...
" Nie bylo dla nich miejsca w gospodzie"....
Wiele miast, instytucji organizuje otwarte wieczerze wigilijne, na ktore publicznie zaprasza sie "ubogich, samotnych, opuszczonych, biednych, bezdomnych " i co tam jeszcze nie dodadza, zeby stygmatyzowac na powitanie zapraszanych gosci.
Ci, ktorym glod doskwiera bolesnie kazdego dnia powszedniego, a ilosc zebranego zlomu i makulatury nie wystarcza na zapelnienie zoladka i spokojny sen w kanalach- przyjda, bo im jest i tak wszystko jedno.Beda palaszowac z talerzy, popijac konpotem z suszu i blogo sie usmiechac w namolne, nachalne oko kamery.
Przeciez, wiadomo, ze filantropia musi zostac uwieczniona, bo jakze to tak bez telewizji?! Pal licho radio i prase.
A gdzie szacunek dla gosci bez wywyzszania sie? Moze warto zastanowic sie, jak nazywamy braci w potrzebie? Dlaczego nie zaprosic "wszystkich chetnych " na wieczerze wigilijna?! Przyjdzie troche wiecej? Wystarczyc powinno dla wszystkich: szczerego powitania, dyskrecji, braterstwa, ciepla, dobra, oplatka, koledy, barszczu, chleba i ryb.
Kiedys dziennikarze postanowili sprawdzic, jak to jest z tym dodatkowym talerzem i pukali / jeden z nich/ do wielu drzwi znanych osob i instytucji, w tym do zakonow : -"Czy mozna dolaczyc sie do Wigilii?" - pytal z nadzieja w glosie przez domofon glodny i zziebniety wedrowiec z kolega redakcyjnym fotografem, liczac na zajecie "pustego miejsca przy stole" i na smakowite wykorzystanie dodatkowego talerza...Niestety, najczesciej bez odpowiedzi nastepowal koniec kontaktu via domofon albo wystraszony glos informowal :"-Ale my pana nie znamy!".
W koncu, gdzies w dzielnicy nowych domkow na obrzezach miasta, juz kompletnie wykonczonych i zrezygnowanych dziennikarzy dobiegl glos mlodego mezczyzny :
-"Juz ide. Porozmawiamy". Potem objecie ramieniem i tylko krotkie:
-"Wchodz, chlopie! "
Mlode malzenstwo, dwojka dzieci- zaraz znalazla sie parujaca zupa i inne frykasy.Po zaspokojeniu pierwszego wilczego juz glodu , padlo pytanie :" Tam jest moj kolega.Moze tez tu wejsc?" Spore zdziwienie ogarnelo biesiadnikow, ale: "Czym chata bogata". Kolega wszedl i spytal -chcac te wyprawe szybko zakonczyc, tupiac z zimna nogami-czy moze udokumentowac to niezwykle spotkanie dla popularnego tytulu prasowego w miescie? Panowie dokladnie sie przedstawili i opowiedzieli, co ich spotkalo zanim trafili do tego domu w wigilijny wieczor...I jaki byl cel ich wyprawy.
Szok, a smiechom, zartom nie bylo konca, jak i wspolnym zdjeciom.Kolega nakarmiony i napojony zabral sie do pracy.
W nastepnych dniach tysiace czytelnikow lokalnej prasy codziennej ogladalo zdjecia tych, ktorzy otworzyli drzwi strudzonemu wedrowcowi i jako jedyni zaprosili go/ ich do stolu w czasie Wigilii. Rodzina goscinnych gospodarzy otrzymala swiateczne prezenty od redakcji i pozyskala wspaniala renome, dzieki pelnym uznania relacjom dziennikarzy. Zdjecia rozbawionego do lez towarzystwa, w tym maluchow, tez robily wrazenie: pelna komitywa po tak ogromnym zaskoczeniu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pare dni temu do RM zadzwonil sluchacz do audycji o stanie wojennym/ pierwszy link w komentarzach/.Byl to dzialacz Solidarnosci, przesladowany przez rezim Jaruzelskiego, internowany ...Aktualnie czlowiek bezdomny z Krakowa...
"Z narodzenia Pana dzien dzis wesoly!"...
http://podzielmysie.pl/
26-28-12-2018 mozna zadzwonic i oddac nadmiar swiatecznej zywnosci ,przyjedzie kurier.Najwieksze miasta.Link aktualny tez na Wielkanoc.