I co?
Dziś byliśmy na ostatnim teście na KoronaWirusa. I co? NIC!
Ani ja, ani Monika już nie mamy. Znowu zadam to samo pytanie: i co? ... I HEJT! ... tak, tak ;) ... „Na pewno w ogóle nie mieliście!”, „rząd Was wydymał i oszukał’”. ...
W ogóle „jesteśmy oszustami”: mieliście trzy tygodnie „urlopu”. ...
To jest bardzo niesprawiedliwe: już nikt nie pamięta, że Monika przez 10 dni cierpiała na ból płuc (okolic). Nie mogła się nawet śmiać, szukała pozycji by bez bólu mogła zasnąć. Dziś - po wynikach - wszyscy ją „hejtują”. Nikt nie pamięta, dlaczego zawiozłem ją do szpitala. Monika jest wytrzymała, jeśli zdecydowała się na „wizytę u lekarza”, to znaczy, że bolało.
Teraz „odpiera zarzuty znajomych” na FB. Nikt nie „pamięta”, dlaczego poszła do szpitala. Teraz jest „symulantem”. A „wszystkie badania, wymazy i testy - ściema”. Przyjaciele nie chcą by Monika przyjechała w odwiedziny, bo „jest zagrożeniem” :(
Też jestem „uczestnikiem” tej nagonki: jestem tym „naiwniakiem”, który „dał się zamknąć na kwarantannę”.
Naprawdę?
Może kogoś stać na 30 tysięcy złotych kary za naruszenie warunków kwarantanny? Wiem, czytałem: najpierw musisz zapłacić, bo to nie mandat a kara administracyjna. Oczywiście - „potem” - można walczyć o zwrot, anulowanie, odwołanie. Życzę szczęścia.
Ja jestem wściekły! I za hejt na Monikę i za swoją sytuacje: Monika po drugim wyniku negatywnym po 7 dniach może pójść do pracy, a być może już jutro pójść do sklepu. Ale NIE JA! Ja mam z „wyroku Sanepidu” następne dwa tygodnie kwarantanny! Po co? Dlaczego? Nie chce! Chce pójść na spacer, chce zobaczyć Wisłę, góry, pola, pojechać samochodem, odwiedzić rodziców, pójść do sklepu!!!!
Jestem wściekły!
I nikt mi nie powie, ze moja kwarantanna kogoś „ocali”: nie dostałem wirusa, mam dwa wyniki negatywne i CHCE JUŻ WYJŚĆ!!!
Do sklepu, do knajpy, na spacer!