coryllus coryllus
3519
BLOG

Emocjonalny dryf

coryllus coryllus Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

 Zastanawiają się ludzie od wczoraj co się stanie z twórcami i aktorami przedstawienia Klątwa. Jedni radzą modlitwę, inni dać po mordzie, jeszcze inni pozew sądowy złożyć, albo w ogóle zrealizować wszystkie te postulaty naraz. Patrzymy bowiem na to i nie jesteśmy w stanie uwierzyć, ani w tę bezczelność, ani w to, że nie ma w tej Sodomie ani jednego sprawiedliwego, który by nazwał rzecz po imieniu. Pisząc Sodoma mam na myśli sfery opozycyjne wobec PiS, a także te sfery, które do PiS dołączyły, ale jednak całym sercem są po tamtej stronie. Cały czas bowiem musimy mieć w pamięci fakt, że to co oglądamy jest jedynie kłótnią w rodzinie. Oni wszyscy, z premierem Glińskim na czele, dobrze wiedzą, że to są tylko takie testy na wytrzymałość. Prawdziwe targi zaś toczą się zakulisowo, o to jakie środki trzeba będzie wobec nas zastosować kiedy nie przejdziemy kolejnego testu.

Na czym zasadzają się różnice pomiędzy partiami socjalistycznymi w Polsce? Mam na myśli różnice istotne, a nie programowe, bo tych nie ma. Na tym, że jedni mają akurat sponsora, a drudzy grabią budżet lokalny. Po wyborach wszystko się może zmienić. Każda zaś z partii usiłuje wprowadzić naród w stan, który z jej punktu widzenia jest optymalny – w emocjonalny dryf. To jest proste i wielokrotnie to ćwiczyliśmy. Tak zwane masy wprowadza się w dryf za pomocą ciepłej wody w kranie, albo koszulek patriotycznych. Wobec elit stosuje się inne metody. Kiedy masy znajdują się już w dryfie emocjonalnym, konkurencja usiłuje je z tego stanu wyprowadzić i nadać im jakiś pęd, którego wartościami – prędkością, przyspieszeniem, będzie mogła sterować zdalnie. I do tego właśnie potrzebne są takie spektakle. To jest metoda zestandaryzowana. Nie wiem czy pamiętacie jeszcze Artura Nicponia. Był to bloger czynny w salonie24, prawicowy, że hej i taki bardziej bezkompromisowy. Miał nawet na blogu zdjęcie jak stoi na tle samochodu terenowego, w kapeluszu, ze strzelbą w dłoni. Jakie to dawne czasy, prawda….a jakby było wczoraj. Otóż Artur napisał kiedyś na swoim blogu, że trzeba wysłać list gończy za Tuskiem. Już na drugi dzień informacja ta pojawiła się na portalu WP, a do Artura, do jego domu wprost, weszła ekipa TVN. I co się okazało? Że prawicowy bohater, popularny bloger, musi grzecznie przeprosić premiera i zwinąć swój blog, bo nie może być tak, że jakiś samozwańczy kacyk blogerskiej tłuszczy ogłasza takie rzeczy. Wszyscy zwolennicy PO bili brawo, wszyscy byli dumni z tej akcji i z Artura szydzili. A nikt z naszych nie pisnął nawet słowa w jego obronie.

Rozumiecie co się wtedy stało? Ekipa TVN pojechała na Dolny Śląski, bo jakiś facet coś napisał na blogu, że trzeba za premierem wysłać list gończy czy coś...Ilu niemieckich internautów wypisuje gorsze rzeczy, ilu polskich internautów pisze straszniejsze rzeczy o Kaczyńskim? I co? I pstro. I teraz popatrzcie na reakcje po tej przedwczorajszej hucpie, która zdaje się ma zamiar zamienić się w jakiś festiwal. One są, z punktu widzenia powagi z jaką własną osobę potraktował wtedy Donald Tusk, żadne. Ekipa TVP nie pojechała do Niemiec, nie sprawdziła, w którym obozie dla żydów pracował dziadek reżysera i jakimi narkotykami handlował jego ojciec, nie było odwiedzin w domu pani, co zbierała pieniądze na płatnego mordercę dla Kaczyńskiego. Dlaczego? Powody są dwa. Oni – mam na myśli naszych – jakby się dowiedzieli ile taki wyjazd do Niemiec i śledztwo kosztuje, od razu by to przeliczyli na na jakieś potrzebne im gadżety i za nic się na tę akcję nie zgodzili, bo szkoda, to po pierwsze. Po drugie oni – mam na myśli naszych – dobrze wiedzą gdzie jest ich miejsce i kto jest celem tej akcji. Nie oni. Celem tej akcji jest naród wprowadzony w emocjonalny dryf, czyli my. Nasi, poza pisaniem pełnych oburzenia recenzji nie kiwną palcem w tej sprawie. Mogą co najwyżej podyskutować przed telewizorami o tym, w jakim upadku jest dziś sztuka. Na nic więcej nie możemy liczyć. Pozwy jeśli zostaną złożone, będą rozpatrzone za półtora roku najmarniej, a kto tam wie, co będzie za półtora roku. Może jakaś nowa, jeszcze bardziej ciekawa sztuka, a może jakaś dyskusja o pedofilii w Kościele, a może w ogóle będzie rząd Leszka Milera.

Dlaczego reakcje ze strony naszych są tak nieadekwatne? Ponieważ oni są wprowadzoną w dryf elitą i za nic na świecie z tego dryfu nie zrezygnują. Myślę, że każdy tam dokładnie zdaje sobie sprawę z własnych ograniczeń i jedyne czego pragnie to pozostać w tym miejscu, w którym jest. Ich realna zaś misja polega na naśladownictwie. Naśladownictwie sprawnych publicystów, najlepiej przedwojennych, na naśladownictwie politycznych wizjonerów, którymi nie są, bo sponsorzy tego nie przewidzieli, na naśladownictwie poetów wreszcie. Wszystko zaś, to co wymieniłem, zebrane do kupy, ma nas – ludzi pozostających w emocjonalnym dryfie - przekonać, że przyrodzone etnosowi naszemu atrybuty wielkości i jakości są takie jak być powinny. Jest kultura? Jest. Jest polityka? Jest. Są artyści? Są. Jest wizja? Jest. Nawet są realizacje o czym dobrze wiemy. Nie ma tylko celu, czyli doktryny. To jednak jest pomijane, a raczej owijane – w koszulkę patriotyczną – i jazda do przodu. Nie za szybko jednak, żeby nie wyprzedzić tamtych.

Jak to wygląda w praktyce? Klarownie. Oto prezydent Duda odznaczył poetę Wencla nagrodą za wzbogacanie języka polskiego i jakieś tam jeszcze inne rzeczy. To jest z mojego punktu widzenia i z punktu widzenia ludzi, którzy językiem polskim zajmują się zawodowo, kpina. Wencel bowiem nie jest żadnym poetą, to jest osobnik, którego ktoś wyznaczył – z nieznanych przyczyn – do odegrania roli poety. Środowisko, które za nim stoi jest tak silne i tak uparcie promuje swoich ludzi, że Andrzej Duda nie miał innego wyjścia jak tylko dać Wenclowi tę nagrodę. Powtórzę jeszcze raz – w porównaniu z poetami prawdziwymi, takimi jak Jarosław Iwaszkiewicz, czy Tadeusz Nowak, czy Stanisław Grochowiak, Wencel jest podwórkowym graczem w szmaciankę. Ja celowo wymieniłem poetów powojennych, którzy publikowali w komunie, żeby nędza Wencla była jeszcze bardziej widoczna. Nie ma innego powodu by zwracać na niego uwagę niż tematyka jego wierszy, które są patriotyczne i katolickie. Efekt ten Wencel osiąga używając słów bliskich sercu każdego ćwierćinteligenta. Chodzi mi o ciągłe odwoływanie się do Biblii, które jest o wiele bardziej nachalne niż u przeciętnego świadka Jehowy, a także o wyrazy kojarzące się ze sztuką. Wencel to fakir, który ma hipnotyzować węża katolicko-narodowej prawicy. Niestety fujarka mu się zatkała i tylko tak piszczy teraz niewyraźnie. Nie przeszkadza to jednak prezydentowi w uhonorowaniu go nagrodą za coś, co nigdy nie było ani jego udziałem, ani jego zamiarem. Ja może dam przykład twórczości Wojciecha Wencla, żeby nie pozostać gołosłownym.


Czterdzieści i Cztery

O starym życiu nikt już nie pamięta
płoną świece przed pałacem prezydenta

Z matki obcej; krew jego dawne bohatery, 
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.

Polsko w ciemnościach porodu
nie jesteś Chrystusem narodów

jesteś Jonaszem w brzuchu wielkiej ryby
pójdź ach pójdź do swojej Niniwy


Próba uwznioślenia nastroju za pomocą liczby 44, a potem już te dziwne rymy – porodu, narodów, wielkiej ryby, swojej Niniwy...I ten początek...co to niby ma być, to stare życie?


Albo to. Wencel nie może się tu zdecydować czy rymuje czy pisze wierszem białym


In hora mortis

Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy
póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi

tam tajemne biją źródła tryskają strumienie
tam śmierć pada na kolana przed wiecznym istnieniem

tam zabici w ciemnym lesie modlą się za nami
tam powstańcy do Śródziemia idą kanałami

ścieżka wiedzie przez grób Pański – nie ma innej drogi 
trzeba się owinąć w całun biały i czerwony

gdy przestaną nas hartować strzałem w potylicę
samoloty będą spadać za lub przed lotniskiem

mroźny wiatr ze wschodnich kresów wciąż nam wieje w plecy
gnie się trzcina nadłamana tli się płomyk świecy

a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje
tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem

naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem
który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę


- Strzałem w potylicę, za lub przed lotniskiem….Co to przepraszam jest? I czy Andrzej Duda przeczytał ten wiersz zanim nagrodził Wencla za ubogacanie języka polskiego? Oczywiście, że przeczytał. Nie miejcie złudzeń. A wiecie dlaczego go nagrodził? Bo on, podobnie jak wszyscy inni dobrze wie, że każdy rodzaj sztuki to jedynie propaganda, wie także, że nie zasługujemy na nic lepszego, ponieważ wystarczy nam pomachać przed nosem biało-czerwoną flagą i coś tam popiszczeć o pańskim grobie, żeby wszyscy podnieśli się z miejsce i zaczęli nucić pieśń groźną i poważną...nie rzucim ziemi, albo coś podobnego….Tak działa mechanizm wprowadzania w dryf.

Czy można się przed tym bronić? Można. I zdrowi ludzie mają w sobie wbudowany taki mechanizm. We wspomnieniach z Kazachstanu, które napisał dziadek naszego kolegi, podpisującego się nickiem Beczka, którewydamy mam nadzieje w kwietniu, jak drukarnia pozwoli. Jest taka scena – chłopak wraca z tego zesłania do PRL i widzi żołnierza w polskim mundurze. Po raz pierwszy od wielu lat widzi takiego żołnierza i leci do niego od razu, żeby pogadać. Dobrzy ludzie go jednak zatrzymują i tłumaczą mu, że nie warto, bo to co widzi to tylko pozór…..On nie rozumie co prawda, ale po chwili już łapie o co chodzi.

Ja, jak wiecie myślę o tych wszystkich sprawach niesłychanie serio. Dlatego właśnie zdecydowałem się wydać serię książek o gospodarczej historii Polski. Chcę uniknąć pułapki, jaką jest emocjonalny dryf. Pułapki, w której prowadzi się jałowe dyskusje o jakoś sztuki, przy całkowitym niezrozumieniuczym są kanały dystrybucji tej całej sztuki i kto je kontroluje. Dlatego właśnie wydajemy książkę pod tytułem „Handel wołami w Polsce”, która powinna być lekturą uzupełniającą na wszystkich wydziałach historii jak kraj długi i szeroki. Dyskusja zaś o handlu wołami powinna zastąpić dyskusje o polityce Jagiellonów, roli reformacji w kształtowaniu nowoczesnego narodu polskiego oraz dyskusje o poezji Wencla i innych grafomanów. Mam nadzieję, że tak się stanie. Zarówno bowiem Tomek, jak i Jarek, który tę książkę przygotował do druku włożyli w tę niewątpliwą jakość wiele pracy. Znacznie więcej niż Wencel w swoją poezję…


A tutaj proszę – zajawka nowej edycji Bytomskich Targów Książki „Rozetta”.

https://www.youtube.com/watch?v=W-ijzjo1XjE

Przypominam także, że w sprzedaży mamy już II tom wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego

Teraz ogłoszenia

Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III oraz w księgarni Odkrywcy w Łodzi przy ul. Narutowicza 46. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią tego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura