niż gówno w zupie. Przepraszam, że używam brzydkich wyrazów, ale inaczej się nie da. Darski napisał tam, że on się wycofuje z tego całego cyrku, jakim jest prawicowo-patriotyczna publicystyka, bo jest tam bardzo źle i on nie ma zamiaru firmować tego swoim nazwiskiem. Do głowy mi szczerze mówiąc nie przyszło, że on może usunąć te komentarze, ale widocznie ktoś mu kazał. No więc teraz pytania do Igora Janke: czy uważam pan Jerzego Targalskiego za postać wiarygodną, a jego książkę „Resortowe dzieci” za dzieło ważne z punktu widzenia uczciwości politycznej? Czy w związku z tym, że książka ta w cenie 10 złotych za egzemplarz sprzedawana jest na stacjach benzynowych, nie sądzi pan, że temat lustracji jako sposób na podniesienie sprzedaży czy na sukces wyborczy, jest w dzisiejszych okolicznościach całkowicie chybiony? Ponieważ ja przeczytałem komentarze Darskiego-Targalskiego i wiem co w nich było, a treść ich dotyczyła sytuacji w tygodniku, w którym się pan zatrudnił, chciałbym zapytać czy fakt iż Darski odsłonił nico kulisy, a następnie, ze strachu jak sądzę, swoje komentarze usunął, skłoni naczelnego „Do rzeczy” do ujawnienia wszystkiego o czym wie Darski, o czym wie sam naczelny i o czym wie Pan, a co dotyczy gier prowadzonych na tak zwanej patriotycznej prawicy? Dziękuję, to wszystko. Będę wdzięczny za odpowiedź. Przypominam, że zadeklarował Pan iż dziennikarz musi ujawniać to co wie. Najlepiej od razu. Pan coś wie, bo inaczej nie zastąpiłby Pan Mistewicza. Czekam więc ze spokojem na uczciwe, rzetelne odpowiedzi. No i na zadeklarowaną jawność oczywiście.

W tekście gadającego grzyba, chciałbym zwrócić waszą uwagę na zwrot „ciemny prawicowo-patriotyczny lud potrzebuje symboli” czy jakoś podobnie. No więc moim zdaniem grzyb ma rację. To tak właśnie jest. Jak wiecie zrezygnowałem z występów publicznych. Po trosze dlatego, że nie mam zamiaru zajmować nikomu miejsca na tym, jakże małym ryneczku, a są ludzie, tacy jak Grzegorz Braun na przykład, którzy potrzebują pieniędzy bardziej ode mnie. Po trosze dlatego, że przemawianie do ludzi zebranych w tych wynajętych salach jest właśnie tym: budowaniem symboliki dla ciemnego prawicowo-patriotycznego ludu. No, a ja ani siebie, ani moich czytelników, ani zebranych w tych salach osób nie uważam, za lud. O ciemnocie też mowy nie ma. W grę wchodzi jedynie patriotyzm, a ten można kultywować na inne sposoby. Tak więc nie widzę powodu, by w tej grze uczestniczyć, tym bardziej, że już dawno okazało się iż narracja jaką z toyahem proponujemy nie wpisuje się w plany narracyjne obozu zwącego się patriotycznym. Nie będziemy kaowcami prowadzącymi zajęcia w podgrupach, po prostu. Nie będziemy nakręcać nikomu koniunktury, bo za takie usługi się płaci i to nie mało. Z naszą własną zaś koniunkturą poradzimy sobie świetnie.

Niniejszym, po raz kolejny, mam wrażenie, wyrażam skrajną dezaprobatę dla konstrukcji polegającej na tym, że ustawiony przez kogoś wybraniec, przemawia do tłumu w sposób uwodzicielsko prosty i łatwy do zapamiętania. Po to, by ludzie, którym jego słowa zapadną w serce mogli potem z większym przytupem skandować na ulicy hasło: raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę. Wyrażam dezaprobatę, bo ten styl uprawiania agitacji doprowadził nas do tego miejsca, gdzie stoimy. Czyli do tekstu gadającego grzyba, z którego jeden z czołowych, prawicowych publicystów usuwa własne komentarze, bo się boi.

Nie zgadzam się na sposób popularyzacji historii i patriotyzmu proponowany przez tygodnik „Do rzeczy” i zatrudnionych tam ludzi, podobne zresztą zastrzeżenia mam do tygodnika „W sieci”, że o „Uważam Rze” nie wspomnę. Błądzicie panowie i przegracie. Bo rozumiem, że nie o pieniądze idzie, ale o władzę nad ludźmi. I tę władzę właśnie przegracie. Nie zdobędziecie jej i to wam mówię już dziś.

No, ale kimże ja jestem, żeby wygłaszać takie sądy? Tam przecież sam asystent Antoniego Macierewicza dąży do prawdy, z drugiej strony pan Zychowicz ze swoją opcją niemiecką, no i nasz gospodarz, który jak ten symbol rzetelności dziennikarskiej zastępuje Mistewicza, który jest symbolem czegoś wręcz odwrotnego. Kim my w ogóle kochani jesteśmy? Mierzwą jakąś. Nie mamy żadnej możliwości, by się temu wszystkiemu przeciwstawić, nasze oburzenie wywołuje jedynie śmiech, nasze uwagi są lekceważone, a nasza wrażliwość deptana. Cóż my możemy? Otóż możemy dwie rzeczy: po pierwsze nie słuchać, po drugie nie wydawać na nich pieniędzy. Niech żyją z reklam. To jest taki stary zwód gazeciarski: czytelnik jest nieważny, ważne są reklamy. No więc ja mam hasło na dziś: zostaw sobie piątkę na piwo, niech gazety patriotyczne żyją z reklam. Powodzenia. I z tym Was zostawiam. No i zapraszam rzecz jasna na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka