Na pozór to tylko bajka o zwierzętach. Ale każdy liść kapusty w tej historii to głos wyborcy, każdy ruch Wilka to strategia, a każdy skok Zająca to instynkt przetrwania. W świecie, gdzie media są bronią, a nazwy partii zmieniają się szybciej niż pogoda, ta bajka mówi więcej o Polsce niż niejeden raport analityczny.
Na polu kapusty, gdzie liście szeleszczą jak sondaże, rozgrywa się spektakl, który zna każdy mieszkaniec lasu.
Wilk — przebiegły, wygadany, ze światowym rodowodem — krąży wokół zagonu. Nie jada kapusty, ale ma apetyt na coś znacznie bardziej mięsnego. Na zająca.
Zając — niepozorny, ale nie głupi. Wie, że wilk nie przychodzi pogadać o pogodzie. Wie, że „pogwarzymy trochę” to wilczy kod na „zrobię z ciebie pasztet wyborczy”. Dlatego zając nie siedzi na liściu, tylko okopał się z zajęczą gromadą. Działka bezpieczna, tunele gotowe, marchewki na zapas. Wilk może sobie wyć.
Wilk ma przewagę — nie tylko w sile, ale i w przekazie. Ma dwa megafony: jeden publiczny, drugi z komercyjny. Oba wyją w jego rytmie.
Zając? Zając ma dwie krótkofalówki: jedną z Torunia, drugą z Republiki. Słychać go mniej, ale mówi wyraźniej.
Wilk zmienił nazwę watahy, przefarbował futro, dodał nowe hasła.
Zając pozostał sobą — może mniej efektownym, ale bardziej przewidywalnym.
Wilk zwołał lisy z Trzeciej Polany, borsuki z Lewych Krzaków, nawet kilka saren z ambicjami.
„Chono tu, zającu, na ubitą ziemię! Porozmawiajmy jak zwierzę ze zwierzęciem. O przyszłości, o zagonie, o tym, kto tu rządzi.”
Zając nie daje się zwieść. Zna wilcze zwyczaje. Wie, że tam gdzie wilk mówi „pogadajmy”, tam już w krzakach ostrzą się dzikie kły.
„Podejdź bliżej, to ci coś pokażę” — mówi zając. Ale nie wychodzi z okopu. Bo wie, że w tej bajce nie chodzi o rozmowę. Chodzi o władzę. O to, kto będzie rozdawał marchewki, a kto będzie ich pilnował.
Wilk ma PR, zając ma pamięć. Wilk ma media, zając ma instynkt. Wilk chce zająca schrupać, ale zając nie jest sam.
A kapusta? Kapusta to tylko tło. Zielone, gęste, podatne.
Jak społeczeństwo — każdy liść inny, ale razem tworzą pole, na którym toczy się gra.
Na koniec bajki, wilk zmienił futro, nazwę watahy i kolor grzebienia.
Zając pozostał sobą — może mniej efektownym, ale bardziej przewidywalnym.
A kapusta? Kapusta nie pyta o barwy.
Bo w tej bajce nie chodzi o to, kto wygląda świeżo. Chodzi o to, kto pierwszy zdąży rozstawić garnki i przekona liście, że to dla ich dobra.
Wszelkie podobieństwo do realiów politycznych jest całkowicie zamierzone. W bajkach wszystko jest możliwe. W polityce — tylko to, co się opłaca. Jeśli ktoś poczuł się urażony — to znaczy, że rozpoznał się w tej bajce.
#satyra #bajka #polityka #zwierzęta #Wilk #Zając #kapusta #wybory #strategia #przetrwanie
Piszę z pogranicza idei i faktów. Interesuje mnie to, co polityczne, zanim stanie się decyzją — i to, co filozoficzne, zanim zostanie nazwane. Eseje, komentarze, refleksje — czasem z nutą ironii, czasem z powagą. Nie szukam odpowiedzi, lecz lepszych pytań.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka