coryllus coryllus
1095
BLOG

Poważni historycy umierają młodo

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

 Miałem nadać temu tekstowi inny tytuł, ale niech zostanie ten. O tym innym także opowiem, ale później. Mozolimy się oto nad rosyjskim nawigatorem, który będzie grubszy niż zwykle i bardziej zróżnicowany. Tematem numeru, będzie wielkie poselstwo Piotra I na zachód, a tekst stosowny do tego wydarzenia napisał Jacek. To jest materiał wielce demaskatorski i zaskakujący. Podstawą do rozważań nad istotą wielkiego poselstwa młodego cara jest potężna księga zatytułowana Russia’s foreign trade and economic expansion in the seventheenth centurty, autorstwa fińskiego historyka Jarmo T. Kotilaine. Książka ta, jak się domyślacie nigdy nie zostanie przetłumaczona na polski choć jest to podstawowe dzieło, które pozwala nam zrozumieć złożoną sytuację polityczną i gospodarcza Rzeczpospolitej, a także różne katastrofy, których nasze państwo doświadczało. Nie ma w kraju instytucji, która uniosłaby odpowiedzialność za wydanie takiej książki. Tam bowiem znajdują się z punktu widzenia, do którego przywykliśmy, same herezje, albo nawet gorzej - kłamstwa wręcz i przeinaczenia. I to nie jest ostatnia książka jaką profesor Kotilaine napisał. On popełnił rzecz znacznie gorszą, choć o nieco mniejszej objętości. Oto tytuł: Stuart’s and Romanov’s. The rise and fall of a special relationship. W tej pracy pomagali profesorowi Kotilaine dwaj Brytyjczycy i nie ma się czemu dziwić, albowiem bohaterem tej książki jest po prostu kompania. Ona także, jak łatwo się domyślicie nigdy nie zostanie przetłumaczona na język polski. A nawet gdyby tak się stało to nikt w Polsce nie wiedziałby po co miałby taką książkę czytać. Żaden z narodowych memów nie pasuje do zawartych w niej treści i żadna z myśli, które tam są solidnie przecież udokumentowane, nie kojarzy się przeciętnemu, polskiemu konsumentowi historii z niczym. Te książki by przepadły na rynku. U nas bowiem, jeśli idzie o książkę historyczną królują Resortowe dzieci, a jeden z autorów tego dzieła, pan Targalski upiera się, że kompania moskiewska nie miała żadnego wpływu na politykę carów i tajnych rad Moskowii. Jest on ponadto uważany za poważnego analityka i poważnego krytyka rzeczywistości politycznej. I to on, oraz jego otoczenia wyznaczają kierunki, w których mamy patrzeć. Tak się składa, że pan Jarmo Kotilaine w przeciwieństwie do Targalskiego nie jest aspirującym autorem, którego książkom zaraz po premierze obniża się cenę o 30 procent, a doradcą króla Bahrajnu, czy wręcz Arabii Saudyjskiej (nie pamiętam dokładnie, Jacek mnie poprawi), tak więc my zwracamy oczy swe raczej ku pracom historyka fińskiego, a nie naszej rodzimej czeredki.

Ja oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował i Jacek na moją prośbę napisał list to profesora Kotinaine z pytaniem, na jakich warunkach zgodziłby się na przetłumaczenie swojej monumentalnej pracy na polski. Nie możemy jednak mieć złudzeń, doradca króla Bahrajnu, absolwent Oxfordu, Fin z pochodzenia, mający w dodatku prawie taką samą perspektywę jeśli idzie o Moskwę jak my, raczej nie odpowie. No, ale trzeba było spróbować.

I kiedy tak wczoraj rozmawialiśmy z Jackiem o tych historykach i ich misji, nagle Jacek stwierdził, że to są ludzie – mam na myśli tych naszych – którzy poprawiają nam opaskę na oczach. Tak jest ich rzeczywista misja – poprawianie opaski na oczach skazańca, żeby nie daj Boże jakieś światło tam czasem nie przeniknęło do oka. I taki miał być właśnie tytuł mojego dzisiejszego tekstu – ludzie, którzy poprawiają opaski na oczach.

Nie wiem czy wszyscy to dokładnie zauważyli, ale znów wdepnęliśmy w niezłe błocko, bo koledzy ujawnili tu przedwczoraj istnienie dwóch aż stowarzyszeń zajmujących się publikowaniem i promowaniem książek o historii gospodarczej. Jedno ma zasięg krajowy, a drugie międzynarodowy. Idąc zaś po nazwiskach autorów czynnych w tych stowarzyszeniach i zajmujących się badaniem historii gospodarczej łatwo można zauważyć, że część z nich przynajmniej rozpoczynała karierę w Ludowym Wojsku Polskim. Nie jest więc tak, jak się zdawało mi – biednemu frajerowi – że historia gospodarcza jest przemilczana, nie promowana i chowana na pawlacz, bo to są nudy i nikogo nie da się tym zainteresować. Powód jest inny zgoła. I wszyscy wiemy jaki. Ktoś musi badać te sprawy i one muszą być dokumentowane w publikacjach, ale czytelnikom nic do tego. Ich się próbuje zaciekawić różnymi sekretami alkowy i innymi duperelami. A jakie przepraszam w tej alkowie mogą być sekrety, o których dorośli ludzie nie słyszeli? W grę wchodzi jeszcze, jako wariant B, życiorys Szpotańskiego i jego zwycięskie zmagania z Gomułką. I tak to się plecie.

Ja zaś dostałem wczoraj prywatny list od jednego z czytelników, który także zajmował się historią handlu wołami w Polsce. Jego praca nie została jednak wydana, a badania powstrzymano, bo za dużo tam było o żydowskich gangach, które w tym interesie kręciły. Czytelnik ten ma mi przesłać tę pracę, a ja spróbuję ją gdzieś opublikować. Powiedział mi także ów pan, że mógłby co do pewnych aspektów handlu wołami polemizować z Janem Baszanowskim. Jak wiemy nie dojdzie do takiej polemiki, ale może będziemy mieli chociaż materiał porównawczy do dalszych rozważań. Na razie czekamy. I na naszą książkę o wołach i na wiadomość od tego czytelnika.

Robi się ciekawie jak widzicie, a ja mogę tylko raz jeszcze wyrazić żal, że nie ma z nami Jana Baszanowskiego, bo z pewnością byłby nam łatwiej mierzyć się z tym obłędem, który się wokół nas pleni. No, ale tak jak napisałem w tytule – poważni historycy umierają młodo.

Niebawem, albowiem udało mi się znaleźć nową drukarnię i teraz – porównanie nasuwa się samo – będziemy wszystko ciągnąć dwoma wołami, ukażą się wspomnienia księdza Wacława Blizińskiego. Zdecydowałem się na wydanie tej książki z dwóch powodów. Po pierwsze, musimy zmienić nieco wypracowaną tutaj perspektywę i spojrzeć też nieco w stronę zachodnich granic kraju, a ksiądz Bliziński całe swoje życie i cały swój wysiłek poświęcił na podniesienie polskiej wsi, pełniąc posługę w miejscowości Lisków w kaliskiem. Po drugie istotnym elementem książki socjalistycznej jest historia spółdzielni i lokalnych banków. Ksiądz Bliziński zaś takimi właśnie sprawami się zajmował. Tak, jak już kiedyś napisałem, spółdzielnia, szczególnie zajmująca się obrotem żywnością, jeśli nie ma w niej księdza, zamienia się w gang. Tak się dzieje zawsze i nie ma ani jednego wyjątku od tej reguły. Tak więc wspomnienia te będą niejako wstępem do pierwszego tomu socjalistycznej Baśni. Zapowiada się więc obfity marzec. Dziękuję jeszcze raz wszystkim za życzenia. Przypominam też, że zakończyliśmy już zbiórkę na nasz komiks o Sacco di Roma. Nasze książki są od dziś dostępne w Bielsku Białej, w podcieniach pod zamkiem, w punkcie usługowym Gufuś, ul. Podcienie 13.

Chwilowo, do 8 marca będzie zamknięty sklep FOTO MAG. Pan Michał się przenosi, zmienia lokal i będzie od 8 marca rezydował przy al. Komisji Edukacji Narodowej 85 lok 5A. To jest prawie w tym samym miejscu, ale nie trzeba schodzić po schodkach. Ta sama stacja metra, wszystko takie samo, tylko, że sklep jest na poziomie ulicy.


coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura