Orły porzygały mi się na medalach przy czytaniu dzisiejszych doniesień prasowych o odkryciach z kuluarów pani Kiszczakowej.
Tylko analiza kryminalistyczna dokumentów i potwierdzenie, że dokumenty są autentyczne i oryginalne, może uprawniać do tego typu komentarzy. Ekspert archiwista nie dokonał ekspertyzy teczek w podczerwieni, ultrafiolecie, ani nie dokonał analiz fizyko-chemicznych. Lech Wałęsa może udowodnić, że dokumenty zostały podrobione z jednej akcji doprowadzenia go do SB i wymuszenia "współpracy". Cóż, kto nie gra fair, traci.
Tworzenie teczki przez Kiszczaka miało na celu dyscyplinowanie prezydenta Wałęsy w zakresie polityki zagranicznej wobec Rosji. To Kiszczak dopuszczał szkolenia milicjantów za wschodnią granicą jako ważne dla ich dalszej kariery. Wystarczy przejrzeć teczki personalne tych milicjantów w archiwach i sprawdzić co robią i gdzie dzisiaj. (Taka podpowiedź dla ministra A.Macierewicza na temat pozyskanych do współpracy).
Otóż, mniemam podsumowując dzisiejszy wysyp w prasie, że finansjerzy z Zachodu ochłodzą stosunki ekonomiczne z Polską przy braku wyjasnienia oraz zbadania autentycznosci tychże dokumentów przez zespół kryminalistyków. Dla agencji ratingowych zza oceanu, jako analityk, na dzień dzisiejszy nie mam dobrych prognoz. Trend pikuje w dół dla zespołu prawicowego rządu. Nieznacznie wzrasta dla formacji Kukiza i Petru, jako antagonistycznych i opozycyjnych większosci poselskich w następnej kadencji polskiego parlamentu.
Ukłony dla Pana J.Kaczyńskiego. Należałoby w tej sprawie wykonać ruch podobny do tego przed wyborami prezydenckimi. Wtedy może zrealizowane zostaną wszystkie założenia z kampanii PIS. Wiele "spalonych teczek" może rzeczywiscie funkcjonować w prywatnych domach byłych funkcjonariuszy...
Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności.
Being There.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka