coryllus coryllus
1619
BLOG

Henryk Grynberg powrócił

coryllus coryllus Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

 Moja prywatna opinia na temat Henryka Grynberga jest taka, że należy się do niego i osób jemu podobnych odnosić wyłącznie z entuzjazmem. To jest jedyna metoda. Można jeszcze do tego czasem dołożyć szczery podziw. Tylko to może nas uchronić przed magią, jaką wokół siebie roztaczają ludzie tego pokroju. Musimy po prostu wyprzedzić ten atak pozytywnych fluidów, które w naszym kierunku mogą wysłać takie osoby.

Oto na naszych oczach materializuje się niepojęte, powrócił do nas Henryk Grynberg, o którym prawie już zapomniałem. Pisarz, eseista, amerykański emeryt, dawniej aktor, człowiek orkiestra i człowiek entuzjazm. Jak wiecie w trakcie lektury tekstów na różnych portalach włączają się reklamy korespondujące z treścią czytanego materiału. W czasie gdy czytałem wywiad z panem Henrykiem włączyły się dwie – Śluz ślimaka, twoja recepta na młodość – to pojawiło się gdzieś w połowie tekstu. Na koniec zaś wskoczyło coś takiego – Podwójne morderstwo na Mazowszu, syn zabił rodziców siekierą.

W jakim celu powrócił do nas pan Henryk? Sądzę, że Gross jest na tyle już ograny i na tyle niewiarygodny, a także nieatrakcyjny wizualnie i werbalnie (nieatrakcyjny werbalnie, to znaczy, że pierniczy w sposób nieznośny), że trzeba było go podmienić. Energiczny, sympatyczny i wesoły pan Henryk w sam raz pasuje na jego miejsce. I oto jest, zaczął jak mi się zdaje swoją nową przygodę, od spotkania ze studentami UJ. Biedni studenci, im nigdy niczego się nie oszczędza. Celem istotnym zaś wizyty pana Henryka, jest pilnowanie Antoniego Macierewicza i to zostało wyrażone wprost w tym wywiadzie. Macierewicz powiedział coś tam o jakichś żydowskich kołach, które chcą rządzić ślimakami, czy światem...nie pamiętam już dokładnie czym, bo i to na „ś” i tamto na „ś”, a to może oznaczać tylko jedno – prawicowy rząd polski skłania się ku faszyzmowi i żydzi znów są w niebezpieczeństwie. Pan Henryk przybył więc by zbadać sprawę i ją ewentualnie załagodzić przywołując do porządku pana ministra.

Gawędy, które nam sprzedaje są jak bajka przy kominku opowiadana przez weterana. W tym wypadku weteranem byłby Marek Hłasko, którego pan Henryk Grynberg znał osobiście. Najlepsza historia, jaką Hłasko kiedykolwiek opowiedział dotyczyła Różańskiego. Było to tak – eskortował Józef Różański bandytów z lasu, w tym kobietę – a rzecz całą relacjonował dziennikarzom na jakimś spotkaniu – Hłasko też tam był. No i tej dziewczynie zachciało się siku. Poprosiła Różańskiego, żeby ją wypuścił, a ona mu daje uroczyste słowo honoru, że nie ucieknie. I rzeczywiście, nie uciekła. Ona okazała się honorowa, a on okazał się silnym człowiekiem, który potrafił uszanować honor. Hłasko szydzi z tego niemiłosiernie, bo kto jak kto, ale on dobrze wiedział kim był pan Różański i jakimi kryteriami się posługiwał przy ocenie ludzi. Ponieważ pan Henryk nie jest tak dobrym autorem jak Hłasko, on jedynie do tego poziomu aspiruje, jego opowieść o wojennych przygodach wygląda tak:


 Żołnierz izraelski dostał 18 miesięcy nie za to, że zabił "rannego Palestyńczyka", ale rannego napastnika, który zranił izraelskiego żołnierza. Wątpię, czy w polsku wojsku by go w ogóle ukarano, nie mówiąc o jakimkolwiek wojsku arabskim. "Nieletni Palestyńczycy" dopuszczają się nie mniej brutalnych napadów i morderstw niż pełnoletni i policja nie może sobie pozwolić na podsuwanie im "Paris Soir" do wąchania.


Prawie to samo, a jednak widać różnicę. No, ale to Henryk Grynberg żyje, a nie Hłasko, więc nie mamy wyboru. Zresztą mówi nam pan Henryk, że pan Marek często przychodzi do niego we śnie i obaj sobie gawędzą siedząc na ławeczce nad morzem. Ostatnio jak siedzieli, to Henryk Grynberg polecił Hłasce nawet jakieś wydawnictwo w Polsce, gdzie mógłby on opublikować swoje nowe teksty. Nic się póki co na rynku nie pokazało, więc pewnie Hłasko zrezygnował. Może ze względu na tego Macierewicza antysemitę. Sam nie wiem.

Z tym Macierewiczem to sprawa ma się tak, że on te haniebne słowa wypowiedział w roku 2002 w Radio Maryja, rok temu zaś przypomniał je Guardian. I to jest coś niesamowitego – wielki Guardian przypomina, co nieistotny przecież w roku 2002 polski polityk powiedział, gdzieś w jakiejś katolickiej rozgłośni. Teraz zaś przybywa do Polski Henryk Grynberg i może mówić o czym chce w swoim wywiadzie, ale powraca właśnie do tego co kiedyś tam, przed wielu laty powiedział Antoni Macierewicz.

Dlaczego ja się skupiam na tym małym fragmencie dużego przecież wywiadu, w którym Henryk Grynberg opowiada rzeczy znacznie ciekawsze i poważniejsze? Dlaczego nie piszę o jego książkach, z których jedna – Drohobycz, Drohobycz, jest najjaskrawszym przykładem manipulacji, jakiej dopuszczono się wobec tego miasta, wobec Schulza i całej tamtejszej społeczności. Czynię tak, ponieważ wszystkie uwodzicielskie numery, które nam serwuje pan Henryk, to znaczy gawędy o potrójnej osobowości, żydowsko-polsko-amerykańskiej, o wewnętrznym bogactwie kulturowym i tajemniczych cieniach, które kładą się ma macewach cmentarza żydowskiego w Warszawie, kiedy się tam spaceruje po zmierzchu, już znam. Już to słyszałem tysiące razy z ust wszystkich aspirujących autorów, którzy będąc żydami lub tylko ich udając, próbują wejść na ścieżkę sukcesu tą właśnie drogą – opisując, jak Pan Henryk ulotne, ale ciężkie od znaczeń wrażenia. Mam nadzieję, że nie muszę Wam mówić co o tym myślę. Tym mniej mogę mówić im wyższa jest emerytura, którą pan Henryk Grynberg pobiera za długie lata pracy na rzecz amerykańskiego rządu.

Tym wspomnieniem dawno już przebrzmiałych słów Antoniego Macierewicza byłem jednak trochę zaskoczony. Ponieważ mam taki nawyk, że w takich momentach szukam zawsze w pamięci lub gdzieś w treściach, słów i sytuacji analogicznych, które czasem – zestawione z tym zaskoczeniem – pomagają wyjaśnić różne fenomeny, tak samo zrobiłem i tym razem. Z miejsca przypomniało mi się to co wczoraj toyah wrzucił na swoim profilu, na fejsie. Taki oto list http://wei.org.pl/blogi-wpis/run,list-otwarty-do-prof-modzelewskiego-bardzo-drogi-panie-profesorze-kochany,page,1,article,2535.html

Ktoś powie, że to są sprawy bez związku. Co Grynberg ma wspólnego z Modzelewskim, jeden jest pisarzem, a drugi ekonomistą. No to, że obaj mając coś do załatwienia w Polsce, jeden przyjechał, żeby przypomnieć co Macierewicz powiedział w roku 2002, a co nie zostanie mu zapomniane nigdy, bo zawsze będzie jakiś Guardian, który to przypomni. Drugi zaś przypomniał przedsiębiorcom w Polsce, że nie można ot, tak rzucać oskarżeń na doradców podatkowych, nawet jeśli nie wymienia się ich z imienia i nazwiska. Dla mnie akurat te dwie sprawy są niezwykle bliskie i dostrzegam w jednej i drugiej figurze istotne podobieństwa. Jestem ponadto pewien, że gdyby się w portalu WP pojawił wywiad z profesorem Modzelewskim, to tam, w samym środku, natychmiast wyskoczyłaby ta reklama cudownych, odmładzających właściwości śluzu ślimaka. Mogę się założyć. Mogę się oczywiście także mylić, ale jeśli się mylę, to Wy mi już to ładnie i klarownie wyłożycie w komentarzach.

Aha, jeszcze link do wywiadu z panem Henrykiem Grynbergiem http://opinie.wp.pl/henryk-grynberg-polski-rzad-nie-chce-uchodzcow-dla-nich-to-nawet-lepiej-6098443281667201a


Ogłoszenia: Michał nie zdąży uruchomić sklepu w tym tygodniu. Zapraszam więc do księgarni przy Agorze w Warszawie, do Tarabuka, a także do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura