coryllus coryllus
544
BLOG

Literatura przymusowa

coryllus coryllus Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Tytuł trochę brzydki, ale ogłoszenie na wstępie będzie ładne. Dziś  w Parafii pod wezwaniem Maryi Panny Częstochowskiej w Brzezinach o godzinie 12.15 będzie odprawiona kolejna już msza święta w naszej intencji. O opiekę i wstawiennictwo naszej Królowej dla zgromadzonej tu wspólnoty blogerskiej. Za wszystkich, którzy tukomentują. Msze święte w naszej intencji zamówił nasz niezrównany Wawrzyniec z Brzezin.

Teraz o książkach. Wczorajszy tekst o rynku wymaga jakiegoś uzupełnienia. Skąd się biorą autorzy? Oni są kreowani przez media. Wcześniej byli kreowani przez Gazetę Wyborczą, a teraz każda redakcja próbuje już powolutku kreować swoich autorów. To idzie wszystkim poza gazownią słabo, dlatego, że tylko gazownia posiada odpowiednio sprofilowaną doktrynę i ma tyle wolnej przestrzeni publicystycznej, żeby umieścić tam kilka nazwisk, nie kojarzących się z redakcją i jej hierarchiami. Z tak zwanymi prawicowymi pismami jest dużo gorzej, bo tam każdy chce być sławny i nie ma mowy, by inne prócz redakcyjnych hierarchie były ważne. W gazowni wszyscy wiedzą, że pisarz to jest nikt. To jest kreatura, której się płaci, żeby na polecenie wypowiadała różne kwestie. I tacy są pisarze kreowani na Czerskiej i przez Czerską popierani. Naszym zaś wydaje się, że pisarz to jest ważna figura, która coś znaczy i która z wyżyn pogańskiego jakiegoś ołtarza przemawia do rozentuzjazmowanych tłumów. Dlatego pisarzem chce być Wildstein, chce nim być także młody Wildstein oraz Targalski, Kania i Tekieli. Wszyscy ci ludzie wierzą, że pisząc książki zdobędą nie tylko pozycję w hierarchii, ale także podniosą sobie samoocenę oraz – co najważniejsze – będą mieli realny i dający się przełożyć na namacalne korzyści wpływ na ludzi. To są aspiracje pigmejów oprowadzających wycieczki po rezerwacie goryli. Inaczej nazwać tego nie można. Określenie - Tworki - wobec takiej postawy to jest komplement. Gazownia traktuje swoich autorów jak śmieci, ale im przynajmniej coś płaci i załatwia jakieś granty. Na tak zwanej prawicy pisarzem może zostać tylko ktoś z towarzystwa. I nie ma inaczej. Ja tu tylko raz jeszcze przypomnę tych wszystkich świetnych autorów, którzy próbowali swoich sił w salonie24 i zostali stamtąd przepędzeni. Nie zauważono ich, oszukano, albo po prostu usunięto, bo przeszkadzali. I teraz uwaga, mówimy tu wyłącznie o autorach politycznych i politykę komentujących. Gazownia ma tylko takich, choć dla niepoznaki przebiera ich w różne dziwaczne stroje. Jeden jest pisarzem od alkoholizmu, inna jakaś pani od zwierząt i żydów, jeszcze ktoś od rozedrgań wewnętrznych, a do tego mamy całą plejadę tak zwanych autorów regionalnych, których zadaniem jest opisywanie uroków prowincji i przekonywanie czytelników, że Polska jest im niepotrzebna. W zasadzie można by tych ludzi nazwać werbownikami do armii czerwonej, bo tym się zwykle dla młodzieży kończy likwidacja Polski – przymusową służbą w armii rosyjskiej, jaka by ona nie była. I tym razem nie będzie inaczej, ale durniom nie wytłumaczysz…

Są na rynku także inni autorzy, piszący o miłości i różnych przygodach, ale oni albo nie dostają pieniędzy, albo są z kimś spokrewnieni i dzięki temu egzystują, no i tak to się plecie. Nimi się dziś nie zajmujemy. Chodzi nam o autorów parających się polityką i na rynku treści politycznych zarabiających pieniądze. Otóż ludzie ci są formą propagandy a czytanie ich książek to nie łagodna bynajmniej opresja. Media, bowiem, kreujące swoich autorów za nic na świecie nie napiszą o innych pisarzach, spoza swojego kręgu, no chyba że zagranicznych. Pisarze bowiem to część wspólna dwóch zbiorów, jeden ma na obwodzie napisane – propaganda, a drugi – handel. W tej części wspólnej siedzą autorzy, z jednej strony gotowe na wszystko łachudry, takie jak Pilch, a z drugiej różni znajomkowie i jedynym ich zadaniem jest emitowanie treści oraz zapewnienie przepływu pieniędzy na tym szczególnym rynku, jakim jest rynek treści. Co na to czytelnik? Myślę, że on tym rzyga. Przepraszamwszystkich, ale na to wygląda i nie ma się co krygować. Czytelnik tym rzyga. I to jest pewna szansa dla ludzi, którzy chcą pisać, bo mają taką potrzebę, czyli dla różnych pogodnych grafomanów – niech im Pan Bóg nieba przychyli, a także dla ludzi autentycznie utalentowanych. Niestety szansa jest mała i w zasadzie pozorna. Nikt im nie zrobi promocji, bo wszystkie budżety promocyjne są zaangażowane po stronie łachudrów i kolesi. Przykro mi. Poza tym zanim taki budżet dojedzie do swojego miejsca przeznaczenia czyli na ten promocyjny front walki o klienta po drodze jest rozkradany przez wszystkich, którzy uważają, że oni też mogliby być pisarzami, gdyby im się tylko zachciało coś napisać. Jak tę sytuację odmienić? Tylko przez budowę własnych punktów sprzedaży z własną, autorską ofertą. Dlatego właśnie namówiłem Maćka, żeby napisał książkę o Islamie, którą niebawem wydamy, dlatego nasz nowy grafik Rafał ilustruje teraz książkę Hani, która będzie pierwszą wydaną u nas książką dla dzieci, dlatego zdecydowałem się wydać bardzo poważną książkę o muzyce, którą napisał Pan Roman. I dlatego też wymyśliłem serię gospodarczą. Aha, jest jeszcze Beata, ale o czym ona pisze, na razie nie zdradzę, to wielka tajemnica i wielki wyścig z czasem.

Wszystko to zrobiłem po to, żeby czytelnik przestał wreszcie rzygać.

Musicie jednak wiedzieć mili autorzy, że ja nie mam dla Was tutaj żadnych fruktów, żadnej sławy nie będzie, ani nawet darmowej flaszki jaka przysługuje Pilchowi za jego gotowość do różnych usług. Nikt się na wasz temat nie zająknie nawet w tych wszystkich mediach i nie będzie się zachwycał waszym talentem. No, ale ja także podejmuje ryzyko, więc jak rozumiem, swoje wliczyliście w koszta. Jedno mogę Wam obiecać, będzie sporo zabawy, bo jeśli kolega Valser przeprowadzi wszystkie swoje plany, o których mi tu opowiadał, nie będziemy się już musieli przejmować ani empikiem, ani Matrasem, ani kryzysem na rynku książki. Jedyne co nam pozostanie to wydać własną, darmową gazetę o książkach i wynająć ludzi, którzy będą zbierali dla niej reklamy. Tak nam dopomóż Bóg i Przenajświętsza Panienka.


Przypominam też, że zakończyliśmy już zbiórkę na nasz komiks o Sacco di Roma. Nasze książki są od dziś dostępne w Bielsku Białej, w podcieniach pod zamkiem, w punkcie usługowym Gufuś, ul. Podcienie 13.

Chwilowo, do 8 marca będzie zamknięty sklep FOTO MAG. Pan Michał się przenosi, zmienia lokal i będzie od 8 marca rezydował przy al. Komisji Edukacji Narodowej 85 lok 5A . To jest prawie w tym samym miejscu, ale nie trzeba schodzić po schodkach. Ta sama stacja metra, wszystko takie samo, tylko, że sklep jest na poziomie ulicy.

Przypominam też, że od dziś rozpoczyna się promocja memiksów, oraz Najlepszych kawałków, które dodawane będą za darmo do zamówień powyżej 150 zł – I tom i do zamówień powyżej 250 zł obydwa tomy.


coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura