Poniedziałek, pierwszy dzień po kwarantannie nie był łatwy. Choć cudownie było jechać, wreszcie autem - ktoś, kto nie lubi jeździć, nie wie ile to może dać frajdy po „zamknięciu”. Ja bardzo lubię jeździć, pewno dlatego nieco zbyt szybko jechałem autostradą. Ale to była Wolność!
A potem następne uczucie: ZAPACH! Jak pięknie pachnie wiosna! Ileż cudownych doznań. I atakująca widokiem zieleń (bo ileż jej widziałem przez ostatnie dni? Cieszyłem się niewielką, choć piękną różą - bo była całym moim światem.
I był strach :) - nawet w nocy jeszcze sprawdzałem, czy na pewno kwarantanna już się kończy, a może się pomyliłem? Niezbadane są „pomysły” Sanepidu. Monika - gdy ja „wypuszczali” dostała SMS. Ja nic. A w poniedziałek Nagle zaczęły przychodzić SMS z aplikacji kwarantanna! Szok! Może coś pomyliłem? Może źle przeczytałem? Mam zrobić ZNOWU selfie geolokalizujace???? Jak? Skad? Dlaczego?
Przez 29 dni mogłem spać „do woli” - jednak, gdy przyjechałem do domu - natychmiast „przyciągnęło” mnie łóżko. To głupie: ale cudownie się w nim rozciagnalem i spałem, bez stresu ponad dwie godziny :) ... To był inny sen. Bez koronawirusowych snów (ktoś, kto czytał wie, ze takie tez się pojawiają na kwarantannie).
Moje mieszkanie „zarosło”: wyjeżdżałem ba weekend a wróciłem po 30 dniach. W lodówce sałatka osiągnęła nowy, agresywny poziom rozwoju. Porzucone brudne naczynia pokryły się bogatą żywiołowością białej grzybni. Butelka kefiru była na granicy wybuchu, a paprotka smętnie zwiesza ususzone liście (nie przeżyła), kwiatek w pokoju jakims cudem ma trzy liście ale żyje, drzewko za to zrzuciło wszystkie. „Twarde” jest i doświadczone - mam nadzieje, ze się jeszcze „podniesie”.
Dziś już dzień 31. Byłem w pracy! Tak, można tęsknić za pracą. Nareszcie spotkałem ludzi, miałem cos do zrobienia! Jakieś działanie, jakieś wyzwanie.
I - tez - do moich znajomych „doszło”, ze zwolniono mnie z pracy (w drugiej firmie), pare „ochów” i porad. Ale to miłe, ze ktoś odczuwa mój brak.
Ale najmilsza sytuacja spotkała mnie dziś, po powrocie z pracy:
Spotkałem dziś na klatce we Wrocławiu starszego sąsiada. Bardzo miłego.
- „coś długo sąsiada nie widziałem?”
- „a wie pan, jak się w życiu zdarza: zawiozłem koleżankę do szpitala, okazało się, że miała wirusa i trafiłem na 29 dni na kwarantannę...”
- „Naprawdę? To wspaniałe! Jestem dumny, że znam kogoś takiego...! To wspaniałe, że pan pomógł i za to zamknięto pana na kwarantannie. Pewno było ciężko?”
A następnie (!) pocałował mnie w rękę ???? ... Fajnie, gdy nawet ktoś obcy docenia zwykle, samarytańskie zachowanie ????
To zachowanie sąsiada „zrobiło mi dzień”.
Pisząc o nim chciałbym w ten sposób Mu podziękować.