coryllus coryllus
4898
BLOG

Skąd się biorą wojny?

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 103

 Ponieważ nie mamy żadnych szans na odgadnięcie co to będzie po wyborach w USA, czy wojna wybuchnie jak wygra Clinton, czy też może na odwrót, jak wygra Trump, możemy oddać się innym zupełnie rozmyślaniom.

Ciekawych rzeczy będziemy mogli dowiedzieć się z najnowszego numeru Szkoły nawigatorów, który pewnie w tym tygodniu pójdzie do druku. Ja się dowiedziałem, ku mojej nieopisanej radości, skąd się wzięła cegła na Pomorzu. Nie mogłem bowiem uwierzyć w to, że wszystkie te miasta, miasteczka, zamki i kościoły, budowane były z cegły wypalanej na miejscu. Gdyby tak było wizerunki dymiących cegielni, składów drewna, wozów z dłużycą widoczne byłyby na wszystkich pomorskich obrazach od XIV do XVIII. O ile mi wiadomo nic takiego tam nie widać. Cegła na Pomorze przypływała bowiem na statkach holenderskich. Była wypalana w dziesiątkach cegielni holenderskich opalanych rzecz jasna węglem kamiennym. O skali tego handlu świadczy cała architektura Pomorza.

Po raz kolejny też wszystkie nasze podejrzenia znajdują potwierdzenie. Oto organizacje gospodarcze i finansowe mają bezwzględną przewagę nad organizacjami politycznymi. Te ostatnie zaś powołane są do życia po to by spełniać ściśle określone funkcje. W zasadzie chodzi o jedną funkcję. Oto państwa są po to, by można było w sposób zorganizowany, czytelny i gwarantujący skuteczność, przerzucać koszty wojny na narody. Wojny, którą wywołały wcześniej i prowadziły konsorcja. Innej funkcji państwo nie ma. Możemy to jednak jeszcze uściślić – innej funkcji nie ma państwo pozbawione króla, lub takie, które nie może zagwarantować bezpieczeństwa swoich granic. Na przykład dzięki całkowitej zewnętrznej izolacji. Reszta tak zwanej polityki jest złudzeniem. Demokracja i jej eksport zostały wymyślone po to, by łatwiej można było obciążać narody kosztami wojny. Myślę, że państwa protestanckie zabezpieczyły się na okoliczność ponoszenia tych kosztów, pozostawiając sobie monarchów-figurantów, co może i miało jakieś znaczenie dawniej, ale dziś nie ma już żadnego. Zbyt wielkie młyny mielą światową pulpę.

Dodać możemy tu jeszcze, że konsorcja rzadko prowadzą wojny samodzielnie, nie muszą tego robić, bo czynią to za nie armie państw posiadających doktrynę imperialną lub jakąkolwiek, może być wymyślona na poczekaniu. Jeśli takie, wystrugane tu na poczekaniu narzędzie przyłożymy do czasów nam nieco bliższych otrzymamy ciekawe wyniki. Możemy na przykład opisać II wojnę światową jako konflikt Wielkiej Brytanii ze Stanami Zjednoczonymi prowadzony rękami Niemców i Rosjan. Oto dwie potęgi starego kontynentu pożerając wcześniej żywiołki drobniejszego płazu stają do walki ze sobą, ale nie każdy widzi, że obydwa są golemami, którym ktoś wsunął w usta karteczkę z czarodziejskim słowem, dzięki któremu potwory mogą się poruszać. Każdy kto stanie im na drodze musi liczyć się z najgorszym, dlatego państwa posiadające polityków prawdziwych schodzą golemom z drogi. Państwa zaś posiadające polityków idiotów szarżują na jednego lub drugiego golema w pełnym pędzie. Dlaczego to czynią? Albowiem otrzymały gwarancje pomocy, od właścicieli golemów. Ci zaś są jedynie pośrednikami i wyrazicielami życzeń konsorcjów, które zainstalowane są na ich terenie. Są gwarancją, że to nie konsorcja będą ponosić koszta wojny, ale narody. W II wojnie światowej, stary brytyjski sojusznik – Rosja– miał doprowadzić do dewastacji Europy wschodniej, po to, by brytyjskie zboże z Kanady mogło zalać rynki światowe. Kooperujące zaś z rządem USA koncerny farmaceutyczne potrzebowały darmowych królików doświadczalnych, na których można by było przeprowadzić szereg eksperymentów potrzebnych do rozwoju nowoczesnej medycyny. I takie laboratoria ochoczo zbudowali oszukani przez Amerykanów Niemcy, wierny i wypróbowany przyjaciel najstarszych amerykańskich elit. Dlaczego USA wygrały wojnę z Wielką Brytanią, chociaż potencjał ZSRR był o wiele większy i tańszy do uzyskania niż to co mieli Niemcy? Ponieważ Brytyjczycy wdali się w przepychankę z Żydami o Palestynę. I to ich kosztowało chwilową utratę pozycji współlidera lidera, na którą wysunął się ZSRR. Nie trwało to zbyt długo i teraz wracamy do początków. Zaczyna się nowa kłótnia w rodzinie, którą my będziemy postrzegać całkiem inaczej, będziemy ją opisywać w sposób zgubny dla nas i dla naszych dzieci, bo nikt, żaden mędrzec nie podsunie nam tej prostej formuły, która wyjaśnia wszystko – państwa służą do przerzucania kosztów wojny wywołanej przez konsorcja na narody. Koniec. Żyliśmy przez jakiś czas złudzeniem przemożnej siły organizacji politycznych, a złudzenie to dawały na takie zjawiska, jak zimna wojna, upadek tak zwanego komunizmu i inne nieistotne duperele. Wracamy do starego świata, w którym jawnie już rządzić będą kompanie. Widać to choćby po klasie obojga kandydatów na urząd prezydenta USA – agresywnej wariatki i erotomana gawędziarza. To są figuranci, którzy będą wykonywać polecenia swoich szefów. Nie wiemy jakie ci szefowie mają plany, ale możemy się domyślać. I moja rada jest taka, przyjmijmy te wszystkie umowy CETA i inne, jak zjemy trochę modyfikowanej żywności nic nam się może nie stanie, najwyżej niektórych rozboli brzuch. Alternatywą bowiem może być ogryzanie kory z drzew gdzieś w tajdze lub tu u nas, tyle, że na terenach ogrodzonych drutem kolczastym. I marną będzie pociechą fakt, że kora jest ekologicznie czysta, zawiera różne potrzebne do życia substancje, a również garbniki, znakomicie wpływające na likwidację złogów jelitowych. Kiedyś dawno temu, w czasach gdy straszono nas chińską inwazją, Andrzej Rosiewicz śpiewał taką piosenkę – jedzcie ryż, to będziecie mieli bardziej skośne oczy, to się jeszcze może przydać, to się jeszcze kiedyś może przydać, czasem lepiej trochę wydać, by w przyszłości uniknąć przykrości…

Chińskie niebezpieczeństwo to był rzecz jasna fake, być może podobny do tego z jakim mamy do czynienia dziś. Nie wiemy jednak co jest alternatywą, widzimy tylko, że wszyscy się zawzięcie targują, my zaś milczymy i czekamy na to CETA jak na zbawienie. Doświadczenie z dawnych czasów, kiedy Polska była zapleczem gospodarczym Niderlandów, wskazuje na to, że kiedy chce się zniszczyć dominujące w świecie konsorcja, trzeba postarać się o dobrą doktrynę, a także zdewastować na ile się da źródło przychodów tych konsorcjów. I taką właśnie sytuację mieliśmy w naszej historii. Została ona opisana w sposób całkiem niezgodny z prawdą, powierzchownie i nielogicznie. No, ale dziś chyba już stać nas na mówienie prawdy w oczy? Czy jesteśmy czyimś zapleczem? A jeśli tak to czyim i na co w związku z tym możemy liczyć? Mam wrażenie, że sytuacja jest dziś skrajnie odmienna, że zapleczem dopiero się staniemy. Pytanie na jakich warunkach oraz czym za ustalenie tych warunków zapłacimy. Na razie kończę, zostały mi jeszcze trzy teksty do sprawdzenia. Czasem lepiej, prawda, trochę wydać...by uniknąć tych przykrości...

 

Targi książki w Bytomiu odbędą się w przyszłym roku w hali na Skarpie, w pierwszy lub drugi weekend czerwca

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

 

Telefonów dalej nie odbieram

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka